Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

czwartek, 17 grudnia 2015

(121) Natalia zachęca do ćwiczeń!

Natalia, która ćwiczyła z nami w Szkole Rodzenia, chciałaby podzielić się z Wami swoimi wrażeniami:


Drogie Brzuchatki! Emotikon smile
Chciałam Wam powiedzieć, że są wśród nas osoby, które uważają, że w ciąży aktywność fizyczna jest kompletnie nie wskazana, często czytamy o tym w internecie i słyszymy od osób trzecich. Kochane, ciąża to nie choroba! Jest to piękny okres w życiu kobiety.
Jeśli ciąża przebiega prawidłowo i nie ma wskazań do dużego odpoczynku, bądź nawet leżenia, zachęcam Was do aktywności fizycznej. Aktywność w ciąży może polepszyć nasze samopoczucie, wzmacnia nasze ciało i przygotowuje nas do porodu. Jaką aktywność w ciąży możemy wykonywać? Pływanie, joga, aerobik, spacery. Istnieje wiele form aktywności fizycznej, które mają dobry wpływ na ciążę i łatwiejszy poród. Podczas ćwiczeń należy pamiętać o regularnym oddechu! Pamiętajcie, że czas oraz rodzaj ćwiczeń najlepiej skontaktować z lekarzem prowadzącym ciążę!
Pozdrawiam!

Od siebie dodam, że Natalia już jest po porodzie, pełna energii do życia. Warto ćwiczyć, dla dobra swojego i dziecka. Zatem do zobaczenia na ćwiczeniach!

piątek, 4 grudnia 2015

(120) "W Kórniku czy w malinach..." - książka Iwony Marczak

11 listopada miałyśmy przyjemność uczestniczyć w promocji książki "W Kórniku czy w malinach. Narodziny na przełomie wieków". Napisała ją poznańska położna, pracująca w szpitalu klinicznym i odbierajaca porody domowe, Iwona Marczak.

- Chciałabym, aby po tę lekturę sięgnęły kobiety, które panicznie boją się porodu. Mam nadzieję, że pomoże im ona uwierzyć w siebie - mówi autorka.

A co znajdziemy w książce? W pierwszej części trochę historii izby porodowej w Korniku, która działała w latach 1956-1975. Jest to ważna lektura nie tylko dla Kórniczanek. Bo tak naprawdę nie jest to historia miejsca, ale historia kobiet (i tych rodzących i tych porody przyjmujących), historia rodzenia, czyli nasza wspólna historia.

Na promocji książki był pan Marcin Łakomy, ostatnie "dziecko" urodzone w izbie porodowej w Kórniku właśnie 11 listopada czterdzieści lat wcześniej. 

W drugiej części znajdziecie najróżniejsze opowieści porodowe - szpitalne, domowe, opowieści rodzących położnych. Każda z nich jest inna, każdy poród też jest inny, nie zawsze lekki i błyskawiczny, ale wszystkie opowieści łączy pozytywny wydźwięk. Dlatego rację ma Iwona Marczak pisząc, że książka może choć trochę zmienić nastawienie kobiet bojących się porodu.

Pochwalę się, że w książce jest też moja relacja porodowa (drugiego synka urodziłam w domu).

Zapraszamy do lektury!
Książkę można kupić w Wydawnictwie Empi2:
http://www.empi2.pl/w-korniku-czy-w-malinach-narodziny-na-przelomie-wiekow-p-2098.html

wtorek, 10 listopada 2015

(119) Co ma chusta do przysiadu?

W sobotę zorganizowałyśmy nasze pierwsze warsztaty chustonoszenia. Wydaje się nam, że z powodzeniem, co oczywiście w największym stopniu zawdzięczamy prowadzącym Natalii Zielonackiej i Oli Kaczmarek. Wczoraj na ćwiczeniach ciążowych, jedna z uczestniczek - Asia, dopytywała się już o następne warsztaty, bo po sobotnich czuła niedosyt wiązań.

Nam się bardzo łączy chustonoszenie z aktywnością fizyczną. Często wydaje nam się jednak, że tylko nam. Dla większości osób to nie jest oczywisty związek. My uważamy, że jak chcesz nosić swoje dziecko, to musisz w ciąży ćwiczyć. W przeciwnym razie nie dasz rady, mimo wspierających kręgosłup technik wiązań. Poza tym, hmm. My znowu tak fizjologicznie... Jeśli nie ćwiczysz, to przy podnoszeniu, noszeniu dziecka może Cię spotkać bardzo przykra niespodzianka. Tak, mam na myśli nietrzymanie moczu, które jest niestety powszechne u kobiet po porodzie (niećwiczących regularnie, te aktywne nigdy się nie skarżyły).

Aktywność fizyczna łączy się ogólnie z rodzicielstwem bliskości. Cóż bardziej naturalnego niż ruch... O naturalnych porodach już pisałyśmy, ale aktywność wpływa też np. na ... laktację. Endorfiny, lepsze ukrwienie, itd. Poza tym ruszając się działasz na zasadzie takiej "pompki" - mleko lepiej leci, nie ma zastojów.

Tak więc, jeśli podoba Ci sie idea rodzicielstwa bliskości, to wstań z kanapy! 

poniedziałek, 26 października 2015

(118) Bóle kręgosłupa w ciąży

We wrześniowo-październikowym magazynie "SUPERMAMA w Wielkim Mieście" wywiad z rehabilitantami pt. "Niech Cię kręgosłup nie boli" o bólach pleców w ciąży i początkach macierzyństwa. Polecamy. Tekst pochodzi z serwisu Mamazone.pl, więc można go tam przeczytać, a sam magazyn "SUPERMAMA" jest bezpłatny i dostępny w różnych "mamowych" miejscach.


