Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

piątek, 27 grudnia 2013

(77) O tym jak Kasia poród przegadała

Tym razem zapraszamy do lektury wspomnień ćwiczeniowo-porodowych Kasi, mamy Kubusia. Jest to lektura bardzo krzepiąca. Zwróćcie uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze ciąża Kasi nie była bezproblemowa, plamiła, trafiła do szpitala, brała leki, ale jej lekarzowi nie przyszło do głowy, żeby zabronić się jej ruszać. Po drugie Kasia przegadała cały poród. To dowód, że poród nie musi być traumą, jak próbują Wam wmówić, np. media lub czasem inne kobiety.

"Na ćwiczenia zaczęłam chodzić 5 września. Bardzo lubiłam te zajęcia i czułam się po nich wspaniale. Nie bolał mnie kręgosłup, nie miałam obrzęków na nogach - zero dolegliwości i dużo pozytywnej energii.
Niestety 5 października trafiłam do szpitala z plamieniem. Zakwalifikowano to jako zagrożenie porodem przedwczesnym i musiałam poleżeć w szpitalu 3 doby. Plamienie samoistnie ustało. Niestety 10 października pojechałam na awaryjną wizytę do ginekologa prowadzącego moją ciążę, gdyż znowu miałam lekkie plamienie i ból w podbrzuszu podobny do bólu miesiączkowego. Ginekolog zalecił lek fenoterol na zatrzymanie skurczy i isoptin. Miałam się oszczędzać i kilka dni poleżeć. Po 3 dniach na polecenie lekarza odstawiłam leki. Znowu chodziłam na ćwiczenia, oczywiście za zgodą lekarza, który twierdzi, że ruch w ciąży jest bardzo ważny i jeśli tylko mam siły mogę ćwiczyć. Tak tez zrobiłam.
Następnie 23 października kolejna wizyta u ginekologa, okazało się, że szyjka macicy się skróciła, coraz częściej napinał mi się brzuch, główka dziecka coraz niżej. Znowu dostałam leki fenoterol i isoptin. Mimo to uczęszczałam na zajęcia cały październik. Następnie w listopadzie jakiś czas odpoczywałam i nie chodziłam na zajęcia, jednak troszkę ćwiczyłam w domu sama . Bardzo potrzebowałam ruchu, to mi dawało energię.  17 listopada lekarz zalecił odstawienie leków i pozwolił na ćwiczenia. Udało mi się przyjść na kilka zajęć. Codziennie robiłam sobie godzinny spacer po parku. Ostatni raz byłam na zajęciach 3 grudnia, we wtorek a w środę 4 grudnia urodziłam wspaniałego synka.
To był naprawdę cud narodzin. Poród przebiegł moim zdaniem bardzo szybko!!! Rano o 9.00 zaczęły powoli odpływać mi wody. Do szpitala Św. Rodziny pojechaliśmy z mężem o 12.00. Tam po zbadaniu okazało się, że mam 3 cm rozwarcia i mam udać się na porodówkę. Niestety było w ten dzień dużo rodzących i do około 14.30 czekałam na wolną salę. Zaczęłam od chodzenia po korytarzu szpitalnym, później juz w sali porodowej skakałam na piłce, kucałam sobie często i się szybko poród rozkręcał.  Nie czułam skurczy, a w zamian za to okropne bóle krzyżowe.
Dzięki wspaniałej położnej Pani Danusi czułam się tam bezpiecznie i byłam cały czas informowana, co się dzieje. Bardzo pomogła mi piłka i to kucanie, jednak pomocne było również moje paplanie z położnymi. Jedna z Pań powiedziała, że jest w szoku, ile ja  mówię i że mam tyle siły na to, a mi miła pogawędka z Paniami położnymi  naprawdę pomogła. O godz. 17.52 urodziłam wspaniałego syna Jakuba.
No, ale tyle o porodzie. Teraz opowieść o tym,  co było po. Już następnego dnia po, (zaznaczam, że noc po porodzie nie zmrużyłam oka, tyle miałam emocji w sobie i nareszcie dzidziusia obok mnie), mimo naciętego krocza chodziłam swobodnie, siadałam, sama zajmowałam się synkiem. Miałam zdecydowanie dużo siły, aby zająć się maluszkiem. Po powrocie do domu od razu zajęłam się dzieckiem, domem, sobą  i na wszystko miałam siłę. Z dnia na dzień czuje sie coraz silniej, ciało w zaskakującym tempie wraca do formy sprzed ciąży" i ja wiem, że to zasługa ćwiczeń. Myślałam, że po porodzie będą musiały upłynąć długie tygodnie abym rozpoznała moje ciałoJa tu miłe zaskoczenie, kila dni po porodzie ja już widziałam moją talię prawie taką jak sprzed ciąży. Ogólnie całe ciała jest jędrne, silne i gotowe aby znosić nieprzespane noce itp.:)
Jeszcze raz dziękuję wspaniałym prowadzącym za ćwiczenia z nimi i za ich wspaniałe podejście do nas ćwiczących.
Dziewczyny ĆWICZCIE! To pomaga ja to wiem. A wasze ciało samo wam powie, czy przesadzacie z ruchem czy wręcz przeciwnie, że ono ruchu potrzebuje!! Tak było u mnie."

wtorek, 17 grudnia 2013

(76) Media (znowu) kłamią

Media (znowu) kłamią. Tak, wiem, że nie specjalnie, tylko z braku znajomości tematu, ale jednak robią Wam krzywdę.

Obejrzyjcie sobie grudniowy materiał z Dzień Dobry TVN, ale nie w celach szkoleniowych, bo niczego się nie nauczycie, tylko dla śmiechu:

http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/w-zaawansowanej-ciazy-podnosila-ciezary,107413.html

Informację o Amerykance podnoszącej ciężary mój kolega nazwałby (przepraszam za wyrażenie) "njusem z d _ _ y" (dla niedomyślnych - to jest niecenzuralny wyraz na cztery litery). 

Wiele krzyku o nic, poważne miny i poważne rozważania, gdy tymczasem:

- po pierwsze nie wiemy, co ta dziewczyna naprawdę trenowała, jak często, jak długo, z jakim obciążeniem, jak to się miało do poziomu przedciążowego. A może wykonywała inne ćwiczenia, a przy sztandze tylko pozowała? Jak pisze nasza Kasia - fizjoterapeutka na naszym FB, podnoszenie ciężarów, to nie jest, oględnie mówiąc, najlepszy sport ciążowy, ale z drugiej strony, jeśli ta dziewczyna pół życia nic innego nie robiła, to stosują sie do niej inne zasady. Ja mogłabym rzeczywiście "urodzić" przy próbie podniesienia sztangi, a na pewno oczy by mi z orbit wyszły, ale dla niej to mogło być, jak dla nas podniesienie dwóch kilogramów cukru! Nie mając danych nie wszczynajmy abstrakcyjnej dykusji.

- po drugie problemem w Polsce jest nie to, że szalone ciężarne sztangistki masowo podrzucają ciężary, że przyszłe mamy ćwiczą po 8 godzin dziennie, że urywają się z oddziałów patologii ciąży na aerobik. Problemem w Polsce jest to, że zdrowe kobiety (i wielu lekarzy) gorąco wierzą, że ruch w ciąży szkodzi, co skutkuje tym, że może góra 10% z nich się w ogóle rusza, a jakiś 1% regularnie. To jest poważny problem epidemiologiczny, którego nikt zdaje się nie dostrzegać.

Nie skupiajmy się więc na ekstremach, a na prawdziwym, powszechnym problemie - bezruchu ciężarnych i fantastycznych stereotypach. Problemem są kompletnie nieruchawe, obolałe, sztywne, opuchnięte, przerażone, nieprzygotowane do porodu przyszłe mamy, przekonane jeszcze o swojej odpowiedzialności i rozsądku, a nie jedna amerykańska sztangistka.


Co do wystąpienia doktora, to tu muszę wypunktować trzy rzeczy:

1) Co mają badania o ciężkiej pracy fizycznej do rekreacyjnej aktywności fizycznej?  Nic (to udowodnione naukowo, mogę podać źródło), ale jeśli się tak zacznie, to się fajnie dodatkowo przestraszy i tak obawiające się wstać z kanapy przyszłe mamy.


2) Kompletnie nie zgadzam się z tym, że jeśli się przed ciążą nie ćwiczyło, to należy nadal nie ćwiczyć. Oczywiście nie należy startować "od zera do setki". Jeśli ostatni raz ćwiczyłaś na wuefie w podstawówce, to nie zapisuj się na maraton aerobikowy, ale jest mnóstwo innych możliwości. Trzeba tylko zachować zdrowy rozsądek.
Miałyśmy dziesiątki klientek, które po długiej przerwie wróciły do aktywności fizycznej w ciąży (bo wreszcie miały czas). Choćby dziś dołączyła do nas Kasia, która od trzech lat nie ćwiczyła (tj. od pierwszej ciąży). Wszystkie żyją i mają się dobrze, a niektóre nawet zostały maniaczkami ruchu. Zresztą znów potwierdzają to badania - MOŻNA zacząć aktywność fizyczną w ciąży.


3) O co chodzi z tym procesem, o którym doktor mówi na koniec? Że dzieciak matce wytoczy? Procesy to powinny wytoczyć dzieci matek, które cała ciążę się leniły Badania dowodzą, że to właśnie takie dzieci zbyt wcześnie lub zbyt późno się rodzą, ich łożysko jest słabiej rozwinięte, często więcej ważą (mają więcej niepotrzebnego tłuszczu), są gorzej rozwinięte motorycznie, a niektórzy twierdzą nawet, że intelektualnie (za mało bodźców), itd.


Niestety, wiem z doświadczenia, że statystyczna kobieta z wypowiedzi doktora zapamiętała tylko wszystkie "ale" (choć momentami wypowiadał się bardzo pozytywnie o ćwiczeniach). Dlatego błagam o mniej powściągliwości.
Powtarzam, problemem nie są wariatki przybiegające z krwotokiem na zumbę. Problemem są zdrowe ciężarne kobiety nie ruszające palcem w bucie.


