Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

piątek, 22 stycznia 2021

(173) Różnica między prawidłową a zdrową ciążą.


Dawno dano temu, kiedy jeszcze odbywały się zajęcia "na żywo", na koniec zajęć w szkole rodzenia pt. "Plan porodu" jeden z panów powiedział coś  tym stylu: "Dlaczego my tu mówimy, że na coś możemy się nie zgodzić, że coś kobiety powinny same robić, przyswoić jakieś umiejętności, itd. Czy lekarze nie są doskonałymi fachowcami i nie należy im w 100% zaufać".

Lekarze są fachowcami. Problem w tym, że ... nasze zdrowie według koncepcji pól zdrowia zależy od nich tylko w 10%, a np.  53% od naszego stylu życia...To bardzo widać na każdym etapie życia, ale w czasie ciąży, porodu, połogu, szczególnie.

Przedstawię Wam dwie kobiety. Fikcyjne, ale przedstawiające pewne prawidłowości, które obserwuję od 17 lat pracy z ciężarnymi. 

Proszę Państwa, oto one: Ewa i Monika!

Ewa uważa, że za jej ciążę odpowiada wyłącznie lekarz. Jedyne co robi dla swojego zdrowia to wizyty kontrolne u ginekologa. W zasadzie od początku ciąży czuje się fatalnie. Doskwiera jej mnóstwo rzeczy. Ociężałość, zadyszka od 4 miesiąca. Nietrzymanie moczu i trudności z wstaniem z fotela od szóstego.  Chroniczny ból pleców, żeber, spojenia łonowego. Bardzo silny lęk przed porodem. Nadprogramowe kilogramy w ciąży i po. Poród to trauma. Leżenie na plecach, niewyobrażalny ból, brak informacji, brak wiedzy, przerażenie. Po porodzie ma problemy z poruszaniem się, nadwagą, karmieniem. Jest raczej w kiepskim stanie psychicznym.

Monika też oczywiście odwiedza regularnie ginekologa, ale od zrobienia testu ciążowego chce zdobyć sama jak najwięcej wiedzy i umiejętności. Wie też, że aktywność fizyczna i zdrowe odżywianie są bardzo ważne. Ćwiczy, spaceruje, pływa. Korzysta z warsztatów dna miednicy, spotkań z doulą, szkoły rodzenia. Czyta. Zaprzyjaźnia się z innymi ciężarnymi. Wspomina ciążę i poród fantastycznie. Nie znaczy to, że wszystko było idealnie, ale jeśli nie było, to szukała rozwiązań, np. szła do fizjoterapeutki. Czuła się i czuje zdrowa, sprawna, silna. O nietrzymaniu moczu wie z warsztatów i książek, sama go ani razu nie doświadczyła. tak samo jak bólu pleców. krótko po porodzie wróciła do wagi sprzed ciąży. Kiedy miała lub ma gorszy dzień, wie gdzie szukać wsparcia (i że może to robić).    

Obie panie rodzą w 39 tygodniu ciąży drogą pochwową zdrowe dzieci (Monika bez nacięcia krocza).

I teraz puenta: z punktu widzenia medycyny obie panie są dokładnie w tym samym miejscu: 39 tydzień, droga pochwowa, zdrowe dziecko. Koniec. Kropka. Do widzenia. 

Ale z punktu widzenia nas - kobiet, z punktu widzenia jakości życia, między jedną a drugą panią jest przepaść. "Niebo a ziemia". Bo nie sądzę, aby któraś z Was powiedziała "nie widzę żadnej różnicy, obojętne czy będę czuć się jak Ewa czy jak Monika".

Wracając do początkowego pytania: każdy z nas ma wybór. Można zaufać w 100% lekarzom (a sobie i innym fachowcom w 0%). To jest nawet w sumie wygodne, bo nie wymaga pracy własnej. Taka osoba jakoś przejdzie ciążę i jakoś urodzi zdrowe dziecko. Na szczęście są kobiety które chcą "jakoś" zamienić na "świadomie, sprawnie, zdrowo, pozytywnie, spokojnie, fajnie, ciekawie", a tego nie zapewni im sam lekarz, choćby był najlepszym fachowcem na kuli ziemskiej.

 

 

niedziela, 17 stycznia 2021

(172) Co ma brak aktywności fizycznej do patriarchatu?


Obiecałam, że napiszę jeszcze o twierdzeniu wielu kobiet, że "nie muszę ćwiczyć, bo przecież mam obowiązki domowe" z punktu widzenia kulturowego. 

Otóż wiele razy zdarzyła mi się taka sytuacja, jak opisana poniżej.

Naprawdę. Tyle razy, że uznaję to już za kulturową prawidłowość (bo najpierw odbierałam to osobiście, że może Przyszłą Mama  mnie nie lubi albo rzeczywiście popełniłam jakąś niezręczność).

Wygląda to mniej więcej tak:

- Oj jak mnie bolą plecy! Oj jaka jestem zmęczona! - mówi Przyszła Mama.

- To może wpadłabyś do nas na ćwiczenia, to w większości przypadków działa, a do tego jest fajnie. A teraz to jeszcze mamy projekt i wszystko za darmo - odpowiadam w dobrej wierze, chcę pomóc.

Tu Przyszła Mama nagle zmienia się, jakbym co najmniej wygłosiła pogląd polityczny przeciwny do jej przekonań. Jej twarz wykrzywia grymas wściekłości i warczy/syczy/ironizuje: Jakbyś nie zauważyła to mam już starsze dziecko. Mam już "gimnastykę"!!!

Zobaczcie jakie to nieadekwatne i nieracjonalne zachowanie, niczym strażniczek patriarchatu, bo Przyszłą Mama nie wkurza się na:

- kulturę, która nadal większość obowiązków domowych i rodzicielskich zrzuca na kobietę,

- partnera, który wraca o 20.00 z pracy albo o 16.00, ale potem musi wyłącznie odpoczywać,

- teściową, która kontakt z wnukiem ograniczyła do pogłaskania po główce,

- mamy, która owszem, wpada dwa razy w tygodniu, ale po to, żeby zrobić inspekcję czystości,

- państwo, które nie zapewnia żłobka dla dwulatka, itd. itp.

Nie, nic z tych rzeczy się nie dzieje. Przyszłą Mama "morduje" za to bogu ducha winnego "posłańca", a raczej "posłanniczkę".

Czy wyobrażacie sobie identyczną sytuację, tylko z mężczyznami w rolach głównych? Że np. nasz trener Rajmund z Aktywnego Piątkowa zachęca Przyszłego Tatę do pogrania w piłkę. Na to Przyszły Tata wrzeszczy: Odpaliło ci?! Mam w domu trzylatka i pranie! :-)

Nie? Nie jesteście sobie w stanie tego wyobrazić? To może zacznijmy walczyć o swoje potrzeby i ... bądźmy też solidarne z innymi kobietami!