Chciałyśmy zacytować dwa fragmenty, które nam się w ćwiczenia wpisują:
Widzicie, zawsze Wam powtarzamy i zrobimy to jeszcze raz: unikanie ruchu w ciąży to nie jest profilaktyka! To nie jest wyraz rozsądku, ostrożności i mądrości! Unikanie ruchu powinno mieć miejsce tylko i wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach i to z zastrzeżeniem jak powyżej (ruszaj się chociaż tyle, na ile łóżko pozwala). Brak aktywności to zło, tylko w niektórych ekstremalnych sytuacjach mniejsze zło i tak o tym powinnaś mysleć.


"Najważniejsza rzecz, o jakiej powinna pamiętać ciężarna, która chce ochronić kręgosłup to...?
Beata Zendwalewicz: Ruch. Jeśli nie ma przeciwwskazań niech się koniecznie rusza!"
(...)
"To co poradzić kobiecie w ciąży, której lekarz zalecił leżenie?
Łukasz Kaczmarek: Żeby jednak w tym łóżku trochę się ruszała, zmieniała pozycje na tyle, na ile to możliwe, unikała wielokrotnego powtarzania tego samego ruchu, bo nawet sięganie wciąż w to samo miejsce po telefon może w końcu zaszkodzić".


W artykule są też pożyteczne rady, o tym jak wykonywać różne codzienne czynności, żeby nie kręgosłup nie bolał. Naprawdę warto poczytać i ... stosować. Czasem dziewczyny mówią coś w stylu: "Ja to nie muszę ćwiczyć, bo wystarczająco ruszam się w domu, przy pracy, przy dziecku". My nie zgadzamy się z tym argumentem. Z różnych powodów, też takich psychologiczno-społecznych - dlaczego nie dawać sobie prawa do relaksu? Tutaj wynika jeszcze jedna sprawa: w domu często postępujesz niefizjologicznie, utrwalasz złe wzorce ruchowe. Taki ruch nie tylko nie pomaga, ale wręcz szkodzi. Dlatego warto potem pójść na jakieś mądre zajęcia, np. pilates i to co codziennie psujemy próbować naprawiać.

piątek, 16 października 2015

(117) Dno miednicy - ćwiczenie

Dziś jeden ze sposobów ćwiczenia dna miednicy. Może nie najlepszy, ale nadaje się do przekazania "na piśmie". Choć wiadomo, że lepiej uczyć się na żywo.

Stań w rozkroku (stopy trochę szerzej niż biodra).

Stopy skręć paluchami w stronę środka. Kiedy się uczymy próbujemy sobie pomagać różnymi mięśniami, które dnem miednicy nie są. Ta pozycja pomoże Ci wyeliminować mimowolne ściskanie pośladów.

Jedną dłoń połóż na brzuch, drugą na pośladek. To są Twoje "kontrolki". Jak poczujesz, że spinasz pośladek lub/i brzuch, to pomasuj się, poodychaj. Nie ma pracować to co na wierzchu, tylko to co w środku.


Teraz próbuj, hm..., wciągnąć coś całym kroczem. Twoje krocze to odkurzacz :-) Wciągasz jakieś śmieci z podłogi :-) Nie myśl, że aha tu cewka moczowa, tu pochwa. Myśl całościowo.

Jak wciągniesz to coś, to potem "odłóż" znów na ziemię.

I tak w kółko. Liczba powtórzeń dowolna (za dużo nie dasz rady). Tempo dowolne (na początku na pewno będziesz się skupiać i będzie wolno).

Oddychaj.

Jak załapiesz o co chodzi, to możesz, a nawet powinnaś, ćwiczyć bez rąk i w każdej pozycji. Siedząc, leżąc, itd. Tu naprawdę nie ma wymówki, bo nie tracisz ekstra czasu. Gadasz przez telefon, skrobiesz marchewkę, stoisz przy huśtawce - ćwiczysz.
Na początku może Ci się wydawać, że nic się nie dzieje, nie poddawaj się! Wkrótce to poczujesz!


poniedziałek, 28 września 2015

(116) Cesarskie cięcia - artykuł w "Polityce"

W najnowszym numerze tygodnika "Polityka" znalazł się artykuł Joanny Podgórskiej pt. "Cesarska Polska". Wynika z niego, że już prawie połowa porodów w Polsce kończy się cesarskim cięciem. To daje nam niechlubne trzecie miejsce w Europie.

Autorka szuka przyczyn takiego stanu rzeczy i pisze, że "Kobiety się boją. Nie tylko bólu. O wiele bardziej kobiety boją się szpitali. (...) Poród po polsku to rodzaj rosyjskiej ruletki; zależy dokąd i na kogo się trafi".

wtorek, 22 września 2015

(115) Nie leż w czasie porodu!

W Szkole Rodzenia "Femina" prowadzimy bezpłatne zajęcia ruchowe. Jednym z tematów są "Pozycje porodowe". To są zajęcia chyba najbardziej oblegane, najpilniej słuchane i budzące największe emocje. Dlatego dziś to temat postu - żebyś też mogła skorzystać, niezależnie od odległości do najbliższej szkoły rodzenia.

Zaczynamy! Wbrew temu, co widzisz na filmach i co niestety ma ciągle jeszcze miejsce w większości polskich szpitali leżenie na plecach w szpitalnym łóżku to najgorszy pomysł na poród. Ok., prawie najgorszy, można by przecież jeszcze wisieć głową w dół i próbować wypychać dziecko w sufit... Jeśli leżysz na plecach to utrudniasz robotę sobie i dziecku, a dodatkowo bardziej cierpisz. Podam tylko dwa argumenty, reszty poszukaj choćby na stronie Fundacji "Rodzić po Ludzku":

1) Pomyśl, czy jeżeli coś Cię boli, cokolwiek, np. żołądek, to wpadasz na pomysł, żeby położyć się płasko na plecach i się nie ruszać? Myślę, że nie. Jeśli nawet w takiej sytuacji leżysz, to na pewno nie na plecach, raczej na boku i zmieniasz pozycje, a niewykluczone, że jeszcze inaczej próbujesz sobie pomóc (np. opierasz głowę o stół, głęboko oddychasz...) Tak samo jest z porodem. Jeśli masz skurcze i leżysz bez ruchu na plecach to są one bardziej bolesne niż w każdej innej pozycji. Kazać tak leżeć kobiecie to okrucieństwo nie do przyjęcia. My dziesiątki razy słyszałyśmy od naszych klientek coś w stylu: " Poród to w sumie nic takiego, ale jak mi kazali leżeć godzinę na plecach, żeby zrobić KTG! To była najgorsza godzina w moim życiu!".

Czyli nie daj się położyć ze względu na siebie! Szukaj ruchu, pozycji, które pomogą Ci lepiej znosić ból.

2) Jeżeli leżysz bez ruchu na plecach, to Twoje dziecko musi liczyć tylko na siebie. Samo musi "wypełznąć". Co więcej okoliczności nie są neutralne, ale mu przeszkadzają, np. ma gorszą drogę do wyjścia. Gdy jesteś w pionie, a do tego się ruszasz:

- dziecku pomaga z jednej strony grawitacja, a z drugiej nacisk Twojego tułowia,
- Ty mu pomagasz ruchem dając mu impulsy do "wyłażenia",
- Twoje stawy są wolne, ruszają się, umożliwiając poród. Np. stawy krzyżowo-biodrowe nie mają szansy się ruszyć, jeśli są zablokowane łóżkiem.  

Uff, tyle, choć można by jeszcze długo pisać. I napiszemy jeszcze, ale teraz trzy ćwiczenia na pierwszą fazę porodu, czyli wtedy kiedy szyjka macicy się rozwiera.

1) chodzenie - tak, tak po prostu chodź. Jakkolwiek, gdziekolwiek. Dookoła łóżka, od ściany do ściany, po schodach. Słuchaj swojego ciała, może będziesz chciała od czasu do czasu pochylić się przy parapecie, pokołysać się z partnerem - zrób to!


2) bocianie kroki - czyli marsz w miejscu lub przed siebie z bardzo wysokim unoszeniem kolan. Jak na rozgrzewce na wuefie. Kolana najlepiej unoś bokiem, a nie przed sobą, choć jest wiele różnych wariantów tego kroku.


3) ruchy miednicą - rób kółka, ruszaj na boki, w tył, w przód. Chodząc, stojąc, a nawet klęcząc.

Ćwicz to regularnie już teraz i do przeczytania w następnym odcinku!

niedziela, 23 sierpnia 2015

(114) "Był generalnie czad", czyli porodowa relacja Adriany

Dziś spotkała nas miła niespodzianka na mailu. List od Adriany, która chce podzielić się swoimi porodowymi wrażeniami:

"Drogie Kasiu i Aniu,
Bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas. Jeśli będziecie kiedykolwiek organizować ćwiczenia dla mam z dziećmi, dawajcie znać.
Urodziłam w poniedziałek 17.08. Piszę dopiero teraz, bo byłam nieco dłużej w szpitalu. Mój poród zaczął się od pęknięcia wód płodowych. Czekaliśmy w domu na rozpoczęcie akcji porodowej przez około 5 godzin. Wówczas jeszcze myśleliśmy, że uda nam się urodzić w domu. Jednak akcja nie nastąpiła i pojechaliśmy do szpitala, gdzie na szczęście od rana dyżur miała nasza położna. W efekcie razem z mężem urodziliśmy na Polnej w obecności Iwony Marczak, która zajęła się nami całkowicie. Jestem bardzo zadowolona. Poród trwał 16 godzin przez to, że rozwarcie szło bardzo powoli, ale spędziliśmy ten czas razem z Jackiem wartościowo. Większość czasu byłam na nogach - robiłam ćwiczenia, oddychałam, wchodziłam pod prysznic, sama sobie poszłam na salę porodową itd. Był generalnie czad. Nikt mi nie kazał leżeć, nie podłączał do KTG, nie badał niepotrzebnie. Na sali porodowej też trochę pochodziłam, poskakałam na piłce, wchodziłam pod prysznic, ale ostatecznie musiałam dostać oksytocynę i ostatnie dwie godziny pierwszej fazy leżałam. Byłam już nieźle zmęczona. Parcie załatwiłam w około 40 min. - na początku w pozycji siedzącej, ale mi nie szło. Potem w pozycji leżącej, zbliżonej do tej, której ćwiczyłam z Aniballem. I już wtedy się udało. Iwona dopingowała mnie w sposób niebywały, wzmacniający na całe życie. Nie mam żadnego nacięcia krocza, ani żadnego pęknięcia. Myślę, że ćwiczenia i Aniball dużo pod tym względem zrobiły, no i rzecz jasna - sprawne ręce położnej. Na sali poporodowej była jeszcze jedna kobieta, która nie miała naciętego krocza, a było nas razem 6 osób. Zatem można. Jestem z doświadczenia porodowego bardzo, bardzo zadowolona. Mój mąż mnie wspaniale wspierał, ale on był od samego początku nastawiony na aktywne działanie. Bez niego nie dałabym rady. On przyjął też komunikację z Iwoną, która uważnie wsłuchiwała się nie tylko w moich potrzebach, ale też w informacjach, przekazywanych przez Jacka. To on śledził ruchy dziecka w ostatnich metrach przed finałem i był zafascynowany, że mógł obserwować drogę główki. Podziwiał też łożysko i nie miał żadnego poczucia obrzydzenia czy niewygody estetycznej z powodu płynów fizjologicznych. Po prostu się zdał na to totalne doświadczenie. Stąd nie mówię, że urodziłam w liczbie pojedynczej, bo to my razem rodziliśmy i liczba mnoga jest jak najbardziej tu na miejscu. Musieliśmy w szpitalu dłużej zostać, bo synek jest wcześniakiem i miał problemy z oddychaniem i żółtaczkę. Mam nadzieję, że teraz już jesteśmy na prostej. Jeszcze raz dziękuję za optymizm i wsparcie podczas ciąży, za pozytywne nastawienie do rodzenia, które przekazujecie kobietom i Kasiu - za muzykę - włączałam ją sobie w trakcie pierwszych skurcz!

Ada"

wtorek, 28 lipca 2015

(113) Ćwiczenia Kegla - kampania

Polecamy Wam artykuł z "Wysokich Obcasów" o dnie miednicy, ćwiczeniach Kegla, kulkach gejszy...

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,100961,18364922,a-czy-ty-juz-cwiczysz-miesnie-kegla.html

Troszkę czepiałybyśmy się nazewnictwa użytego w artykule (Kegla są ćwiczenia, a nie mięśnie) i same inaczej pracujemy z Wami (możesz przeczytać nasz komentarz pod artykułem). Jednak to z naszej strony zwykłe czepialstwo :-) Artykuł i wspomniana w nim akcja są naprawdę godna polecenia, a ćwiczenie dna miednicy bezpłatne, niekłopotliwe i ogromnie nagradzające.

P.S.
Jednak jedną rzecz zdecydowanie odradzamy. O ile nazewnictwo ostatecznie nie jest istotne, to jedna wskazówka nie powinna się pojawić w materiale filmowym. Nigdy, ani razu, nie ucz się rozpoznawać mięśni podczas wstrzymywania strumienia moczu. Pani Joanna Keszka sama o tym mówi w artykule, a potem jednak na filmie i materiałach kampanii to niestety zaleca.

wtorek, 16 czerwca 2015

(112) List od Basi.

Poniżej prezentujemy list od Basi, która ambitnie ćwiczyła całą ciążę mimo różnych przeciwności. Do tego Basia w dużej mierze gimnastykowała się sama w domu. To zachęta dla tych z Was, które twierdzą, że nie mają pieniędzy na ćwiczenia i że "niedasie".



"Do wszystkich przyszłych mam.

Z przykrością muszę stwierdzić, że zaobserwowałam, iż wiele kobiet na wieść o ciąży rezygnuje z aktywności fizycznej albo nie chce się jej podjąć, choć rozpoczęcie ćwiczeń
w czasie ciąży nie jest zakazane. Wystarczy krótka gimnastyka, na którą można udać się do szkoły rodzenia lub skorzystanie z oferty zajęć przeznaczonych dla kobiet w ciąży. Takie zajęcia prowadzone są właśnie przez Stowarzyszenie, a ja z nich skorzystałam i korzystam nadal. 

Moje Panie, chciałabym teraz przedstawić Wam moją historię - opinię na temat ćwiczeń
w ciąży. Mam nadzieję, że przynajmniej część z Was uda mi się przekonać.

Nie będę ukrywać, że ćwiczyć zaczęłam na 8 miesięcy przed zajściem w ciążę. Ćwiczyłam sześć razy w tygodniu po 30-40 min. dziennie. Muszę się także przyznać, że o dziecko staraliśmy się od dwóch lat i w międzyczasie okazało się, że te starania trzeba wspomóc leczeniem. I w końcu w listopadzie okazało się, że jestem w ciąży. Mimo, że maleństwo było bardzo wyczekiwane nie zrezygnowałam z ćwiczeń. Za to zaczęłam przeszukiwać Internet
i znalazłam filmiki z ćwiczeniami dla kobiet w ciąży, swoją aktywność ograniczyłam do czterech razy w tygodniu (wolna środa i weekend). Jednak po pewnym czasie czułam znudzenie i niedosyt. Udało mi się znaleźć płytę „Fitness w czasie ciąży” i ją zakupiłam. 

I tak dni mijały aż w 15 tygodniu pojawiło się plamienie. Mąż zawiózł mnie na Izbę Przyjęć
i zostałam w szpitalu na obserwacji. Po dokładnym usg okazało się, ze wszystko jest
w porządku, a przyczyny plamienia nie znaleziono. Za to dostałam zalecenie: 2 tygodnie odpoczynku. Byłam nieszczęśliwa, że nie mogę ćwiczyć, ale dzidziuś był ważniejszy. Poza tym pani doktor zapewniła, że po tym czasie znowu mogę wrócić do ćwiczeń i tak też zrobiłam. 

Długo to jednak nie potrwało, bo w 18 tygodniu w nocy dostałam krwawienia. Znowu szpital, obserwacja i usg i… znowu nic. Nie wiadomo skąd się wzięło, szyjka długa (5 mm), żadnych krwiaków. Za to znowu 2 tygodnie odpoczynku. Ze mnie za to jest uparciuch i po tym czasie znowu wróciłam do ćwiczeń. 