Proponuję kolejnego, tym razem prawdziwego njusa: "Co roku 396 tysięcy kobiet w Polsce szkodzi sobie i swoim dzieciom kompletnym bezruchem w ciąży. W tym masowym i zbrodniczym procederze wspierają ich często lekarze".

poniedziałek, 9 grudnia 2013

(75) Kolejne żywe (i piękne) reklamy ćwiczeń :)


Znowu publikujemy list klientki - tym razem Asi, mamy Nadii, która własnym przykładem świadczy o skuteczności ćwiczeń. Poczytaj, może jednak uznasz, że warto wstać z kanapy... I że ruch w ciąży grozi Ci, co najwyżej, dobrym samopoczuciem fizycznym i psychicznym... 
"Jak sobie pomyślę, ile czasu minęło od porodu i jak długo zbierałam sie, żeby napisać tego maila to straaaaasznie mi głupio!
Chociaż z drugiej strony nawet nie wiem kiedy minęły te 3 miesiące. Zatem, z wielkim opóźnieniem chciałam bardzo, ale to bardzo podziękować za te kilka miesięcy wspólnych ćwiczeń. Przyznam szczerze, że trochę brakuje mi tych spotkań i biegania z brzuchem, może dlatego, że ta ciąża była bezproblemowa, a może właśnie dlatego była bezproblemowa, że ćwiczyłam z Wami :)

Poród, w porównianiu z pierwszym, a wtedy nie ćwiczyłam, był ekspresowy - ledwo zdążyłam do szpitala. I urodziłam poza łożkiem, na krzesełku!!! Położna była chyba bardziej szcześliwa niż ja, bo podniosłam jej statystyki porodów wertykalnych ;)
W sumie poród w szpitalu trwał 2 godziny i po drodze były drobne komplikacje, a raczej wyhamowania akcji, ale ogólnie całość poszła naprawde super :) Nastepnego dnia miałam normalnie zakwasy w udach więc konkretnie nakręciłam tymi biodrami i narobiłam przysiadów, ale faktycznie w pozycji w kucki skurcze mniej bolały. Do pokoju po porodzie przeszłam o własnych siłach, a już tydzień po biegłam do mojej siostry do szpitala, żeby poprawić jej poduszke i podnieść na duchu, bo też urodziła dziecko.
Bardzo szybko wróciłam do formy i myśle, że spora w tym zasługa ćwiczeń.
Raz jeszcze bardzo dziekuję i  jestem chodzącą reklamą Waszych zajęć!!!"

I z drugiego listu Asi:

"Podejście do jakiejkowliek aktywności w czasie ciąży jest rzeczywiscie porażające. I to nie tylko wśród 'laików', ale także lekarze radzą, żeby sobie odpuścić (!!!)
A taka aktywność nie dość, że pomaga zachować kondycję i zebrać siły na poród, to jeszcze pozwala normalnie funkcjonować fizycznie i psychicznie (zarówno w czasie ciąży, porodu, ale także po). I rzeczywiscie psychika po porodzie, po takiej aktywnej ciąży, jest w niesamowitym stanie. - Ja miałam wrażenie jakby mnie ktoś nafaszerował pozytywną energią. Dziewczyny z mojej sali były płaczliwe, ledwo z łóżka wstawały, a ja nie mogłam usiedzieć w miejscu i uśmiech nie schodził mi z twarzy. I przede wszystkim mała jest o wiele spokojniejsza niż jej brat - bujanie w brzuchu dobrze jej zrobiło."

piątek, 22 listopada 2013

(74) Rwa kulszowa w ciąży

Na ostatnich zajęciach p. Joasia pytała jak sobie pomóc w ciążowej rwie kulszowej. Może to nie jest najbardziej prawidłowa nazwa, tego co nas może dotknąć w ciąży, ale każdy, kto to ma/miał (miałam...) wie o co chodzi. Taki silny "nerwoból" ciągnący się od pleców przez całą nogę. 

Za książką "Your Pregnancy. Quick Guide. Fitness and exercise" G.Curtis (ginekolog) i J. Schuler (współpracowniczka G.Curtis i autorka wielu książek ciążowych) proponuję masaż.

"Niestety" potrzebna będzie Ci do tego druga osoba.
 Kładziesz się na "zdrowym" boku. Twój masażysta lub masażystka klęczy obok.

1) Najpierw masażysta głaszcze całą Twoją "chorą" nogę od pośladka w dół, ciągłym ruchem, całą dłonią. Najpierw niech głaszcze przód nogi, potem tył z delikatnym naciskiem. Taki złoty środek - żeby nie było to łaskotanie po wierzchu, ani, z drugiej strony, jakieś bolesne "przepychanie limfy".

2) Następnie niech jedną rękę położy na Twoim biodrze, żeby je ustabilizować (żebyś się nie bujała na boki), a drugą niech ugniata znów całą nogę od góry do dołu. To takie "ugniatanie ciasta". Mój syn mówi, że to tak jakby koń paszczę na nodze zaciskał. Niech "koń" "pogryzie" kilka razy całą nogę.

A teraz wykończenie, składające się z trzech elementów i dotyczące już tylko tyłu nogi:
3) masażysta przeciąga równocześnie oba kciuki od pośladka w dół (raz),
4) robi jeden "głask" całej nogi płaską dłonią (jak na początku) od góry do dołu,
5) tym razem wierzchem dłoni oklepuje przez 15 sekund okolice między pośladkiem a udem. 

Pomagają też takie pozycje jak:
- bujanie sie w tył i w przód w pozycji "na czworakach",
- rozciąganie w leżeniu na boku (górną, "chorą" nogę kładziesz na podłodze możliwie blisko swojej twarzy.
Problem w tym, że jak cierpisz, to samo zejście do tych pozycji wydaje się niemożliwe. To może najpierw masaż, a potem te pozycje?

No i jak zawsze dodam swoją mantrę: ruch tu też pomaga. Po pierwsze rozgrzejesz się, rozruszasz i ból stanie się mniej dokuczliwy. A nawet jest taka teoria, że cały ból przez to, że "dzieciak" uciska na nerwy. Jeśli się więc poruszasz, to jest szansa, że go trochę zmotywujesz, żeby łaskawie się odsunął i ból całkiem ustąpi. 

niedziela, 17 listopada 2013

(73) Ciążowy taniec brzucha

W piątek (15 listopada) wznowiłyśmy po przerwie taniec brzucha dla przyszłych mam.
To zdjęcie z tych zajęć. Miło zakoczyła nas liczebność grupy - było siedem ciężarnych (i prowadząca też w ciąży).

Zajęcia prowadzimy tak, że możesz do nas dołączyć w każdej chwili.
Jeśli mieszkasz pod Poznaniem, to warto się skusić chociaż na jedne zajęcia (istnieje opcja pojedynczej wejściówki) i ćwiczyć w domu.
Często zdarza nam się słyszeć, np. od naszych ćwiczeniowych klientek, że "Nie przyjdę, bo taniec brzucha to nie dla mnie". Wtedy powstrzymujemy się, żeby nie wyjść na "akwizytorki", ale mamy ochotę zapytać: "A skąd wiesz, skoro nie byłaś i nie chcesz przyjść?". Najlepiej podejść do sprawy naukowo - sprawdzić na żywo i najwyżej potem stwierdzić "To nie dla mnie".

Naprawdę warto, bo to nie tylko świetna zabawa, o czym świadczyły uśmiechy na twarzach naszej grupy, ale genialna gimnastyka ciążowa. Być może wyobrażasz sobie coś, co Cię zniechęca, a co nie ma pokrycia w rzeczywistości, np.:

1) Taniec brzucha to "pornografia". Nieprawda: to taniec płodności, taniec kobiet dla kobiet.
2) Pomylę kroki, nie mam koordynacji, nie zapamiętam układu. Nie pomylisz żadnych kroków. Nasze zajęcia to taki "prenatalny orientalny aerobik" - powtarzamy wielokrotnie konkretne figury z komentarzami ciążowo-porodowymi. Nie ma choreografii, nie wirujemy po parkiecie (bo to zajęcia dla początkujących i prozdrowotne, a nie wysoce artystyczne).
3) Przez godzinę ćwiczyć brzuch to nudne i niebezpieczne. Taniec brzucha to nazwa myląca - pracują wszystkie części ciała. Poza tym, jeśli myślisz "Jestem w ciąży, muszę oszczędzać tułów", to się strasznie się mylisz. Właśnie dlatego, że jesteś w ciąży musisz wzmacniać, uelastyczniać i uruchamiać okolice brzucha. To tak jakby pianista powiedział: "Za pół roku mam koncert. Koniec z graniem. Oszczędzam ręce." Cóż, nie wróżyłabym mu sukcesów...

Co zyskasz na zajeciach? 
Zaprzyjaźnisz się ze swoją miednicą. Nie będzie dłużej "betonowym ciałem obcym", pomoże Ci to już w ciąży i oczywiście w czasie porodu.
Będziesz czuła się lekka i rozluźniona.
Ustąpią drobne dolegliwości ciążowe.
Uelastycznisz i wzmocnisz kręgosłup.
Wzmocnisz mieście Kegla bez nudnego i często niezrozumiałego "wstrzymywania wirtualnego strumienia moczu".
No i będziesz świetnie się bawić.

Nie zastanawiaj się dłużej! Zapraszamy! 



wtorek, 5 listopada 2013

(72) Zwolnij!

Chyba się zainspirowałam jedną z ostatnich lektur - "Pochwała powolności" Carla Honore o slow life, ale też, jak zawsze, "ćwiczeniowym" życiem. Zdarza się, że dostajemy mejle/telefony z pytaniem o późniejszą godzinę zajęć, "bo o obecnej porze jeszcze pracuję".

Zanim rozwinę wątek - mała dygresja. Tak wiem, że obecne godziny zajęć są wczesne, że pewnie lepiej byłoby przesunąć je chociaż o 45 min. później. Rozumiem też, że rynek pracy nie jest łatwy, podejście pracodawców (i współpracowników) do kobiet w ciąży też często życzliwe nie jest. Mam również świadomość, że istnieją prace "nieprzenaszalne", "nieodrabialne", bo jeśli masz jakiegoś rodzaju dyżur, to masz i nic się nie da zrobić. (Chociaż? Może można się np. z kimś zamienić?) 

Mam jednak wrażenia, że w wielu przypadkach pytanie o późniejszą godzinę, to tylko wymówka, uspokojenie sumienia: "Przecież pytałam. Nie ma. Mogę nadal pracować 10-12 godzin dziennie". Dlaczego tak sądzę? Na przykład dlatego, że kilkakrotnie zdarzyło nam się, że pytające  były ... właścicielkami swoich firm. Czyli, jak sądzę, osobami, które chociaż w jakimś zakresie mogą kształtować swoje godziny pracy. Pracodawca z zegrem nie stoi im nad głową. Sądzę tak również dlatego, że kiedy otwierałyśmy jednak grupy po 18.00, to na zajęcia chodziły 1-2 osoby, a w końcu nikt, a najczęściej grupa wcale nie ruszała.I wcale się nie dziwię, bo jeśli jesteś w ciąży i pracujesz do 18.00 lub dłużej, to naprawdę ostatnią rzeczą na którą masz siłę i ochotę są ćwiczenia.

