Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

piątek, 27 czerwca 2014

(92) Z astmą też można ćwiczyć w ciąży, czyli relacja Ani



Ja 'wypchnęłam' na świat moją córkę 28 maja. Mimo różnych nieprzychylnych opinii zdecydowałam się na poród na owianej złą sławą "Polnej", która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie swoim profesjonalizmem i fachową opieką.
W skrócie o moim porodzie: pierwsze skurcze zaczęły się o 3:00 nad ranem 27.05. Od tego czasu podjęłam aktywną "walkę" o przyspieszenie akcji porodowej i kolejne cm rozwarcia. Rano ok 8.00 zjedliśmy z narzeczonym śniadanie i poszliśmy z psem na spacer. Po powrocie do domu zrobiłam sobie ciepłą kąpiel i postanowiłam czekać na rozwój sytuacji. Dzień upłynął bardzo aktywnie, od przysiadów na skurczu, do skakania na piłce oraz masażu dolnej części pleców-tu swoją rolę spełniał mój narzeczony. Wszystko rozwijało się jednak bardzo powoli bo gdy skurcze stały się baaaardzo bolesne (co 5minut) i pojawiliśmy się w szpitalu ok godziny 20:00 miałam zaledwie 1cm rozwarcia, a główka była jeszcze bardzo wysoko. Szczęśliwe zakończenie miało miejsce o 2:44 następnego dnia. 28.05.2014r. przyszła siłami natury na świat moja córka Zofia. O godzinie 10:00 rano byłam już wykąpana i pomalowana. Czułam się jakby mnie ktoś naładował pozytywną energią, a duma rozpiera mnie do tego stopnia, że mogłabym skakać z radości. Po wyjściu ze szpitala w piątek (30 maja) wyszłam na pierwsze zakupy, spacer z psem, a dom błyszczał od okien po najmniejszy zakamarek.
DBAMY O MAMY!
Dziękuję za te ponad pół roku intensywnych ćwiczeń, ale również za pozytywną energię, masę uśmiechu i wielki worek endorfin!
Moja determinacja i chęci pokazały, że mama astmatyczka też może (powinna) dbać o kondycję fizyczna nie tylko w ciąży ale również przed i po niej (dzisiaj zaczęłam pierwszą serię ćwiczeń w połogu), od poniedziałku ;) planuję bieganie i basen.
Dbamy o mamy jeszcze raz wielkie dzięki dla Pani Danki, Ani i Kasi!!!
Do zobaczenia przy kolejnej ciąży :)

Ania i Zosia

czwartek, 19 czerwca 2014

(91) Relacja Magdy - "podwójnej" klientki

Tym razem relacja Magdy, która ćwiczyła z nami już po raz drugi i to w krótkim odstępie czasu. Magda poleca szpital Raszei.

"Witam wszystkie obecne i przyszłe Mamy oraz Panie Instruktorki!!!

Chciałam poinformować, że mój Synek - Rysiu przyszedł na świat 26 kwietnia czyli dokładnie w moje urodziny (Aniu, przepowiedziałaś to!!!) :-)


Chociaż z przyczyn zdrowotnych nie mogłam przychodzić na zajęcia od 33 tygodnia ciąży, to poród przebiegł sprawnie i szybko. Po tym jak lekarz zakazał mi ćwiczyć byłam załamana, ale napisałam do Ani i ona poradziła mi abym wykonywała chociaż część ćwiczeń - tych, które nie stwarzały zagrożenia. Ćwiczyłam więc i ... oczywiście nic się nie stało :-)


Pierwsze, regularne skurcze zaczęły się ok. godz. 14.00 w sobotę 26 kwietnia. Rano tego dnia czułam już, że coś się święci, gdyż zauważyłam czop śluzowy. Postanowiłam więc porządnie się najeść i czekać na rozwój sytuacji :-) O 17.00 postanowiliśmy pojechać do szpitala. Skurcze były już dużo silniejsze i co 3 minuty. Oczywiście przydały się przysiady i inne pozycje w których ból był mniej odczuwalny. Po badaniu okazało się jednak, że mam tylko 3 cm rozwarcia, a skurcze na ktg wcale nie były imponujące...Trochę się załamałam gdyż nie chciałam czekać w szpitalu aż akcja porodowa się rozkręci, ale już mnie przyjęto więc nie miałam za bardzo wyjścia. 


W sali porodowej musiałam przez godzinę być pod ktg i nie mogłam zejść z łóżka- to było straszne bo miałam naturaną chęć chodzenia i kucania. Po niecałej godzinie przyszła Pani doktor z propozycją przebica pęcherza w celu przyspieszenia porodu, ale nie zgodziłam się. Czułam, że wszystko powinno iśc swoim naturalnym rytmem...Nie pomyliłam się:-) Po kilku minutach pęcherz sam pękł i zaczęło się!!!Jeden porządny skurcz - 5 cm, kolejny - 7 cm, a potem to już był ekspres- dosłownie:-) Po trzech skurczach partych Rysio był na świecie a była to godzina 20.55. Dodam tylko, że pomimo szybkiego tempa i wagi mojego dziecka- 3860g udało mi się urodzić bez nacięcia!!! Nie muszę chyba pisać jaki to komfort normalnego funkcjonowania Paniom, które nacięcie miały (ja doświadczyłam tego przy pierwszym dziecku).


Rodziłam w szpitalu Raszei i szczerze polecam to miejsce!!! Począwszy od Izby Przyjeć wszyscy są bardzo mili, uprzejmi i przede wszystkim bardzo pomocni. Położna, która była przy moim porodzie to anioł nie kobieta :-) Lekarze, na których trafiłam również byli bardzo fajni. Nie wspomnę o pielęgniarkach i położnych, które pracują na oddziale położniczym. Mam porównianie gdyż pierwsze dziecko rodziłam na Polnej... Gdyby się tak zdarzyło,że będę miała trzecie dziecko to z pewnością wybiorę ten szpital:-)
 

Pozdrawiam serdecznie!!! 

Magda"

piątek, 13 czerwca 2014

(90) Po "urlopie macierzyńskim"
Jeszcze w komplecie z Mateuszem

No to Moje Drogie, ale zrobiłam sobie blogowy urlop macierzyński! Prawie póltora miesiąca (Mateuszek urodził się 30 kwietnia i do tego skoro świt :-) ).

Wreszcie powracam, tym bardziej, że jest wiele tematów do opisania:

- mój poród (oczywiście w kontekście aktywności fizycznej), 

- który odbył się w domu,

- czekająca od dawna porodowa relacja naszej kolejnej klientki - Magdy Maślińskiej,

- tekst o wpływie ruchu na występowanie cukrzycy ciążowej, który otrzymaliśmy od zaprzyjaźnionej dietetyczki pracującej z przyszłymi mamami - Małgorzaty Mizgier,

- wysyp literatury "położniczej",

- tekst o mięśniach Kegla w jednej z gazet...   

- i z ostatniej chwili - relacja porodowa Ani Manujłow.