Zaczęła mnie jednak męczyć ich monotonia. Wtedy przyjaciółka powiedziała, ze jej znajoma prowadzi zajęcia dla kobiet w ciąży i wysłała mi adres strony Stowarzyszenia. Okazało się, że będą one organizowane niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Najbardziej zaciekawiły mnie zajęcia z tańca brzucha i to najpierw na nie się zapisałam. Potem zaczęłam chodzić też na mix ćwiczeń i teraz dwa dni ćwiczę w domku, a dwa dni na zajęciach. 

Jest jeszcze jedna sytuacja, o której chciałabym wspomnieć. Otóż w 34 tygodniu lekarz stwierdził, że mam 0,5 cm rozwarcie i nakazał się oszczędzać. Mimo, że to moja druga ciąża to trochę się wystraszyłam. Z początku trochę odpuściłam, ale później zaczęłam się zastanawiać czy to będzie dla mnie takie dobre, poza tym nie miałam żadnych innych objawów, żadnych skurczy. Wybrałam się na zajęcia, aby się zapytać czy faktycznie ćwiczenia mogą jakoś wpłynąć na mój obecny stan i np. spowodować większe rozwarcie. 

Usłyszałam, że nie zdarzyło się, aby ćwiczenia były przyczyną porodu, więc postanowiłam ćwiczyć dalej. Też dopytałam się położnej i ona także powiedziała, że nie ma się czym przejmować, że na tym etapie rozwarcie może się pojawić, ważne, ze nic więcej się nie dzieje. Na następnej wizycie w 36 tygodniu okazało się, że macica nadal jest dość wysoko, rozwarcie pozostało takie samo i usłyszałam od lekarza, że w najbliższym czasie na pewno nie urodzę. 

Obecnie jestem w 38 tygodniu i nadal nie dzieje się nic co by mogło wskazywać, że zaraz zacznę rodzić. Wniosek jest taki, że ćwiczenia nie mają wpływu na to kiedy urodzimy. A co dały mi ćwiczenia? Dobre samopoczucie, więcej energii, brak bóli, które często towarzyszą ciąży. Teraz pod koniec zaczęły mi puchnąć kostki i stopy, ćwiczenia także bardzo mi pomogły. 

Poza tym, za każdym razem, gdy położna sprawdza tętno juniorka twierdzi, ze jest ono idealne, wręcz książkowe i dziecko jest dobrze dotlenione. Sądzę, że jest to właśnie wynik ćwiczeń. Poza tym, co także istotne dla wielu kobiet do tej pory, przytyłam jakieś 8-9 kg. I waga wzrastała mi stopniowo, dzięki czemu uniknęłam jakichkolwiek rozstępów na brzuchu i udach (przy małej pomocy różnych kremów). Także przyszłe mamusie bierzcie się za ćwiczenia. Zróbcie to dla siebie i dla waszych dzieci, bo naprawdę warto.

Trzymam kciuki za wszystkie.
Basia Pytlak"

środa, 3 czerwca 2015

(111) Ćwiczenia w ciąży - czy na pewno bezpieczne?

Jak każda Mama, pewnie i Ty chuchasz i dmuchasz, aby rosnącemu w brzuchu Maleństwu nic się nie stało. Lekarz i położna regularnie kontrolują przebieg ciąży oraz stan zdrowia, zarówno Twój, jak i Twojego Dziecka. To naturalne, że boisz się, czy dasz radę. Ale pamiętaj - nikt nie zapewni lepszej opieki i bezpieczeństwa Twojemu Dziecku niż Ty.Każda Mama jest inna, ale też każde Dziecko jest inne. Dlatego mama "X" będzie idealna dla dziecka "x", a "Y" dla "y". Dla Maluszka Mama jest ideałem, niezależnie od opinii środowiska. To Ty rozumiesz swoje ciało podczas ciąży, a matczyna intuicja na prawdę działa :)

Zastanawiasz się, jaki tryb życia prowadzić w ciąży, aby zapewnić Dziecku optymalny rozwój? Odpowiedź jest prosta - ZDROWY. Pod tym jednym słowem kryje się mnóstwo czynników. Wśród nich jest zbilansowana dieta, odpowiednia ilość snu, dobre samopoczucie psychiczne i fizyczne, rezygnacja z używek i aktywność fizyczna. Jeśli ciąża nie jest zagrożona, ćwiczenia pomogą w zachowaniu zgrabnej sylwetki, uniknięciu przykrych dolegliwości ciążowych (ból pleców, obrzęki), a wydzielane podczas umiarkowanego wysiłku endorfiny, spowodują, że uśmiech nie będzie znikał z Twojej twarzy! Ciało człowieka jest stworzone do ruchu i nie lubi stagnacji. Twoje Dziecko w brzuchu również lubi być kołysane (czego Mu brakuje, gdy siedzisz lub leżysz).

Ćwiczenia w prawidłowo przebiegającej ciąży* nie muszą i nie powinny ograniczać się do marszów. Do ciężarnych kierowane są zajęcia na basenie, fitness, joga, pilates, a także taniec brzucha. Jeśli byłaś aktywna przed ciążą, nie rezygnuj z treningów. Zmodyfikuj je, eliminując elementy ryzyka - sporty siłowe, jazda konna, wspinaczka, nurkowanie (to tylko ogólne zasady, każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie).

Grupowe zajęcia kierowane do kobiet w ciąży są prowadzone przez wykwalifikowane osoby znające tematykę ciąży i zmiany zachodzące w organizmie przyszłej Matki. Ćwiczenia zwiększają wydolność organizmu, a dobra kondycja jest niezbędna podczas porodu (który jest porównywany do przebiegnięcia maratonu), ale także podczas ciąży (kiedy Dziecko potrzebuje dużo krwi z tlenem i składnikami odżywczymi). Ćwiczeniami można zredukować lub całkowicie zlikwidować bóle pleców, obrzęki, zapewnić Dziecku odpowiedni dopływ krwi. Wzmocnione i elastyczne mięśnie pomogą w przyjęciu dogodnej pozycji porodowej.

Jeśli nadal nie jesteś przekonana, czy to jest bezpieczne, przyjdź na ćwiczenia i porozmawiaj z ćwiczącymi Kobietami w ciąży. Powiedz głośno o swoich obawach, a na pewno usłyszysz słowa otuchy i wsparcia. To naturalne, że się boisz. Dlatego nie zamykaj się z lękiem w domu, wyjdź z nim do innych Mam oczekujących z niecierpliwością i AKTYWNIE na swoje Maleństwa.

A na koniec nasze motto: "Od ćwiczenia się nie rodzi, to bezczynność szkodzi!" :)


*Podczas ciąży wysokiego ryzyka również należy ćwiczyć. W takim przypadku fizjoterapeuta po konsultacji z ginekologiem/położną prowadzącą ciążę, przygotowuje specjalny zestaw ćwiczeń. Najprostszymi ćwiczeniami, które powinna wykonywać kobieta leżąca na oddziale patologii ciąży, są ćwiczenia przeciwzakrzepowe, wykonywane na leżąco, usprawniające przepływ krwi w kończynach.

wtorek, 12 maja 2015

(110) O aktywności na forum ginekologicznym

Zapraszamy do lektury krótkiego artykułu o aktywności fizycznej po porodzie na portalu www.forumginekologiczne.pl

http://www.forumginekologiczne.pl/porada/aktywnosc-ruchowa-po-porodzie/3138.html

Artykuł podpowiada jak po porodzie wrócić do sprawności fizycznej sprzed ciąży.

Cóż, my uważamy, że najlepiej się od niej "nie oddalać", żeby nie trzeba było wracać.

Zawsze powtarzamy, że najlepszą gimnastyką poporodową jest gimnastyka przedporodowa. Jeśli ćwiczysz w ciąży, to po prostu urodzisz, wstaniesz i pójdziesz dalej, a żadne zbędne kilogramy nie zostaną, w każdym razie nie na długo.

Dowodzą tego badania naukowe, doświadczenia naszych klientek (wiele pisało do nas, wiele widziałyśmy na ulicy lub wkrótce na ćwiczeniach w kolejnej ciąży). Moje osobiste doświadczenie też to potwierdza. Po krótkiej drzemce "biegałam", a brzuch zniknął całkiem z dzień czy dwa po porodzie. Moja aktywność ciążowa nie była jakaś wymagająca, bo nie lubię się męczyć :-) Naprawdę wystarczy ćwiczyć dwa razy w tygodniu, żeby bardzo skorzystać (albo od biedy raz, ale całą ciążę, a poza tym chodzić gdzie się da).

środa, 6 maja 2015

(109) Przepona – zwykły mięsień, czy klucz do sukcesu?

Jessica Reale, amerykańska fizjoterapeutka, na swojej stronie internetowej opublikowała artykuł pt. „6 powodów, dlaczego przepona jest chyba najfajniejszym mięśniem ciała” * Jej tekst zainspirował mnie do napisania paru słów o tym fantastycznym i jakże potrzebnym mięśniu. Oprócz streszczenia publikacji Reale, dodam kilka słów od siebie, oczywiście ściśle związanych z ciążą i porodem.

O tym, że przepona jest mięśniem odpowiedzialnym za oddychanie, nie muszę nikomu mówić. Można więc stwierdzić, że nie trzeba o niej myśleć podczas ćwiczeń (przecież oddychanie jest czymś, o czym nie trzeba pamiętać). BŁĄD!

Przepona odpowiada za wdech razem z innymi mięśniami, a prawidłowy oddech torem przeponowym to nie lada wyzwanie, przede wszystkim dla kobiet. Co więcej, przepona może pracować świadomie, gdy bierzemy długi, wolny wdech, rozpierając żebra i rozluźniając brzuch. Lecz zanim zaczęliście czytać o oddychaniu, gwarantuję Wam, że Wasza przepona rytmicznie napinała się i rozluźniała poza świadomością.

Co więcej, oprócz oddychania, ten niezwykły twór ma również inne funkcje.

Po pierwsze przepona, która kształtem przypomina spadochron rozpięty między 1, 2 i 3 kręgiem lędźwiowym (L1-L3), sześcioma dolnymi żebrami oraz na tylnej powierzchni mostka (wyrostkiem mieczykowatym), jest świetnym mobilizatorem żeber i odcinka piersiowego i lędźwiowego kręgosłupa. Jak to się dzieje? Nie wchodząc w szczegóły anatomiczne: podczas wdechu, mięsień spłaszcza się, delikatnie pociągając swoje centralne ścięgno. To z kolei przyczepione jest do kręgu L3, a zatem „ciągnie” kręg, powodując minimalną mobilizację. Również żebra i kręgi piersiowe są zmuszone do ruchu, gdy płuca napełniają się powietrzem i cała klatka piersiowa powiększa swój wymiar we wszystkich trzech płaszczyznach.

Była mowa o mobilizacji, teraz pora na stabilizację. Chodzi tu o tzw. posturalną stabilizację dynamiczną, czyli taką, która pozwala na zachowanie odpowiedniej pozycji tułowia podczas ruchu (biegu, chodu, itp.). Przepona działa wspólnie z mięśniami dna miednicy (tak, tak, drogie Panie), mięśniami brzucha (poprzeczny) i mięśniami dolnego odcinka kręgosłupa (wielodzielny). Wymienione mięśnie współpracują na zasadzie reaktywacji ruchu – najpierw ciało zostaje ustabilizowane w centrum, aby później mogły zadziałać mięśnie, które mają wykonać zadany ruch, np. krok. Prawidłowe funkcjonowanie tego mechanizmu pozwala na zachowanie bezbólowych wzorców ruchowych. Aby lepiej zrozumieć zasadę współpracy mięśni, Jessica Reale odsyła do koleżanki „po fachu”, Julie Wiebe: https://www.youtube.com/watch?v=cW9mwfy-6-I

Czy zmienione wzorce ruchowe przepony mogą wpływać na bóle kręgosłupa w dolnym odcinku oraz nietrzymanie moczu? Paul Hodges udowodnił, że tak! Badania dowiodły, że ćwiczenia przywracające prawidłowy wzorzec napięcia przepony doprowadziły do pełnej poprawy – zarówno nietrzymanie moczu, jak i ból kręgosłupa, zostały zredukowane. Można zatem wnioskować, że współpraca dna miednicy i przepony odgrywa dużą rolę w kontrolowaniu ciśnienia wewnątrzbrzusznego. Prawidłowe oddychanie pomaga w utrzymaniu optymalnego ciśnienia, niezbędnego do kontroli ruchu i wsparcia narządów miednicy. Na koniec Jessica Reale stwierdza, że problemy z oddychaniem i nietrzymaniem moczu są bardziej skorelowane z bólami dolnego kręgosłupa, niż z otyłością i aktywnością fizyczną.

Dość przydatną funkcją przepony w naszym stresującym życiu jest jej działanie uspokajające. Kiedy człowiek jest wystraszony, zalękniony, układ nerwowy sympatyczny (tak, tak się nazywa, ale nie mylcie go z określeniem kogoś uśmiechniętego J) jest aktywowany. Mówimy wtedy o zachowaniu „walcz lub uciekaj”. Oddechy stają się płytkie, aby doprowadzić do mięśni tlen tak szybko, jak to tylko możliwe (aby mieć zapas na walkę lub ucieczkę). Parasympatyczna część układu nerwowego jest aktywna w stanie spokoju i relaksu (odpowiada za odpoczynek i trawienie). W tym przypadku oddechy są wolne i bardzo spokojne. Zatem naszym oddechem możemy pomóc naszemu organizmowi w przejściu do części parasympatycznej (stan rozluźnienia). Głęboki wdech i powolny wydech uspokoi stres i zaniepokojenie. Czego chcieć więcej? Autorka artykułu, na którym bazuję, wpomina nawet o aplikacji na telefony (iPhone, Android) Breathe2Relax. Ja go nie znam, więc nie będę się na ten temat się wypowiadać.

Przedostatnią rzeczą, którą warto napisać o przeponie jest skoordynowana praca z dnem miednicy, która pomaga zredukować bóle okolicy miednicy. Podczas wdechu, gdy przepona napina się i spycha trzewia (wnętrze brzucha) w dół, dno miednicy rozluźnia się, aby móc „przyjąć” organy brzucha i miednicy. Gdy robimy wydech, przepona wraca do góry na swoje miejsce, a dno miednicy delikatnie się napina. Długie i wolne oddechy „zachęcają” mięśnie dna miednicy do zupełnej relaksacji, pozwalając obniżyć poziom bólu u osób ze wzmożonym napięciem przepony miedniczej (bo tak nazywa się czasem te mięśnie) .
I na koniec najważniejsza funkcja dla Was, przyszłych Mam. Tłocznia brzuszna powoduje zwiększenie ciśnienia śródbrzusznego, umożliwiając parcie. Przepona wraz z mięśniami brzucha (głównie poprzecznym) uczestniczą w parciu. Ustalona klatka piersiowa i miednica oraz zatrzymane powietrze w klatce piersiowej powoduje zepchnięcie spadochronu przepony w dół, a napięcie mięśni brzucha sprawia, że objętość jamy brzusznej zmniejsza się. Już wiecie jak to działa? Nie muszę już chyba więcej pisać? Silne mięśnie to efektywne parcie. A efektywne parcie to łatwiejsza i szybsza druga faza porodu.

Myślę, że namówiłam Was do treningu oddechowego, o którym już wkrótce! ;)


Źródła:
1. Reale Jessica, 6 Reasons Why the Diaphragm may be the Coolest Muscle in the Bodyhttp://jessicarealept.com/2015/03/04/6-reasons-why-the-diaphragm-may-be-the-coolest-muscle-in-the-body/
2. Wiebe Julie, The Diaphragm and Our Internal Pressure Systemhttps://www.youtube.com/watch?v=cW9mwfy-6-I

wtorek, 28 kwietnia 2015

(108) Stereotypy wiecznie żywe

Moje Drogie, 

trochę nam zeszło od ostatniego postu... Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie. No może to, że matki małych dzieci nie mają kiedy pójść do toalety, a cóż mówić o blogowaniu :-)

Chciałam trochę znowu pomarudzić. Tzn. nie chciałabym, ale muszę, bo serce mi się kraje jak widzę co sobie kobiety robią. 

Wiedziałyśmy, że sytuacja "na polu" aktywności fizycznej jest dramatyczna, ale nie że aż tak. Dotychczas miałyśmy to szczęście, że przychodziły do nas dziewczyny, które same czuły potrzebę ćwiczenia, czyli te najbardziej świadome.