Apeluję więc do wszystkich pracoholiczek - zwolnijcie! Przecież ciąża kończy się w określony sposób i to nie do końca wiadomo kiedy, więc i tak będziesz musiała choć na chwilę zawiesić kolejny projekt lub odwołać kolejne niezwykle ważne spotkanie.
Nie zachęcam nikogo do rzucania roboty, ale pomiędzy rzucaniem roboty, a 2 godzinami w tygodniu poświęconymi na ruch (godzina na ćwiczenia i godzina innego dnia na intensywny marsz) jest ogromna różnica.

I paradoksalnie, te głupie dwie godziny pomogłyby Ci w pracy. Bo każdy człowiek ćwiczący, a ciężarna w szczególności, pracuje lepiej, jeśli jest sprawny fizycznie. Nauka udawadnia, że podział na "głupich mięśniaków" i "intelektualistów", którzy są tak intelektualni, że złamią się przy próbie skłonu jest głupi. Mięśnie i mózg są powiązane. Jeśli jesteś aktywna fizycznie, to twój mózg pracuje lepiej. Jeśli "zmarnujesz" godzinę na ćiwczenia, to będziesz miała lepsze pomysły projektowe. Nie mówiąc o tym, że po prostu dasz radę wysiedzieć kilka godzin np. 
przed komputerem.

"Dzięki temu, że regularnie ćwiczę, jestem w stanie wysiedzieć w archiwum" - powiedziała Ola, dr i maniaczka historii.
"Dałam radę kilka godzin egzaminować studentów" - dodała Beata - romanistka i dr ekonomii. 
To dwa cytaty z naszych klientek. Tak na wszelkiw wypadek, bo zdarzyło nam się usłyszeć od niedoszłej klientki: "Kto tam u was ćwiczy, chyba bezrobotne i kobiety na zwolnieniu". Zapewniam, że nie. Miałyśmy cały przekrój zawodowy klientek, zdaje się że najczęściej maniaczek swoich profesji, z tak oryginalnymi zawodami jak np. szefowa instytucji kulturalnej, biolog o europejskiej sławie, polityczka, kontrolelka lotów, nie mówiąc o "zwykłych" naukowczyniach, architektkach, prawniczkach, księgowych, tłumaczkach, kulturoznawczyniach, nauczycielkach, terapeutkach, PRówkach, dziennikarkach, informatyczkach, lekarkach...
To nie Twój zawód powoduje, że nie masz czasu na ćwiczenia. Sama to sobie robisz!

środa, 30 października 2013

(71) Czy ćwiczyć w pierwszym trymestrze?

Na tytułowe pytanie odpowiadałam już kilka razy, między innymi w postach nr 40, 55 i 56, ale jeszcze raz odpowiem, ponieważ ostatnio kilka osób zadało mi znów to pytanie. Uwaga dla tych co czytają tylko tytuł i lid: odpowiedź brzmi - tak, ćwiczyć, dużo i regularnie.

Poniżej ponownie wyjaśniam dlaczego mimo takiej agitacji nie chcemy widzieć na naszych zajęciach dziewczyn w pierwszym trymestrze (jest to fragment mejla do Pani Magdy, która o to pytała).

Mówimy zawsze, że zapraszamy Panie po zakończeniu I trymestru, ale to
absolutnie nie chodzi o to, że wcześniej nie można ćwiczyć. Przyczyny
wprowadzenia "ogranicznika" są dwie, żadna z nich nie jest "merytoryczna":

1) Psychologiczna - najwięcej niepowodzeń zdarza się w pierwszym trymestrze.
Wprawdzie nie ma ŻADNEGO związku miedzy poronieniami, krwawieniami, itd. a
ruchem, ale przy stereotypach społecznych i nikłej wiedzy ludzi, nie chcemy
ryzykować, że ktoś nam powie, że zaczął krwawić od kręcenia barkami. Poza
tym nawet jeśli mamy dużą wiedzę i świadomość, to robiąc test ciążowy nie
mamy gwarancji, że się uda. Nie ma więc sensu zapisywać się na ćwiczenia
ciążowe np. w 7 tygodniu, tak jak nie ma sensu wtedy kupować łóżeczka.
(Zresztą są osoby, które dopiero np. w 9 tygodniu albo później potwierdzają
ciążę u ginekologa). Powtarzam - jeśli tylko dajemy radę (bo np. trudno
ćwiczyć i rzygać :-)), to warto ruszać się od samego początku, od testu
ciążowego, ale nie warto od razu zapisywać się na ćwiczenia ciążowe.

2) Organizacyjna - jeśli ktoś przyszedłby na ćwiczenia tuż po zrobieniu
testu ciążowego, to mógłby się zniechęcić myśląc: tylko tyle?, co ja robię w
grupie z kobietami przed porodem?, itd. A kiedy brzuch zaczyna się choć
odrobinę zarysowywać, to podejście się zmienia.


A na koniec kolejny zdroworozsądkowy przykład. Gdyby ruch w czymś szkodził, to kobiety w wieku rozrodczym mogłyby ćwiczyć tylko ok. tygodnia w miesiącu. Bo w czasie okresu pewnie niechętnie, a po dwóch tygodniach można być już w ciąży...

niedziela, 20 października 2013

(70) Kup sobie piłkę

Co jakiś czas zachęcam nasze dziewczyny, żeby kupiły sobie dużą piłkę gimnastyczną do domu. Nie muszą wcale na nich specjalnie ćwiczyć. Samo siedzenie to doskonałe ćwiczenie. Tym bardziej, że taka piłka przecież po ciąży, i innym domownikom też się przyda. A jak nam się znudzi, to po spuszczeniu powietrza zajmuje mało miejsca.

Podaję rozmiary piłek wg szkolenia, w którym brałam udział:

- średnica 55 cm dla wzrostu poniżej 150 cm,
- 65 cm dla 150-170 cm
- 75 cm dla 170-185 cm
- 85 cm dla wzrostu powyżej 185 cm.

Ale to tylko taka wskazówka. Ja mam 164 cm i używam piłki o średnicy 75 cm.


Niestety prawda jest taka, że piłki teoretycznie o tych samych wymiarach ostatecznie po nadmuchaniu mają nieco inną wielkość (np. nasze piłki malinowe, pomarańczowe i niebieskie to teoretycznie ten sam rozmiar, a w praktyce niebieskie są największe).


Najlepiej byłoby na takiej piłce usiąść. Powinnyśmy czuć się stabilnie, stopy mieć mocno wbite w podłogę, a kolana powinny być odrobinę niżej niż biodra (kąt między udem i łydką od min. 90 stopni do 110 stopni).


Nie polecam żadnej firmy, bo uważam, że piłka to piłka. Najważniejsze, żeby na niej codziennie siedzieć i ćwiczyć, a nie czy jest szykowna i markowa.

Większość naszych piłek pochodzi z internetowego sklepu sportowego i kosztowały czterdzieści kilka zł. Uzupełniająco kupiłyśmy też kilka w supermarketach (ok. 30 zł). Nie ma specjalnie różnicy, chociaż w internecie na pewno jest większy wybór kolorów.

Uwagi dodatkowe:

- dobrze żeby piłka nie była zbyt śliska, gładka. Bardziej matowe są lepsze.
- ważna jest pompka - żeby w ogóle była w pakiecie z piłką. Nam najlepiej sprawdza się mocna, ręczna. Trafiłyśmy też niestety na tandetne, nożne, słabo pompujące i wyskakujące.
- Trzeba uważać na źródła ciepła. Wystarczyło, że piłka doturlała się przypadkiem do kaloryfera i od razu zrobiła się dziura. 

Jak już będziesz miała piłkę, to:
- siedź na niej przy każdej okazji, pracując na przy komputerze, czytając, gotując, oglądając telewizję, rozmawiajac przez telefon, jedząc obiad....
- możesz siedzieć na tradycyjnym siedzisku, a piłkę przysuwać i odsuwać nogami, bujać na boki, itd.
- jeśli będziesz chciała bardziej poćwiczyć to siedząc na niej, bujaj się i podskakuj albo (jeszcze amitniej) porób trochę mini przysiadów (tak jakbyś chciała wstać z piłki, ale ledwie się oderwiesz znów siadaj).
- a na koniec (pod warunkiem, że dobrze znosisz leżenie na plecach!!!) połóż się plecami na piłce (stopy oczywiście pozostają na podłodze) i bujaj, masując kręgosłup.

czwartek, 26 września 2013

(69) Ćwiczcie dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny!

Po raz kolejny prezentujemy Wam opinię zadowolonej klientki, bo zdajemy sobie sprawę, że my możemy gadać sobie do skończenia świata, a i tak część z Was nam nie uwierzy. Opinia dziewczyny, która regularnie ćwiczyła jest więcej warta. (Małgosia ćwiczyła bardzo bardzo regularnie bez przerw i wyjątków całą ciążę).




"Tak jak przewidywałam, nie udało mi się we wrześniu brać udziału w zajęciach, gdyż już 29 sierpnia wypchnęłam na świat moją piękną córeczkę Celinkę.

Chciałabym za Waszym pośrednictwem przekazać wszystkim ćwiczącym Ciężarówkom dobrą radę : ćwiczcie dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny! W moim przypadku dzięki dobrej formie udało się przetrwać "rozkręcanie" porodu, czyli kilka godzin męczących przysiadów i kręcenia biodrami, no i super szybciutko po porodzie dojść do siebie. Już kilka godzin po wypuszczeniu Malutkiej na świat nie miałam problemu z chodzeniem, przewijaniem itd., a widziałam, że wielu dziewczynom sprawia to wielki problem.

Szczególnie zachęcam do trenowania mięśni Kegla!!! Podczas porodu i krótko po, bardzo łatwo można się przekonać dlaczego ;) Powiem tylko, że dzięki ćwiczeniom nie miałam problemu z ich lokalizacją, gdy przyszedł na to czas.

No i jeszcze dobre słowo o owianej złą sławą Polnej. Niestety ja rodzić musiałam na łóżku (ze względów medycznych), ale jeśli ktoś ma chęć na pozycje wertykalne, to absolutnie nie ma problemu. Pokoje porodowe bardzo przyjemne. Do dyspozycji prysznic, piłka, worek sako i krzesło porodowe. Położna, która nam się trafiła- bardzo pomocna i raczej namawiała mnie do jak najdłuższego pozostania na nogach, niż zaciągała siłą na łóżko.

No i jeszcze jeden plus chodzenia na ćwiczenia: po porodzie na oddziale trafiłam do sali z Kasią z Pobiedzisk (urodziła dobę później), więc miałyśmy wspólne tematy i mogłyśmy się fajnie wspierać. No i śmiałyśmy się, że uruchomimy na oddziale filię "dbamy o mamy", tym razem z ćwiczeniami połogowymi.

Pozdrowienia dla wszystkich Ćwiczących i Prowadzących oczywiście!

Załączam fotkę naszej szczęśliwej dwójki zrobioną niecałą dobę po porodzie. No i za jakiś czas wracam do Was oczywiście z drugim dzidziusiem".
Małgosia Kopacz (28 sierpnia 2013)  

środa, 18 września 2013

(68) Żylaki kończyn dolnych i hemoroidy

Temat "na topie", bo doskwierający niektórym naszym Klientkom.

"Czy mogę ćwiczyć?"
"Które ćwiczenia są wskazane, a których unikać?"

Oto odpowiedź na nurtujące Was pytania.

Na początek skupmy się na żylakach kończyn dolnych, których rozwój szczególnie zagraża podczas ciąży. Dlaczego? Ponieważ ciężarna macica wywiera nacisk na naczynia krwionośne położone w miednicy, co znacznie utrudnia odpływ krwi z żył kończyn dolnych do serca. Zarówno zapobieganie, jak i postępowanie w powstałych już żylakach jest podobne - unikaj długotrwałego stania, a podczas siedzenia o zakładaniu nogi na nogę zapomnij :) Nie stosuj skarpetek, podkolanówek i pończoch, które mają silnie uciskający mankiet/ściągacz.

Już wiemy, czego nie należy robić. Ale oprócz zakazów, są także nakazy. Mowa tu oczywiście o ćwiczeniach. Wykonuj je jak najczęściej, nawet co godzinę. Połóż się na plecach lub usiądź w fotelu/na wygodnym krześle i unieś nogę w górę. Kilka ruchów stopy jak na pedale gazu (w nomenklaturze gimnastycznej - stopa "point" i "flex") pobudzi krążenie krwi i ulży Twoim żyłom. Warto również pomyśleć o 30-minutowym odpoczynku w ciągu dnia z nogami uniesionymi powyżej poziomu miednicy.

Jeśli żylaki Cię dopadły, nie załamuj się. Na początek warto zgłosić się do lekarza, żeby ocenił stan Twoich żył. Zakrzepy to nie żarty, dlatego nie bagatelizuj tego problemu. Wprowadź do diety więcej produktów zawierających witaminy C (w okresie zimowym głównie cytrusy i soki owocowe) i E (tłuste ryby morskie, wiesiołek). Spożywanie posiłków z zawartością cebuli, czosnku, pora i szczypiorku zwiększy elastyczność Twoich naczyń krwionośnych.

Miejscowo stosować można okłady, kompresy i kąpiele z dodatkami olejków eterycznych (koniecznie naturalnych!) oraz ziół, np. krwawnika, głogu, gryki, nagietka.


Hemoroidy, czyli żylaki odbytu, pojawiają się podczas ciąży z tych samych przyczyn, co wcześniej opisane żylaki kończyn dolnych. Dodatkowym czynnikiem mogą być zaparcia, które przez zwolnioną perystaltykę jelit, często dokuczają ciężarnej. Dlatego pierwszym punktem w tej przypadłości jest uregulowanie wypróżniania. Dieta bogata w błonnik i jogurty, świeże owoce i warzywa oraz umiarkowana codzienna aktywność fizyczna pomogą złagodzić dolegliwości. Warto podjadać między posiłkami suszone śliwki, morele i figi - oczywiście w granicach rozsądku :) Świetnie działa siemię lniane - zamocz w wodzie łyżkę siemienia na noc i rano na czczo wypij. Możesz też zjeść rano łyżkę mielonego lnu, lecz pamiętaj o popiciu go szklanką wody.

Jeśli masz hemoroidy, unikaj pozycji opisanych przy żylakach, a dodatkowo nie napinaj się podczas wypróżniania. Staraj się nie spać na wznak, bo ta pozycja zwiększa nacisk macicy na odbyt. Spróbuj także zastosować macerat z lnu zewnętrznie na hemoroidy. Zalej 3 łyżki siemienia szklanką wody i odstaw na 6 godzin w temperaturze pokojowej. Zawiesina stosowana jako okład działa przeciwzapalne i rozmiękczająco, przyspiesza również regenerację naskórka.


Jeśli masz jakieś pytania, pisz śmiało. Spróbuję Ci pomóc.

Zachęcam do lektury "Szkoły rodzenia" napisanej przez zespół szczecińskich położnych pod redakcją dr n. med. Doroty Ćwiek. Znajdziecie tam szersze wskazówki na wymienione dolegliwości, a także odpowiedzi na wiele innych pytań.

Życzę powodzenia w walce z żylakami!
Kasia Grzymisławska

kagrzym@gmail.com

sobota, 7 września 2013

(67) Ciepłe słowa od klientek

Tym razem chciałam się trochę pochwalić.

Po czwartkowych zajęciach podeszła jedna z nowych pań i powiedziała, że bardzo jej się podobają zajęcia, bo są takie świadome, ukierunkowane na ciążę i poród. "Wprawdzie ćwiczę tu pierwszy raz, ale już widzę w jakim to idzie kierunku". Dodała, że chodziła na inne zajęcia, i ostatecznie nie były złe, ale za bardzo "aerobikowe". Takie zginanie kolanek bez związku z ciążą, byle się ruszać. Cieszymy się, że słyszymy to od klientki, ale zawsze Wam mówiłyśmy, że bardzo różnimy się (na korzyść) od innych :-) 

I jeszcze zacytuję opinię z FB, na wypadek gdybyście nie były jego użytkowniczkami (tak jak ja :-).
Polecam wszystkim przyszłym mamom :) Poród po ćwiczeniach jest dużo łatwiejszy, a przynajmniej tak było u nas. Gorąco polecam :) Teraz jak leżę z malutką w szpitalu, już prawie tydzień, bo ma żółtaczkę, to najbardziej brakuje mi wtorkowych ćwiczeń. Pozdrawiam gorąco wszystkie Panie prowadzące i ćwiczące :)
Kasia Kryskiewicz

niedziela, 1 września 2013

(66) I jeszcze o biodrach

Jesteś w pozycji wyjściowej z poprzedniego postu: klęk podparty, np. lewa prosta noga wyciągnięta w tył równolegle do podłogi. 
Zginasz ją i stawiasz tak, że jej kolano stoi za kolanem nogi prawej, która do tej pory nie wykonywała żadnego ruchu. 
Czyli nadal jest to klęk podparty, tylko ze śmiesznie ustawionymi, skrzyżowanymi nogami. Chwilę pozostań w tej pozycji, bo na pewno już czujesz rozciąganie okolic bioder. 
Teraz przechyl pośladki w stronę pięt, jakbyś chciała na piętach usiąść. Pozostań przez kilkanaście sekund w tej pozycji. Oddychaj głęboko i delektuj się rozciąganiem.
Oczywiście potem zmień nogi i ćwicz w drugą stronę.

Oczywiście nawet najbardziej "sztywna" kobieta urodzi, bo nie za bardzo ma inne wyjście, ale jakim kosztem? Czy nie lepiej w ciąży (a najlepiej jeszcze przed) rozruszać, wzmocnić i uelastycznić biodra i okolice, i podczas porodu skupić się na rodzeniu, a nie na tym, żeby dopiero w czasie wielkiego dnia się "rozciągać"?

Ćwiczcie w domu, najlepiej codziennie, a poznanianki zapraszamy na nasze zorganizowane ćwiczenia. Od września zajęcia dwa razy w tygodniu i promocja! (Szczegóły na naszej stronie www.dbamyomamy.poznan.pl)

sobota, 24 sierpnia 2013

(65) Ćwiczenia na sprawne biodra.

Moje Drogie dawno nie opisywałam nowego ćwiczenia. Zajmiemy się więc biodrami. 

Najlepiej, żeby ktoś Ci instrukcję czytał, kiedy będziesz wykonywać ćwiczenie. Przynajmniej pierwsze 2-3 razy. Potem już będziesz wiedziała co robić.

Zejdź do klęku podpartego. Zanim zaczniesz właściwe ćwiczenie, skup się na prawidłowej pozycji wyjściowej. Dłonie pod barkami, ręce proste, ale nie napięte, kolana pod biodrami. Kręgosłup w pozycji neutralnej (nie opada do dołu). Szyja równolegle do podłogi, patrzysz w podłogę. Teraz jeszcze wyobraź sobie, że ktoś rozciąga Twój kręgosłup, aż Ci się przestrzenie międzykręgowe zwiększają :-). Twoja kość krzyżowa chce się przesunąć maksymalnie w tył, a szyja i góra pleców w przód. Masz to? Czujesz, że masz dłuższy kręgosłup?
Ok. Wróćmy do ćwiczenia. 

Teraz wyciągasz lewą prostą nogę w powietrzu w tył. Twoje plecy i noga są więc mniej więcej na równym poziomie. Chwilę podelektuj się tym ustawieniem.
Następnie przekładaj nogę na podłogę maksymalnie w lewą stronę, a potem w prawą stronę. Cały ruch jest w powietrzu, dopiero na koniec odkładasz stopę na podłogę. Tak jakby Twoja stopa była lądującym samolotem. Między lądowaniem po lewej i prawej stopa dosyć długo sobie "leci". 
To ma być ćwiczenie rozciągające, nie rób go więc na czas. Po odłożeniu stopy możesz policzyć do trzech i dopiero z gracją wystartować w przeciwną stronę.
Oczywiście ćwiczenie powtarzasz na drugą nogę.
Zrób 3-5 powtórzeń.
Przed ćwiczeniem koniecznie rozgrzej się w dowolny sposób, np. tańcząc, maszerując, robiąc wymachy, półprzysiady, itd.

To ćwiczenie podpatrzone na "normalnych" zajęciach ze stretchingu. Piszę o tym dlatego, że wiele osób sądzi, że ćwiczenia "normalne" i ciążowe to jakieś dwa odrębne światy, że z jednej strony ciężarna powinna wykonywać jakieś specjalne, tylko dla niej zaprojektowane ćwiczenia, z drugiej, że kobieta "bez ciąży" nie skorzystałaby z ćwiczeń ciążowych. (Skorzystałaby - zdarzało nam się, że ćwiczyły z nami nieciężarne, bo miały do nas najbliżej, bo koleżanka u nas ćwiczyła, itd.) 


wtorek, 13 sierpnia 2013

(64) Przyszła Mama w podróży

Wakacje co prawda już za półmetkiem, jednak wskazówki, które znajdziecie poniżej, możecie zachować na każdy wyjazd. W trosce o bezpieczeństwo Wasze i Juniorów, przedstawiam najważniejsze uwagi, o których należy pamiętać nawet podczas odpoczynku.

