Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

niedziela, 26 grudnia 2021

(184) Szczepmy się!

Dociera do mnie coraz więcej tragicznych wieści o ciężarnych i koronawirusie. Niedawno w Poznaniu zmarła ciężarna 38-latka (to z mediów). Na OIOM leży kolejna trzydziestolatka, tym razem znana mi z imienia i nazwiska. Jej dziecko jest na innym OIOM. Ciąża przymusowo zakończona w 34 tygodniu przez koronawirusa. Zaprzyjaźnione dziecko było w grudniu w dwóch poznańskich szpitalach dziecięcych, wiem więc z pierwszej ręki, że są tam zakażone matki z zakażonymi noworodkami...

Jestem przerażona, jest mi smutno, ale też czuję bezsilność i nie rozumiem... Nie rozumiem jak można się nie szczepić, a już szczególnie jak można się nie szczepić w ciąży, kiedy odpowiadamy też za nowe życie. Nie rozumiem jako ja (tak wiem, to nikogo nie interesuje), nie rozumiem jako promotorka zdrowia, nie rozumiem jako osoba od lat pracująca z ciężarnymi.
Wiele lat temu poroniłam po przejściu krótkiej infekcji. Dwa dni podwyższonej temperatury, ból gardła i zatok. Po pięciu dniach byłam już całkiem zdrowa, ale nie w ciąży... To była jakaś niepozorna infekcja, której nie byłam w stanie ani przewidzieć, ani tym bardziej zapobiec. Zakażenie koronawirusem nie tylko możemy przewidzieć, ale możemy mu też zapobiec, szczepiąc się. Tym bardziej, że jest on jakieś 100 razy bardziej niebezpieczny i podstępny niż "moja" infekcja.
Załóżmy, że mamy szklane kule, w których widzimy, że akurat my nie poronimy, ani nie trafimy na OIOM (dość niemądre założenie, ale zróbmy to dla dalszej części wywodu). Załóżmy więc, że wiemy, że przejdziemy koronawirusa jak grypę. Tydzień, dwa kaszlu, wysoka gorączka, trochę duszności, osłabienie. Super... Tylko po co sobie utrudniać życie?
- kaszel w ciąży to jest bardzo kiepski pomysł. Bardzo często mamy słabe dna miednicy, do tego ciąża je obciąża (niezamierzony rym). Jeśli dodamy do tego kaszel, to może się skończyć regularnym popuszczaniem moczu,
- w ciąży nie należy "się podgrzewać", za dużo się opalać, korzystać z sauny, itd. "Gotowanie" dziecka przez tydzień podwyższoną temperaturą też nie jest zdaje się dobrym pomysłem,
- większości kobiet pod koniec ciąży bardzo kiepsko oddycha, to fizjologiczne (wielki brzuch uciska przeponę), ale uciążliwe. Miałabym do tego dołożyć sobie duszności? Nie, dziękuję.
- poród i połóg są wystarczającymi wyzwaniami same w sobie. Nie chciałabym dokładać sobie infekcji koronawirusem w tym okresie. (Przypomina mi się Asia, która martwiła się tuż przed porodem zatkanym nosem. Mówiła: "trzymaj kciuki, żeby poród zaczął się trochę po terminie, żebym zdążyła wyzdrowieć. Po dwóch porodach, wiem, że drożny nos jest ważny w tej sytuacji". To był tylko katar. Tym bardziej nie chciałabym rodzić z gorączką, kaszlem, osłabieniem,
- pomysł, żeby spędzić część połogu w szpitalu z zakażonym niemowlakiem, też jakoś mnie nie przekonuje,
- bardzo źle bym się czuła ze świadomością, że nie szczepiąc się, narażam też inne ciężarne i młode mamy, spotykane na badaniach, w szkole rodzenia, w szpitalu,
- ciąża, poród, połóg, to dla wielu kobiet (większości?) bardzo stresujący i pełen skrajnych emocji okres. Nie chciałbym dokładać do niego stresów związanych z koronawirusem ("żeby tylko się nie zarazić!", "czy się zaraziłam?", "czy wydaje mi się czy oddycham gorzej niż wczoraj?", "czy to nie wpłynie na rozwój mojego dziecka?", "czy to opóźnienie w nauce chodzenia/alergia/ciągłe infekcje to efekt koronawirusa?" Cały czas bym coś takiego wymyślała)...
I jeszcze na koniec "ciekawostka" z naszej ćwiczeniowej działki: 1) ciąża zwiększa ryzyko zakrzepów, 2) przejście koronawirusa zwiększa ryzyko zakrzepów, 3) brak aktywności zwiększa ryzyko zakrzepów (a w ciąży ćwiczy regularnie jakiś 1% ciężarnych...). Nie mam więc zielonego pojęcia skąd optymizm niezaszczepionych niećwiczących ciężarnych co do łagodnego przejścia koronawirusa.

(183) Jeszcze o porodowych pozycjach wertykalnych



Zapraszamy na portal supermama.life, gdzie gościnnie (po raz kolejny) piszemy o porodowych pozycjach wertykalnych. Jak zwykle chcemy przekazać myśl, że pozycji porodowych nie da się nauczyć w czasie jednej pogadanki w szkole rodzenia. To nie jest kwestia odwzorowania pozycji z obrazka. One muszą płynąć z naszego ciała, a żeby tak było musimy być aktywne fizycznie całą ciążę. Miłej lektury!