Od ponad miesiąca prowadzimy ćwiczenia w szkole rodzenia, czyli trafiają do nas osoby, którym nigdy do głowy by nie przyszło, żeby się w ciąży trochę poruszać. Dzięki temu dowiedziałyśmy się takich rewelacji:

- jeśli długo czekało się na dziecko, to trzeba unikać wszelkich zagrożeń, a aktywność fizyczna zagrożeniem jest,
- siedzieć na piłce wolno po 38 tygodniu ciąży, gdyż czynność ta rozwiera szyjkę,
- cukrzyca ciążowa jest przeciwwskazaniem do aktywności fizycznej,
- nadciśnienie jest przeciwwskazaniem do aktywności fizycznej,
- istnieje przedziwna jednostka chorobowa, która wyklucza wzięcie udziału w półgodzinnych lekkich ćwiczeniach, natomiast nie wyklucza normalnego funkcjonowania, tj. np. dotarcia na nogach do szkoły rodzenia.

Poza tym spotkałyśmy dziewczyny, które stały i patrzyły na ćwiczenia, bo bały się brać w nich udział. Prawie nikt też nie ubiera się sportowo, mimo że to sugerujemy, bo wyobrażenie jest takie, że ćwiczenia ciążowe można wykonać na szpilkach, w rajstopach i sukienkach. 

piątek, 13 marca 2015

(107) Wyjaśnienie do poprzedniego wpisu :-)

Po bardzo emocjonalnym, ale kompletnie nie na temat, wystąpieniu na FB Pani Sylwii chciałam na wszelki wypadek dodać kilka wyjaśnień (choć to trochę tak jakby tłumaczyć dowcip).

Nie jesteśmy przeciw badaniom usg, ani żadnym innym. Kasia wyraźnie o tym pisze w swoim poście.
USG w moim poście można zastąpić inną procedurą - np. cotygodniowym badaniem krwi.

Mój post jest o tym, że ogromnie dużo zależy od nas, naszych wyborów, zachowań, itd. oraz o tym, że przykładowe usg wykonywane bez wskazań w nadmiarze jest kompletnie bezsensowne i nie poprawia stanu zdrowia. Jeśli na wszelki wypadek jeszcze raz sprawdzę poziom hemoglobiny, a po wyjściu z laboratorium zapalę papierosa to raczej nie należy mi klaskać. 

Powyższy przykład jest przerysowany, a postacie Pani Kowalskiej i Nowak spolaryzowane z powodów "literackich", wymaga tego konstrukcja tekstu, raczej wiadomo, że to skrót myślowy.

Niemniej dziękujemy za opinię. Jeden z moich wykładowców mawiał, że nie ważne jak o nas mówią, byle mówili, więc fajnie, że to co piszemy budzi jakieś emocje. Choć wolałybyśmy inne :-) ("Racja. Zaraz wychodzę na intensywny spacer, a po drodze kupię warzywa na kolację" :-)    

wtorek, 24 lutego 2015

(106) Jeszcze o badaniach USG

Chciałam dorzucić swoje trzy grosze do postu Kasi. Są to trzy grosze z działki promocji zdrowia. My najczęściej, w ciąży czy bez, nie bierzemy odpowiedzialności za swoje zdrowie. Wolimy oddać się w ręce ekspertów. To tak jakby jeździć samochodem bez zapinania pasów i łamać wszelkie przepisy, bo przecież mamy świetnych ratowników i chirurgów. 

Wyobraźmy sobie dwie panie. Panią Kowalską i panią Nowak. Pani Kowalska z jakiegoś powodu nie ma dostępu do badań USG (po komentarzu Pani Sylwii zamieniam na: "Pani Kowalska była na usg tylko zalecane 3 razy" - to nie jest istotne dla całości tekstu), ale przez całą ciążę nie wzięła do ust ani kropli alkoholu, nigdy nie paliła, stara się odżywiać zdrowo, ćwiczy i zażywa dużo innych form ruchu. Stara się też uzyskać jak najwięcej wiedzy o ciąży i porodzie. Unika stresu i szuka wsparcia i miłego towarzystwa, lubi artykuły psychologiczne.

Pani Nowak robi co tydzień badanie USG, ale nie odmawia lampki wina od czasu do czasu lub piwa (przecież to nie alkohol, a poza tym coś jej się od życia należy), pali (lekarz jej powiedział, że rzucenie palenia mogłoby spowodować szok dla jej organizmu, niekorzystny dla dziecka), nie rusza się, bo jej się nie chce, poza tym wiadomo - od tego można poronić lub przedwcześnie urodzić, a pani Nowak jest przecież odpowiedzialną matką. Dlatego też je za dwoje i spełnia wszystkie swoje zachcianki (tort o 2.00 w nocy). Do szkoły rodzenia nie chodzi, bo nie będzie nawiedzonych bab słuchać, nie są lekarzami, to nic o ciąży nie wiedzą. Nie czyta również, bo czytanie zawsze ją męczyło. Ostatnio jest trochę płaczliwa, ale maskuje to agresją i lekami. Nie nic jej nie jest, cieniasy zajmują się tylko czymś takim jak emocje. Panicznie boi się porodu, ale przecież się nie przyzna. Kombinuje jakby to zrobić, żeby na pewno mieć cesarskie cięcie. 

Jak myślicie, która z pań będzie zdrowsza? Które dziecko ma lepszy start? I jakie znaczenie w tym wszystkim ma fakt robienia lub nie robienia usg?