NA WAKACJE SAMOCHODEM
Na początek coś, na co należy zwrócić uwagę nie tylko w wakacje. Pasy bezpieczeństwa w aucie kontra ciężarna. Kodeks drogowy zwalnia z obowiązku zapinania pasów podczas jazdy samochodem kobiety w widocznej ciąży. Jednak czy warto ryzykować życie Was obojga? Specjaliści twierdzą, że nawet drobna kolizja w przypadku niezapiętych pasów może oznaczać zagrożenie dla ciąży. Przy zapiętych pasach bezpieczeństwa ryzyko urazu u mamy i jej dziecka jest minimalne w porównaniu z jazdą bez nich.
Zatem jak prawidłowo zapiąć pas? Zanim go chwycisz, usiądź wygodnie, przysuń pośladki jak najbliżej oparcia tak, aby plecy były podparte na całej swojej długości. Trzymając kierownicę na godzinie 2 i 10, ustaw fotel w takiej odległości, aby ramiona były minimalnie zgięte, a brzuch nie dotykał kierownicy. Teraz pora na pasy – dolny ułóż jak najniżej pod brzuchem, a górny między piersiami, nad mostkiem. Jeśli pas biodrowy przebiega przez brzuch, a nie pod nim, warto wypróbować adapter do pasów bezpieczeństwa dla ciężarnych (nowy produkt to wydatek rzędu 150zł, jednak używane są znacznie tańsze i równie bezpieczne).
Unikaj także długiej jazdy. Co 40 minut rób przerwy, które wykorzystać możesz na toaletę, przeciągnięcie się, pospacerowanie, a także rozruszanie stóp, ramion i nadgarstków, aby pobudzić krążenie. Pamiętajmy o nawadnianiu organizmu podczas podróży. Najlepsza jest woda mineralna – słodkie soki nie ugaszą pragnienia. Nawet, gdy na dworze jest gorąco, nie warto szarżować z klimatyzacją. Różnica temperatur powietrza na zewnątrz i wewnątrz auta nie powinna przekraczać 5 stopni. Zbyt duża różnica może prowadzić do przeziębienia, a tego, szczególnie podczas ciąży, należy unikać. Dlatego przed podróżą warto wywietrzyć samochód (szczególnie wtedy, gdy stał na słońcu), a następnie stopniowo schładzać wnętrze auta.

NA WAKACJE SAMOLOTEM
Jeśli na urlop wybierasz się samolotem, zapoznaj się z wymaganiami, jakie stawiają przed ciężarnymi linie lotnicze. Samolotowe wojaże najbardziej wskazane są podczas 2 trymestru. Przez pierwsze 3 miesiące rozwijające się organy dziecka mogą niekorzystnie zareagować na gwałtowne zmiany ciśnienia, których doświadczamy podczas startu i lądowania. Podczas 3 trymestru podróż z dość dużym brzuszkiem może być po prostu niekomfortowa.
Zawsze odwiedź lekarza, zanim wejdziesz na pokład samolotu. Jeśli ciąża przebiega bez komplikacji, nie powinno być żadnych przeciwwskazań. Zwróć jednak uwagę na godzinę lotu. Podróż późnym wieczorem lub nocą będzie bardziej wyczerpująca niż ta w ciągu dnia. Do torby warto zabrać kanapkę lub batonika i wilgotne chusteczki odświeżające. W miarę możliwości, zajmij miejsce z brzegu. Unikniesz przeciskania się między fotelami, kiedy poczujesz potrzebę rozruszania się lub pójścia do toalety. Pamiętaj o kupnie butelki wody mineralnej – na lotnisku po odprawie lub na pokładzie samolotu. Przydatny może okazać się kocyk lub sweter, gdy klimatyzacja zbyt mocno ochłodzi powietrze.
Zasięgnij też informacji w liniach lotniczych, z których będziesz korzystać, jakie dokumenty będą Ci potrzebne podczas lotu, oraz do którego tygodnia ciąży można lecieć.

JUŻ NA WAKACJACH
Gdy już dojedziemy do celu podróży, należy pamiętać o słońcu. Coś, na co czekamy cały rok. Lubimy się wygrzać i opalić. Jednak nie dajmy się ponieść pokusie. Pamiętajmy o stosowaniu kremów z filtrem UVA i UVB, a w godzinach 11-15 warto schować się w domu (w cieniu promienie słoneczne również działają, jednak mniej intensywnie). Jednak wczesnym rankiem lub późnym popołudniem słońce jest jak najbardziej wskazane. Udowodniono, że dzieci urodzone w końcówce lata lub jesienią są wyższe i mają masywniejsze kości od tych, które urodziły się zimą lub wiosną. Dzieje się tak, ponieważ kobieta w III trymestrze ciąży otrzymuje przez okres lata większą dawkę promieni słonecznych, a zatem ilość wytworzonej przez nią witaminy D jest większa. Ale warto zachować umiar, stosować nakrycie głowy i unikać, jakże przyjemnego wylegiwania się na ciepłym piasku w pełnym słońcu.
Kąpiel w morzu, czy basenie, wilgotny strój kąpielowy, ciepły klimat – to wszystko sprzyja rozwojowi bakterii. Przed wyjazdem na wakacje zaopatrz się w wilgotne chusteczki do higieny intymnej, a po każdej kąpieli zmień strój na suchy. Również żurawina, zawierająca dużo witaminy C i mająca właściwości moczopędne, ochroni układ moczowy przed niechcianymi drobnoustrojami.

Co jeszcze spakować do wakacyjnej walizki?
Oczywiście podstawowe witaminy, które lekarz zalecił, małe batoniki na wypadek nagłego spadku energii, wygodne sandałki lub oddychające buty i niezbędne dokumenty, czyli książeczkę zdrowia kobiety ciężarnej, zaświadczenie o ubezpieczeniu zdrowotnym i, w przypadku wyjazdu za granicę, kartę EKUZ (w przypadku kraju UE) lub odpowiednie ubezpieczenie zdrowotne ważne w kraju docelowym.
W wakacje należy wypoczywać, ale czynny wypoczynek jest bardziej efektywny niż bierny, dlatego urlop od codzienności nie oznacza urlopu od ćwiczeń. Spakuj więc świetny humor oraz chęć do spacerów, krążenia bioder i przysiadów!

Życzę udanych podróży,
Kasia :)

czwartek, 1 sierpnia 2013

(63) Po wtorkowych zajęciach

We wtorek ćwiczyło z nami znów kilkanaście pań. 

W zakresie ćwiczeń ciążowych działamy w Poznaniu najdłużej (już prawie 10 lat), wcześniej odbywały się chyba tylko jedne zajęcia z jogi, ale to inna kategoria zajęć. Wydaje nam się, że nie tylko działamy najdłużej, ale jesteśmy również najbardziej popularne. Konkurencja zamyka zajęcia dla ciężarnych, zawiesza na wakacje, wymaga zapisów, bo nie zawsze zajęcia się odbywają lub chodzi po kilka osób. Nasz wynik (przepraszam za wyrażenie w tym kontekście) – po kilkanaście przyszłych mam na każdych wakacyjnych upalnych ćwiczeniach bardzo cieszy. Z drugiej strony pomyślcie – w Poznaniu rodzi się po kilka tysięcy dzieci rocznie (i to bliżej 10 tysięcy niż pięciu), a rusza się kilkanaście osób. No dobrze, przesadzam trochę dla potrzeb bloga, ale tylko trochę, bo w życiu nie widziałam ciężarnej na rowerze, z kijkami, na jakichkolwiek zajęciach czy w fitness klubie. Przepraszam - raz (kilka lat temu) spotkałam ciężarną na „zwykłym” tańcu brzucha. Niby przyszła, ale była ciężko przerażona, co dwie minuty robiła przerwę na picie i nigdy więcej już się nie pojawiła. Na basen nie chadzam, ale z relacji klientek też wiem, że na basenie też ciężarnej ze świecą szukać, co skutkuje tym, że nawet ratownicy są przerażeni albo wręcz wkurzeni (Po co baba przyszła w takim stanie, chyba tylko kłopotów na robić. A może brzuch ja pociągnie na dno?). Czasem, ale też bardzo rzadko, można spotkać przyszłą mamę na spacerze. Niestety na ogół wygląda to jak pierwszy spacer osoby po ciężkiej operacji, więc się nie liczy.

Bezruch w ciąży to jest moje drogie naprawdę ogromny problem epidemiologiczny, którego nikt nie dostrzega, a już na pewno nie lekarze. A przyczyną tego bezruchu są głównie zakorzenione w głowach stereotypy, bo nie brak możliwości i pieniędzy (ćwiczyć możesz całkiem za darmo, w dowolnym czasie i w wielu miejscach – parku, lesie), ani nie brak czasu (chcesz zobaczyć mnóstwo ciężarnych – idź do jakiegokolwiek centrum handlowego, spotkasz około 10 pań w pół godziny i raczej nie będzie wyglądało na to, że załatwiają tam jakieś pilne sprawy). Ruszać się możesz też z dzieckiem – będzie przeszczęśliwe, o wiele bardziej niż wtedy, kiedy oddajesz się szorowaniu łazienki.   

Wracając do wtorkowych zajęć, to dziewczyny weszły na temat porodów domowych. Większość była za, a przynajmniej dwie będą chyba w domu rodzić. My nie sprzedajemy żadnej ideologii porodowej. To Twoja sprawa. Zresztą wszelkie założenia mogą prysnąć w akcji. Np. jedna z naszych dziewczyn chciała rodzić chodząc, trzymając partnera za rękę, konwersując z położną. Tymczasem najlepiej się czuła, kiedy kucała sama w łazience ze zgaszonym światłem. Ups, to znowu była dygresja. W każdym razie chodzi o to, że jeśli myślisz o porodzie domowym albo chociaż o tzw. porodzie naturalnym to bądź w ciąży aktywna fizycznie. Sama świadomość i czytanie literatury nie wystarczy.

