Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

niedziela, 7 lipca 2013

(61) O mięśniach Kegla inaczej

To miał być tekst na pewien portal internetowy, ale się rozmyśliłam. Miłej lektury i do roboty!
 
Przed ciążą i po ciąży, a także całkiem niezależnie od niej mamy dno miednicy…
Zainteresowanie mięśniami Kegla rośnie jednak zdecydowanie, kiedy spodziewamy się dziecka. Z jednej strony, to dobrze, że w ogóle zaczynamy się nimi interesować. Z drugiej szkoda, że tak późno, krótkookresowo (bo po ciąży o nich pewnie zapomnimy), powierzchownie, stereotypowo i wybiórczo.
 
Przyszła mama przeszukując literaturę czy Internet, dowiaduje się na ogół, że ćwiczenie dna miednicy to słynne „wstrzymywanie strumienia moczu”. Pół biedy, jeśli przy opisie takiego ćwiczenia jest zastrzeżenie, że nie należy go wykonywać naprawdę w toalecie, ale nie zawsze tak jest.
Dlaczego nie należy? Po pierwsze dlatego, że takimi ćwiczeniami możemy doprowadzić do infekcji układu moczowego. Po drugie dlatego, że możemy na własne życzenie rozregulować sobie naturalny sposób oddawania moczu.
Jeżeli nawet wykonujesz „wstrzymywanie strumienia moczu” „wirtualnie”, „na sucho”, czyli poprawnie, to i tak nie ćwiczysz całego dna miednicy. 
 
Dno miednicy to taki „hamak” w dole naszego tułowia. Hamak, czyli jakaś powierzchnia, nie punkt, kółko, ani kreska. Wyobraź sobie, że dno miednicy to Twoja dłoń. Jeśli ćwiczysz tylko wstrzymywanie moczu, to tak jakbyś np. zginała tylko środkowy palec. Owszem, w pewnym sensie dłoń ćwiczy, ale trudno mówić o kompleksowym treningu.
W takim razie, co powinna robić przyszła mama, żeby jej dno miednicy było sprawne, silne, elastyczne? Żeby udźwignęło ciążę, żeby dobrze sprawowało się w czasie porodu, a po porodzie nie sprawiało kłopotów? Cóż, powinna przede wszystkim być aktywna fizycznie i … jeszcze raz być aktywna fizycznie.
 
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych z nas nie jest to dobra wiadomość. Na pewno lepiej uwierzyć w to, że całą ciążę można się przemieszczać tylko między samochodem, biurkiem i kanapą, ewentualnie tak gdzieś w ósmym miesiącu zrobić kilka mitycznych "wstrzymań strumienia moczu" i mieć "wytrenowane" dno miednicy.
Jednak pomyślmy logicznie. Mięśnie Kegla to ... mięśnie. Czy jakiekolwiek inne mięśnie można wytrenować leżąc na kanapie? Wyobrażasz sobie, że rozbudowujesz w ten sposób np. lewą łydkę w izolacji od reszty ciała, które spoczywa godzinami w głębokim fotelu? Teoretycznie tak, ale to dziwne podejście do ćwiczeń.
 
(Nawiasem pisząc, obawiam się, że osoba, która całą ciążę się nie ruszała i przed ciążą też nie specjalnie, nie zrozumie, o co w „wstrzymywaniu strumienia moczu”, „wciąganiu windy” czy innych wizualizacjach chodzi. Taka osoba raczej ma słaby kontakt ze swoim ciałem, słabą świadomość ciała, więc trudno jej będzie wykonać tak subtelne i nienamacalne ćwiczenie. Jeśli czytasz to i myślisz „a ja właśnie mam doskonałe mięśnie dna miednicy, chociaż ostatni raz ćwiczyłam na wuefie w szkole podstawowej”, to cóż cuda się zdarzają … zazdroszczę, ale nie zachęcam do naśladowania.).
 
Jakie ćwiczenia fizyczne powinna więc wykonywać przyszła mama, żeby trenować dno miednicy? Właściwie niemal każde. Tym razem powiem coś, co Ci się na pewno spodoba. jeśli ćwiczysz Twoje dno miednicy też pracuje, niezależnie od tego czy wierzysz w jego istnienie czy nie, czy czujesz to, czy nie.
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz