Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

środa, 28 listopada 2012

(35) Ćwiczenia mięśni Kegla

Mam dobrą wiadomość. Nie rozumiesz o co chodzi w ćwiczeniach mięśni Kegla? Nie przemawia do Ciebie "wstrzymywanie strumienia moczu", "wznoszenie windy", "zasuwanie zamka" czy inne wizualizacje? Nic nie szkodzi. Ćwiczyć mięśnie Kegla (dno miednicy) można w bardziej uchwytny sposób. Jak? Przede wszystkim przez aktywność fizyczną i jeszcze raz aktywność fizyczną, ale też prawidłowe nawyki ruchowe, prawidłową postawę.

Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych z nas nie jest to jednak dobra wiadomość. Na pewno lepiej uwierzyć w to, że całą ciążę można się przemieszczać tylko między samochodem, biurkiem i kanapą i tak gdzieś w ósmym miesiącu zrobić kilka mitycznych "wstrzymań strumienia moczu" i mieć "wytrenowane" dno miednicy. Jednak pomyślmy logicznie. Mięśnie Kegla to ... mięśnie. Czy jakiekolwiek inne mięśnie można wytrenować leżąc na kanapie? Wyobrażasz sobie, że rozbudowujesz w ten sposób np. lewą łydkę w izolacji od reszty ciała, które spoczywa w głębokim fotelu?

Niemal co zajęcia powtarzam naszym dziewczynom, że nie mają się stresować, jeśli nie mogą "namierzyć" mięśni Kegla. To, że są sprawne, ładnie się poruszają, że ćwiczą np. przysiady, krążenia, kołysania miednicą, wymachy nóg, rozciągania, itd. - wszystko to wpływa na elastyczność i siłę ich dna miednicy.

Na razie tyle, ale jeszcze wielokrotnie wrócę do tego tematu.  

czwartek, 15 listopada 2012

(34) Powieść kryminalna a sprawa ćwiczeń
Zacznę od literatury pięknej, ale spokojnie – będzie o aktywności fizycznej w ciąży. Czytam ostatnio sagę kryminalną Camilli Lackberg. Wspaniałe książki! (Mojej mamie tak się podobają, że odłożyła czytanie ostatniego tomu „na potem”, żeby za szybko nie musiała się rozstać z głównymi bohaterami. Dość pokrętne rozumowanie, ale świadczy o atrakcyjności tych powieści).
Nie podoba mi się tylko jedna rzecz. (Tak wiem, że to zboczenie zawodowe i mało istotne z punktu widzenia literackiego). Ciężarne w tej opowieści nic  tylko stękają i sapią. Takie „ekstremalne” aktywności jak wejście na piętro własnego domu, wstanie z podłogi, zawiązanie buta, przejście paru metrów są ponad ich siły. I to nie tylko przed porodem, ale prawie całą ciążę. To nie jest cecha osobnicza bohaterek. Po prostu według autorki, jak jesteś w ciąży, to musisz dostać zadyszki po zrobieniu paru kroków, a przy wstawaniu z podłogi musi Ci pomagać partner. Tak po prostu jest. Koniec. Kropka.
Dlaczego się irytuję? Bo jeśli czytasz takie opinie, jeszcze tak w przyjemnej formie, to zaczynasz się z nimi identyfikować.
Tymczasem to nieprawda! Otóż Moje Drogie, tak jest tylko i wyłącznie wtedy, jeśli zrezygnujesz całkowicie z aktywności fizycznej w ciąży. Kobiety, które się ruszają nie mają kłopotów z codziennymi czynnościami. Ba, one się ruszają ładniej od niećwiczących kobiet, które nie są w ciąży!
A, jeszcze coś: z powieści można się też dowiedzieć, że w Szwecji zwolnienie w ciąży wystawia położna.