środa, 17 lipca 2013

(62) Jeszcze o mięśniach Kegla

Dorzucę jeszcze parę ciekawostek:
- poprzednio napisałam, że podstawą silnych i sprawnych mięśni dna miednicy jest aktywność fizyczna. Z jednym subtelnym ale. Najlepiej żeby była zróżnicowana, zdroworozsądkowa i żeby nasze poczynania były świadome. Można być np. zawodową trenerką aerobiku, ćwiczącą po wiele godzin dziennie, mieć wyrzeźbione ciało i słabe mięśnie dna miednicy. Taki przypadek opisała np. specjalistka od terapii dna miednicy Benita Cantieni w jednej ze swoich książek. Jeśli za bardzo pójdziesz w "zewnętrze", to prawdopodobnie zaszkodzisz wnętrzu.
- dla dna miednicy ważne jest jak chodzisz, w czym chodzisz, jaką masz postawę.
- bardzo niekorzystne zawsze, ale dla tej grupy mięśniowej szczególnie jest wstrzymywanie oddechu w czasie ćwiczeń. Wszelkich, nawet Keglowych.
- niedobre dla dna są wykonywane niepoprawnie lub niedbale brzuszki.
- szkodzą, uwaga ... złe nawyki oddawania moczu. Nigdy nie powinnaś się przy tej czynności spieszyć, naciskać. Wystarczy "się otworzyć" i pozwolić wypłynąć zawartości pęcherza.
- używanie mięśni Kegla procentuje. Niedawno czytałam książkę "Anatomia w tańcu". Można tam przeczytać, że wykorzystywanie dna miednicy powoduje, że ruch jest ładniejszy i mniej męczący. 
- z kolei, o tym już pisałyśmy, słabe dno miednicy może powodować różne odległe skutki, jak np. zgrzytanie zębami, ból kolana, kręgosłupa, itp.

Pozdrawiam z wakacji!

niedziela, 7 lipca 2013

(61) O mięśniach Kegla inaczej

To miał być tekst na pewien portal internetowy, ale się rozmyśliłam. Miłej lektury i do roboty!
 
Przed ciążą i po ciąży, a także całkiem niezależnie od niej mamy dno miednicy…
Zainteresowanie mięśniami Kegla rośnie jednak zdecydowanie, kiedy spodziewamy się dziecka. Z jednej strony, to dobrze, że w ogóle zaczynamy się nimi interesować. Z drugiej szkoda, że tak późno, krótkookresowo (bo po ciąży o nich pewnie zapomnimy), powierzchownie, stereotypowo i wybiórczo.
 
Przyszła mama przeszukując literaturę czy Internet, dowiaduje się na ogół, że ćwiczenie dna miednicy to słynne „wstrzymywanie strumienia moczu”. Pół biedy, jeśli przy opisie takiego ćwiczenia jest zastrzeżenie, że nie należy go wykonywać naprawdę w toalecie, ale nie zawsze tak jest.
Dlaczego nie należy? Po pierwsze dlatego, że takimi ćwiczeniami możemy doprowadzić do infekcji układu moczowego. Po drugie dlatego, że możemy na własne życzenie rozregulować sobie naturalny sposób oddawania moczu.
Jeżeli nawet wykonujesz „wstrzymywanie strumienia moczu” „wirtualnie”, „na sucho”, czyli poprawnie, to i tak nie ćwiczysz całego dna miednicy. 
 
Dno miednicy to taki „hamak” w dole naszego tułowia. Hamak, czyli jakaś powierzchnia, nie punkt, kółko, ani kreska. Wyobraź sobie, że dno miednicy to Twoja dłoń. Jeśli ćwiczysz tylko wstrzymywanie moczu, to tak jakbyś np. zginała tylko środkowy palec. Owszem, w pewnym sensie dłoń ćwiczy, ale trudno mówić o kompleksowym treningu.
W takim razie, co powinna robić przyszła mama, żeby jej dno miednicy było sprawne, silne, elastyczne? Żeby udźwignęło ciążę, żeby dobrze sprawowało się w czasie porodu, a po porodzie nie sprawiało kłopotów? Cóż, powinna przede wszystkim być aktywna fizycznie i … jeszcze raz być aktywna fizycznie.
 
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych z nas nie jest to dobra wiadomość. Na pewno lepiej uwierzyć w to, że całą ciążę można się przemieszczać tylko między samochodem, biurkiem i kanapą, ewentualnie tak gdzieś w ósmym miesiącu zrobić kilka mitycznych "wstrzymań strumienia moczu" i mieć "wytrenowane" dno miednicy.
Jednak pomyślmy logicznie. Mięśnie Kegla to ... mięśnie. Czy jakiekolwiek inne mięśnie można wytrenować leżąc na kanapie? Wyobrażasz sobie, że rozbudowujesz w ten sposób np. lewą łydkę w izolacji od reszty ciała, które spoczywa godzinami w głębokim fotelu? Teoretycznie tak, ale to dziwne podejście do ćwiczeń.
 
(Nawiasem pisząc, obawiam się, że osoba, która całą ciążę się nie ruszała i przed ciążą też nie specjalnie, nie zrozumie, o co w „wstrzymywaniu strumienia moczu”, „wciąganiu windy” czy innych wizualizacjach chodzi. Taka osoba raczej ma słaby kontakt ze swoim ciałem, słabą świadomość ciała, więc trudno jej będzie wykonać tak subtelne i nienamacalne ćwiczenie. Jeśli czytasz to i myślisz „a ja właśnie mam doskonałe mięśnie dna miednicy, chociaż ostatni raz ćwiczyłam na wuefie w szkole podstawowej”, to cóż cuda się zdarzają … zazdroszczę, ale nie zachęcam do naśladowania.).
 
Jakie ćwiczenia fizyczne powinna więc wykonywać przyszła mama, żeby trenować dno miednicy? Właściwie niemal każde. Tym razem powiem coś, co Ci się na pewno spodoba. jeśli ćwiczysz Twoje dno miednicy też pracuje, niezależnie od tego czy wierzysz w jego istnienie czy nie, czy czujesz to, czy nie.
c.d.n.

niedziela, 23 czerwca 2013

(60) Zmysłowe korzyści z ruchu w ciąży

W numerze czerwcowym magazynu psychologicznego "Charaktery" jest ciekawy artykuł Beaty Kołakowskiej "Świat jednej sali" o zmysłach, a w nim taki fragment (s. 54):

"Kobieta w ciąży - jeśli nie ma przeciwwskazań do poruszania się - powinna prowadzić normalne życie. Zwykłe aktywności, takie jak: obracanie się, delikatne podskakiwanie, schylanie się, chodzenie po schodach itp. mają ogromne znaczenie dla rozwoju systemu przedsionkowego (narząd równowagi), który rozpoczyna swoją pracę około 9-11 tygodnia ciąży i potrzebuje bodźców płynących z ruchu.
Jeśli ciężarna ma zalecenia do oszczędzania się, to w miarę możliwości powinna korzystać z fotela bujanego, huśtawek, karuzeli, łóżka wodnego itp. Dzięki temu dostarczy sobie i rozwijającemu się dziecku minimum odpowiednich bodźców." 

Jeśli systematycznie uprawiasz jakąś aktywność fizyczną, to tych bodźców dostarczasz o wiele więcej i Twoje dziecko lepiej się rozwija!
 
Kolejny dowód na to, że zwolenniczki oszczędzania się w prawidłowej ciąży, nie tylko nie są odpowiedzialne i rozsądne, ale wręcz przeciwnie - już na starcie krzywdzą swoje dziecko. (Oczywiście siebie również krzywdzą na wiele sposobów. Np. duży, zwisający brzuch to nie jest naturalna konsekwencja ciąży. To jest konsekwencja bezruchu w ciąży.)

czwartek, 20 czerwca 2013

(59) Krążenia biodrami raz jeszcze

We wtorek mimo kosmicznych upałów ćwiczyło z nami 15 pań. To cieszy. Was też zachęcam do ruchu mimo gorąca. Oczywiście z rozsądkiem, nie w samo południe, nie w słońcu. W przewiewnym ubraniu i dużą ilością wody pod ręką. I warto też zmodyfikować trening. Ja usunęłam wstępny aerobik. Skupiłyśmy się na piłkach, ćwiczeniach inspirowanych pilatesem i rozciąganiu.

Zapowiedziane w tytule krążenie biodrami będzie idealne na upał. O tym ćwiczeniu już było, ale dawno temu, więc zrobię małą powtórkę.

- Technika krążenia biodrami może być dowolna: na szerzej rozstawionych nogach z rękami na biodrach ("wuefowo"); w subtelnym rozkroku, na lekko ugiętych kolanach, z rękami na boki (jak w tańcu brzucha), czy jeszcze inaczej. 
- Kierunek ani zakres ruchu nieważny. Każdy ma swoją ulubioną stronę. Ja na ogół krążę w lewo, chociaż dla porządku i symetrii najlepiej kręcić trochę w jedną, trochę w drugą stronę.
- Jak już nabierzecie wprawy, to zacznijcie kombinować. Krążyć biodrami można chodząc w przód, w tył, na boki. Obracając się. Schodząc do przysiadu (a nawet klęku) i podnosząc się, itd.
- To jest ćwiczenie, o którym warto pamiętać cały dzień (no może w domu, a nie w pracy, bo dziwnie by wyglądało) i można go wykonać nawet w eleganckiej sukience (a nawet lepiej w sukience). Możesz krążyć wracając z łazienki, rozmawiając przez telefon, rzucając okiem na telewizję.
- To ćwiczenie przerywnik, wiadomo, że nie będziesz krążyć godzinę, ani nawet 10 minut. Jeśli koniecznie musisz liczyć, to zrób około 20 powtórzeń. Potem oddaj się innym czynnościom (ćwiczeniom). 
- Jeśli nigdy nie krążyłaś biodrami, to możesz mieć bardzo szybko kolkę, czuć napięcie w brzuchu i miednicy, "strzykanie", dyskomfort w biodrach, ale to nie powód, żeby zarzucić to ćwiczenie. Przeciwnie - to zachęta do ćwiczeń. Dowód, że ten obszar Twojego ciała wymaga pracy. Oczywiście jeśli dyskomfort odczuwasz, to zacznij od pięciu powtórzeń, a nawet trzech (nie chodzi o to żeby się umartwiać), ale nie poddawaj się! To miednicą będziesz rodzić. Im bardziej ten obszar będzie uruchomiony, silny, sprawny, elastyczny, zrelaksowany, tym lepiej zniesiesz ciążę i poród, zarówno w sensie fizycznym jak i psychicznym (miednica będzie Twoją przyjaciółką, a nie ciałem obcym, kawałkiem betonu). 

czwartek, 6 czerwca 2013

(58) Na rwę kulszową i drętwienie rąk

Dość gadania. Wreszcie opiszę Wam dwa ćwiczenia. 

1) Na drętwienie rąk. Stań prosto. Ręce wyciągnij na boki. Trzymaj je równolegle do podłogi (nie opuszczaj, nie unoś), staraj się mieć przy tym rozluźnione barki i kark (łatwo powiedzieć...). Grzbiety dłoni są skierowane do sufitu. Teraz skieruj palce w sufit. Idealnie jeśli Twoja dłoń i przedramię tworzą kąt prosty, ale nie musi tak być od razu. To ćwiczenie jest dość nieprzyjemne, to taki "stretching nerwów", ale może pomóc na drętwienie dłoni i rąk (zależy od przyczyny, ale spróbować przecież nie zaszkodzi). Możesz odgiąć dłonie w drugą, bardziej naturalną stronę, a potem znów paluchy w sufit.
Jeśli drętwienie Ci nie dolega, to też poćwicz, szczególnie jeśli pracujesz na komputerze.

2) Na rwę kulszową. Połóż się na boku, nogi ugięte. Do góry jest "chory" bok. Teraz wyprostuj górną nogę i połóż ją na podłodze jak najwyżej, jak najbliżej twarzy. Druga noga leży spokojnie i nigdzie nie biegnie. Kiedy pokazuję dziewczyną to ćwiczenie, to zawsze sama zgłaszam wątpliwość, nie co do jego skuteczności, ale wykonalności, jeśli się ma rwę kulszową. To ćwiczenie pomaga, ale najpierw trzeba mocno pocierpieć, żeby się tak ułożyć.
To ćwiczenie również możesz wykonywać, mimo braku dolegliwości (a nawet ciąży) po prostu się porozciągasz.

P.S. To nie są reprezentatywne dla naszych zajęć ćwiczenia. Raczej przerywniki. Na zajęciach zasuwamy.

środa, 5 czerwca 2013

(57) Jeszcze o ruchu w pierwszym trymestrze

Nie mogę Wam dosłownie zacytować badań amerykańskiego lekarza dr J. Clappa, ponieważ jego książkę pożyczyłam Kasi, ale opowiem bez liczb i procentów. Otóż doktor zbadał między innymi jak działa regularna aktywność fizyczna na poczęcie i czy ma związek z poronieniami. Co mu wyszło? To, że regularnie ćwiczące kobiety łatwiej zachodzą w ciążę. Poronienia wśród kobiet aktywnych też występują rzadziej niż u nieaktywnych. To właściwie logiczne. Kobiety "ruszające się" są po prostu zdrowsze. A ogólne zdrowie sprzyja prokreacji.

Te badania zostały przeprowadzone już naprawdę dawno temu, ale kto by szukał badań i się nimi przejmował. Większość ludzi, a co przerażające nawet niektórzy lekarze, są przekonani, że w ciąży "trzeba się wykazać odpowiedzialnością" i zarzucić wszelką aktywność fizyczną.

Tradycyjnie dodam swoją brutalną mantrę: jeśli nie wierzysz w badania, to uwierz w logikę. Czy myślisz, ze kobiety płaciłyby grube pieniądze i/lub wyjeżdżały za granicę w celach aborcyjnych, gdyby ćwiczenia były poronne? Byłyby kretynkami, skoro wystarczyłoby kupić karnet na aerobik i "załatwić sprawę" w sposób tańszy, milszy i legalny (a jeszcze przy okazji poprawiłoby się kondycję i może schudło).

Na koniec pozytywnie o lekarzu (lekarce?). Kasia-fizjoterapeutka robi badania ankietowe na temat ruchu w ciąży. Ankiety są anonimowe i pozbawione szczegółów, stąd nie wiemy, kto jest niereprezentatywnym i oświeconym doktorem (tzn. ona czy on). Ginekolog zalecił pacjentce po dwóch poronieniach jako profilaktykę umiarkowaną regularną aktywność fizyczną przed ciążą i przez całą ciążę. Pani za chwilę będzie rodzić. Stosowała się ładnie do zaleceń lekarza/lekarki. Żyje i ma się dobrze, a nawet świetnie. Gratulacje dla wytrwałej przyszłej mamy i chapeau bas Pani Doktor, Panie Doktorze!

niedziela, 2 czerwca 2013

(56) Ruch w pierwszym trymestrze.

Czasem piszą do nas dziewczyny, które chcą zacząć u nas ćwiczenia, ale nie skończyły jeszcze pierwszego trymestru. Pytają co mają robić? Nie ruszać się czy np. kontynuować aktywność przedciążową.

Odpowiadamy: kontynuować aktywność przedciążową, byle z rozsądkiem. Ruch nie szkodzi na żadnym etapie ciąży. Ruch to zdrowie. Wrócę do mojego ulubionego przykładu: jeśli ktoś twierdzi, że ruch w pierwszym trymestrze jest zabroniony, to tak jakby twierdził, że zdrowo odżywiać się należy dopiero od drugiego trymestru. 

Dlaczego zatem same zapraszamy kobiety po pierwszym trymestrze? Czy nie jest tak, że co innego mówimy, co innego robimy? Nie. Chodzi wyłącznie o względy organizacyjne.

Pamiętaj, że ciążę liczy się od pierwszego dnia ostatniej miesiączki, więc przez około pierwsze dwa tygodnie ciąży wcale nie jesteś w ciąży. Przez kolejne dwa możesz podejrzewać ciążę, możesz mieć nawet jakieś objawy ciążowe, ale nawet testem z krwi nie potwierdzisz jej jeszcze. Czyli przez pierwsze minimum cztery tygodnie nie masz podstaw, żeby przychodzić na ćwiczenia ciążowe. 

Jeśli po 4-5 tygodniach wyjdzie Ci pozytywny test ciążowy, to należało by jeszcze ciążę potwierdzić u lekarza. Test ciążowy to nie jest niestety wystarczająca przesłanka do zapisania się na ćwiczenia ciążowe. Sama wiem o tym najlepiej. Może być niestety pozytywny, a ciąża się nie rozwinie lub jej nie ma. Do lekarza najlepiej iść w 6-8 tygodniu. Czyli przez dwa miesiące nadal nie ma podstaw do tego by zapisywać się na zorganizowane ćwiczenia.

Zostają jeszcze około 4 tygodnie pierwszego trymestru, kiedy nie chcemy Was widzieć :-).
Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że nie wyglądasz jeszcze na ciężarną, nie zmieniła ci się sylwetka, nie urósł brzuch, jesteś w stanie wykonać każde ćwiczenie (np. ćwiczenia na brzuchu). Jeśli przyjdziesz do nas, to mimo tego, że nasze ćwiczenia są dość intensywne, to bez brzucha tak ich nie odbierzesz. Nie docenisz ich. Czasem dziewczyny we wczesnej ciąży mówią, że mają poczucie jakiejś nieadekwatności w gronie pań w ostatnim trymestrze.
Po drugie, hmm..., przykro to mówić, ale wózka i wyprawki też się nie kupuje w dziewiątym tygodniu... Trzeba wykazać trochę cierpliwości, żeby w razie czego nie było nam jeszcze bardziej przykro. Nie zapisuj się w pierwszym trymestrze na ćwiczenia ciążowe, ale ruszaj się, ćwicz - zwiększysz szanse na to, że się uda. 

czwartek, 30 maja 2013

(55) Matka w SPA i na kajcie.

Poniższy list napisałam do redakcji "Wysokich Obcasów" w nawiązaniu do artykułu o tytule jak wyżej (nr 21, 25 maja). Ciekawe czy się odniosą/opublikują...

Bardzo dziękuję za wywiad z dr Ewą Kurowską-Mroczek. Lekarka prezentuje
pozytywne, ale niestety bardzo rzadko spotykane wśród ginekologów podejście
do tematu aktywności fizycznej w ciąży.
Od prawie 10 lat prowadzę z przyjaciółką położną zajęcia ruchowe dla
przyszłych mam.
Na ok. 1000 klientek tylko jedna powiedziała, że na zajęcia wysłała ją
lekarka, podkreślając, że ruch w ciąży jest kluczowy dla dobrego
samopoczucia w ciąży, jakości porodu i zdrowia po nim. Trochę naszych mam
przyznaje, że lekarze okazują entuzjazm dla ich pomysłu, jeśli pytają czy
mogą ćwiczyć w ciąży. Jednak gdyby nie pytania zainteresowanych, to
prawdopodobnie nigdy by tego tematu nie poruszyli.
Kolejna grupa lekarzy na pytanie o fitness wzrusza ramionami i odpowiada, że
jak już pacjentka ma taką fanaberię to niech sobie ćwiczy, ale właściwie to
nie wiadomo po co, to bzdura jakaś.
No i są lekarze którzy zabraniają zdrowym kobietom aktywności w ciąży
wygłaszając przy okazji następujące teorie:
- ćwiczenia ciążowe powodują poronienia i przedwczesne porody (ciekawe czy
proponowali kiedyś pacjentce aerobik zamiast aborcji),
- Jakie ćwiczenia? Następnym pani ćwiczeniem będzie poród,
- należy jeździć tramwajem, bo chodzenie powoduje odcinanie tlenu dziecku,
- unoszenie rąk do góry przy aerobiku prowadzi do oderwania łożyska (a na
przeziębienie dobre jest grzane wino, bo przecież leków nie wolno),
- cukrzyca ciążowa wyklucza jakąkolwiek aktywność fizyczną,
- ćwiczenia (ciążowe) skracają szyjkę macicy,
- dziesięć kroków tańca i obrót to powód plamienia.
- jeśli dziecko ułożone jest nogami w dół, to bezwzględnie należy unikać
ruchu, bo dziecko nogami może przebić pęcherz płodowy,
- do ostatniego miesiąca ciąży nie można robić przysiadów (kucania), bo
wywoła się przedwczesny poród.
- jeśli w ciąży bolą plecy, to należy wziąć tabletkę przeciwbólową i się
położyć.
- po 35 roku życia nie wolno być aktywną fizycznie w ciąży,
- jak pani wkłada naczynia do zmywarki i zamiata, to już jest wystarczający
ruch, ćwiczenia, basen są zbędne.
To słyszą ćwiczące z nami kobiety. Co słyszą te, które zrezygnowały z ruchu,
czyli jakiś 99% ciężarnych?
Podejrzewam, że mój list może sprowadzić gromy na moją głowę (chociaż
właściwie nie rozumiem dlaczego na moją, a nie na głowy tych, którzy
wygłaszają takie bzdury w majestacie swojego autorytetu). Trudno, zniosę
wszystko, byle kobiety nie robiły sobie nadal masowo krzywdy, "oszczędzając
się" w zdrowej ciąży.

sobota, 18 maja 2013

(54) Jeszcze o zaświadczeniach

Chciałam jeszcze dodać do poprzedniego wpisu, że ćwiczyły z nami bardzo regularnie i to do dnia porodu dziewczyny z najróżniejszymi chorobami (np. stwardnieniem rozsianym, epilepsją, depresją, reumatyzmem, chorobami stawów), dziewczyny po operacjach kręgosłupa, kolan, z niepełnosprawnością wzroku, ze skróconą szyjką macicy, na lekach przeciwskurczowych, z cukrzycą ciążową, nadciśnieniem, w ciąży in vitro, itd.

Jednocześnie jakieś 90% całkiem zdrowych kobiet wcale się nie rusza, bo "przecież są w ciąży", "bo lekarz by je zabił za to że się ruszają", "bo mają cukrzycę ciążową i lekarz im zabronił" (to szczególnie oburzające, ale o tym w innym odcinku)...

  

sobota, 4 maja 2013

(53) Zaświadczenie od lekarza na zajęcia ciążowe.

Nasze przyszłe klientki często pytają, czy wymagamy zaświadczeń od ginekologa przed podjęciem ćwiczeń. Nie wymagamy. Wiemy, że niektórzy tak robią, ale pomysł wydaje nam się dość absurdalny, rodem sprzed lat. 

Bo jak można zinterpretować żądanie zaświadczenia? Może tak: "Tobie nie wierzymy, będziemy rozmawiać tylko z ginekologiem, nie jesteś dla nas partnerką". To jedna sprawa, ale idźmy dalej.

Załóżmy, że masz takie zaświadczenie wystawione w piątek. We wtorek zamierzasz u nas ćwiczyć, ale źle się czujesz (np. początki przeziębienia albo ból głowy). Decyzję o ćwiczeniach podejmiesz na podstawie piątkowego papierka od doktora, czy aktualnej sytuacji i zdrowego rozsądku? Na pewno zdrowego rozsądku. Po cóż więc byłaby taka absurdalna niekonsekwencja - niby decyduje doktor, bo Twoje zdanie się nie liczy, ale tak naprawdę to Ty decydujesz, bo to Ty jesteś ze sobą 24 godziny na dobę.

Albo inaczej: gdybyśmy żądały zaświadczeń, to musiałybyśmy ich żądać chyba przed każdymi ćwiczeniami, bo niby z jaką częstotliwością? Wyobrażacie sobie, żeby ktoś chodził dwa razy w tygodniu do ginekologa, żeby poćwiczyć?

Poza tym pytanie o zgodę na ćwiczenia, jest równie sensowne jak pytania: "Czy aby na pewno mogę się zdrowo odżywiać?", "Czy aby na pewno mogę się wysypiać?", "Czy wolno mi się nie stresować?". Moje Drogie, ruch to zdrowie. Zawsze. Musisz mieć naprawdę poważny powód, żeby w ogóle pytać o zgodę na ruch i jeszcze poważniejszy, żeby nie ćwiczyć. Bezruch to jest mniejsze zło, a nie profilaktyka.



 
  

piątek, 3 maja 2013

(52) Majowy program treningowy

Przed długim weekendem ćwiczyłyśmy (i zapamiętywałyśmy) z dziewczynami domowy program treningowy - mają takie zadanie domowe, na następnych zajęciach sprawdzimy, czy ćwiczyły :-).

Program nazwałam roboczo 4x2, żeby było łatwiej zapamiętać poszczególne ćwiczenia.
Każda z czterech części obejmuje dwa ćwiczenia.

Rozgrzewka:
1. Stoisz w dość szerokim rozkroku, obie ręce z lewej strony. Przenosisz ciężar ciała oraz ręce na prawo. Bujasz się tak na boki.
2. Ćwiczysz sekwencję: krążenie barków do tyłu, dłonie na barkach i krążysz "łokciami" do tyłu, krążysz do tyłu całymi wyprostowanymi rękami z małym przysiadem. I tak w kółko: barki, łokcie, całe ręce, barki, łokcie, całe ręce. 

Wzmacnianie nóg:
1. Wykonujesz półprzysiady, jakiekolwiek, jakie znasz.
2. Wykonujesz "zawodnika sumo" (opisany na naszym blogu)

Część "szkoło-rodzeniowa":
1. Krążysz biodrami na zmianę z
2. Kucaniem (też opisywałyśmy ten zestaw)

Wyciszenienie:
1. Płynne kocie grzbiety
2. Siadasz na piętach i wyciągasz się wprzód. Leżysz, relaksując się.

Wolno wstajesz (głowa ostatnia, poruszaj nogami) i zaczynasz całą serię od początku.
Liczba powtórzeń poszczególnych ćwiczeń zależy od Ciebie.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

(51) Rozstęp mięśni prostych brzucha – czy mnie to dotknie?

W zeszłym tygodniu zadzwoniła do mnie Pani z Krakowa (tak, tak, z Krakowa) z pytaniem, czy ćwiczenia i kinesiology taping mogą pomóc na Jej rozstęp. Jest 8 miesięcy po porodzie i lekarze chcą operować. Trudno oceniać sytuację na odległość, ale chyba zawsze warto spróbować wszystkiego co możliwe, zanim człowiek położy się na stół operacyjny. Dlatego chciałabym odświeżyć temat, a jednocześnie rozszerzyć go o informacje dla Mam już po porodzie. Oczywiście żadnej Pani nie mogę zagwarantować, że akurat u Niej ćwiczenia będą efektywne, ale zachęcam do podjęcia wyzwania. Efekt uzyskamy wtedy, gdy trening będzie wykonywany regularnie i w sposób prawidłowy, dlatego zachęcam do skorzystania z instruktażu - nauka jazdy na nartach z książki nie jest ani prosta, ani skuteczna :)

Co to jest?
Słowem wstępu warto zaznaczyć, że nie będzie tu mowy o rozstępach widocznych na skórze. Rozstęp mięśni prostych brzucha (RMPB), inaczej nazywany przepukliną kresy białej, objawia się u ponad 60% kobiet długim wypukleniem, które może sięgać od końca mostka do spojenia łonowego. Kresa biała, która łączy ze sobą oba mięśnie proste brzucha (ryc. 1), może ulec zwiotczeniu i poszerzeniu pod wpływem zwiększonego wydzielania hormonów zmiękczających tkankę łączną (relaksyny i elastyny). Powoduje to rozejście się pasm mięśni na boki (ryc. 2). Rozstęp pojawia się zazwyczaj podczas trzeciego trymestru ciąży i najczęściej nie zanika po porodzie. do grupy ryzyka zaliczamy duży płód, dużą ilość wód płodowych, ciążę mnogą, nadmierną pracę mięśni brzucha w ostatnim trymestrze ciąży, otyłość, zbyt intensywne parcie podczas drugiego okresu porodu oraz kolejne ciąże. Badania dowodzą, że kobiety systematycznie wzmacniające mięśnie brzucha przed zajściem w ciążę, nie cierpią na tę przypadłość.
ryc. 1
ryc. 2










                                                                                                             
Kto i kiedy może zbadać?
U każdej kobiety w 3 trymestrze ciąży oraz 3 doby po porodzie (zarówno fizjologicznych, jak i cięciu cesarskim), zaleca się wykonywanie testu na RMPB. Kto może przeprowadzić test? Większość fizjoterapeutów. Mogą oni też przeszkolić przyszłą Mamę lub Tatę, ponieważ test nie jest skomplikowany, a co najważniejsze, jest nieinwazyjny.

Co robić, gdy wystąpił RMPB?
Po pierwsze, należy ograniczyć działanie tzw. tłoczni brzusznej, czyli podnoszenia cięższych przedmiotów, czy nadmiernego parcia podczas wypróżniania. Również częste kichanie i kaszel sprzyja powstawaniu przepukliny. Prawidłowy sposób wstawania z łóżka, poprzez zgięcie kolan i bioder oraz obrót na bok, także jest niezbędną czynnością podczas ciąży.
Kolejnym krokiem jest modyfikacja tradycyjnych „brzuszków”. Należy wyeliminować ćwiczenia angażujące pracę mięśni skośnych brzucha, ponieważ powiększają one rozstęp. Współczesna fizjoterapia zaleca ćwiczenia wykonywane w leżeniu na plecach, z nogami zgiętymi i opartymi o podłoże.

Podczas ciąży: Przyszła Mama krzyżuje przedramiona na wysokości pępka i obejmuje z obu stron brzuch. Podczas powolnego wydechu, podnosi głowę i jednocześnie zbliża mięśnie proste do linii środkowej ciała. Ważne, aby głowę unosić tylko do momentu, w którym nie dochodzi jeszcze do uwypuklania się brzucha (ryc. 3 i 4) . Głowę opuszcza, rozluźniając mięśnie i wykonując wdech. Całe ćwiczenie wykonuje się powoli. Podczas ciąży zaleca się do 10 powtórzeń 2 razy dziennie, a po porodzie 5 razy na dobę po 10 powtórzeń.

Po porodzie: Ćwiczenie po porodzie nie różni się od tego podczas ciąży. Modyfikujemy jedynie liczbę powtórzeń. Trening rozpoczynamy w 4. dobie po porodzie fizjologicznym lub cięciu cesarskim (nie wcześniej!). 5 razy dziennie wykonujemy 10 powtórzeń. Ćwiczymy do momentu zmniejszenia się rozstępu do 1-2cm (ocenia to fizjoterapeuta lub lekarz znający temat nieoperacyjnego zmniejszania rozstępu - wnioskuję, że lekarze, do których trafiła Pani z Krakowa, nie mieli tej wiedzy). Można wtedy wzmacniać mięśnie brzucha tradycyjną metodą, jednak należy pamiętać o regularnej kontroli kresy białej i, w razie powrotu rozstępu, wrócić do treningu terapeutycznego.
ryc. 3
ryc. 4











Kinesiology taping
ryc. 5
W celu efektywniejszej terapii, oprócz ćwiczeń, można zastosować również specjalne plastry, które odpowiednio przyklejone „przyciągają” do siebie mięśnie proste brzucha (ryc. 5). Wodoodporne i hipoalergiczne taśmy działają na kresę białą nawet do 6 dni, a ich aplikacja jest całkowicie nieinwazyjna.

W przypadku pytań, chęci sprawdzenia, w jakim stopniu kresa biała uległa rozciągnięciu i zwiotczeniu, każda Mama może skonsultować się ze mną przed lub po ćwiczeniach Studia „Dbamy o Mamy”. Fizjoterapeutka wykona test, nauczy jak wykonać go we własnym zakresie i jak ćwiczyć. Może zalecić również przyklejenie plastrów.

Kasia Grzymisławska