(86) Prowadzimy w plebiscycie - dziękujemy i prosimy o jeszcze wiecej głosów!
Od 10 dni prowadzimy w plebiscycie "Głosu Wielkopolskiego" na kobietę roku 2013. Tu możecie śledzić aktualne wyniki:
http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/3364437,kobieta-przedsiebiorcza-2013-anna-wawrzyniakstrzelinska-i-katarzyna-grzymislawska,id,t.html
Bardzo bardzo Wam dziękujemy! Liczymy, że będziecie z nami do końca plebiscytu 5 kwietnia i dzięki temu zrobimy kolejny wspólny
krok w zwalczaniu ogromnego problemu epidemiologicznego jakim jest
prawie całkowity brak aktywności fizycznej przyszłych mam.
Jeśli jeszcze na nas nie głosowaliście lub chcecie zagłosować kolejny raz, to posimy o sms na nr 72355 o treści SUPER.242 Niestety sms kosztuje 2,46 zł, ale w zamian głosujący otrzymują dostęp do dowolnego internetowego wydania gazety.
Poniżej więcej o problemie epidemiologicznym, z którym walczymy.
Być może pamiętacie, a może chociaż słyszałyście o czasach, kiedy
porodówki były więzieniami, nikt nie mógł rodzącej towarzyszyć, rodzono w
wieloosobowych salach, przy braku jakiejkolwiek intymności. Rodzącym
nie udzielano żadnych informacji, a jedyną pozycją porodową było leżenie
na plecach. Tak się działo, co więcej, uważano, że to jedyne słuszne
rozwiązanie, konieczne z medycznego punktu widzenia (że niby
bezpieczeństwo, brak zarazków i utrudnień dla personelu medycznego,
itd.) Zmian nie spowodowali lekarze, ale "ludzie z ulicy", przyszłe
mamy, aktywiści, dziennikarze.
Teraz coś podobnego dzieje się z podejściem do aktywności fizycznej w
ciąży (choć to żadna nowość, w USA udowodniono już 30 lat temu, że
aktywność w ciąży to WYŁĄCZNIE korzyści). Za bezpieczny i rozsądny uważa
się bezruch, ewentualnie jakieś ćwiczenia, które nawet trudno nazwać
ćwiczeniami (uniesienie rąk do wysokości ramion w siadzie na krześle).
Niestety tak myślą nie tylko ciężarne kobiety i ich otoczenie, ale też
często lekarze (jeśli myślicie, że widocznie mają rację, to wróćcie do
pierwszego akapitu - kto był przeciw wszelkim humanitarnym i
zdroworosądkowym zmianom na porodówkach w imię "medycyny"?)
Tymczasem regularna aktywność fizyczna w ciąży to prosty i tani sposób
(przecież możesz ćwiczyć w mieszkaniu, na świeżym powietrzu, całkiem za
darmo) na poprawę zdrowia fizycznego ciężarnej i jej dziecka oraz
kondycji psychicznej przyszłych mam. Przyszłe mamy zapewniają swoim
dzieciom mnóstwo korzyści, np. "polisę" w postaci lepiej rozwiniętego
łożyska, mniej tkanki tłuszczowej, lepszy rozwój motoryczny i nerwowy.
Same nie mają lub prawie nie mają dolegliwości ciążowych, są sprawniejsze, szczuplejsze, nie
wiedzą co to rozstępy, pociążowa nadwaga i nietrzymanie moczu. Nie boją
się porodu i na ogół przechodza go sprawniej i bez ingerencji
medycznych. To też sposób na oszczędności w służbie zdrowia. Sprawne
matki nie potrzebują wielu konsultacji, ich porody są tańsze, a dzieci
zdrowsze.
Nic tylko wstać z kanapy i się ruszyć, ale o tym nie usłyszysz od
swojego lekarza skupionego na wynikach krwi i usg. Nie dowiesz się z
mediów, bo tam będzie "ekspert" ginekolog z nadwagą, który nigdy w życiu
nie widział ciężarnej robiącej przysiady, za to zacznie opowiadać o nie
mających związku z tematem patologiach. A dziennikarka, która sama jest przekonana, że od zginania kolanek się roni, a intensywne marsze trzeba przerwać w połowie ciąży, nie zada żadnego dociekliwego pytania. Nie dowiesz się też z gazet dla
rodziców, bo tam królują zachowawcze głupoty. Może się nawet zdarzyć
tak, że nie dowiesz się tego od prowadzących ćwiczenia dla ciężarnych,
bo z braku zainteresowania przyszłych mam takie zajęcia funkcjonują
czasem wyłącznie w grafiku internetowym, a z drugiej strony ciężko
przerażeni prowadzący proponują zdrowym kobietom kręcenie stopą lub
barkami jako "aktywność fizyczną". Nie pomogą też koleżanki, nawet te oświecone, bo są na ogół oświecone do momentu zajścia w ciążę. Potem najbardziej błahe jednostkowe zdarzenie zinterpretują jako przeciwskazanie do ruchu.
Tymczasem bezruch w ciąży to nie jest profilaktyka jak się wszystkim wydaje, ale mniejsze zło, które należy podjąć tylko w naprawdę wyjątkowych sytuacjach, np. kiedy leżysz na patologii ciąży. A i wtedy powinnaś wykonywać odpowiednie subtelne ćwiczenia...
My chcemy to zmienić, ale wiemy, że same głową muru nie
przebijemy. Może tytuł kobiety roku dałby nam szansę na promowanie
aktywności w ciąży?
Od ćwiczenia się nie rodzi, to bezczynność szkodzi!
Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"
niedziela, 23 marca 2014
piątek, 14 marca 2014
(85) Przyczyń się do promowania aktywności fizycznej w ciąży! Zagłosuj na nas!
Zostałyśmy zgłoszone do plebiscytu "Głosu Wielkopolskiego" na "Kobietę przedsiębiorczą 2013 roku".
Prosimy, zagłosuj na nas, przyczyń się do promowania aktywności fizycznej w ciąży!
Wyślij sms na nr 72355 o treści SUPER.242
Niestety sms kosztuje 2,46 zł.
Może namówisz też swoich znajomych, swoje znajome - szczególnie mamy obecne, przyszłe lub potencjalne?
Poniżej więcej informacji o plebiscycie i naszym udziale w nim.
Zostałyśmy zgłoszone do plebiscytu, ponieważ tak naprawdę nie chodzi o kobiety przedsiębiorcze, ale o kobiety robiące coś społecznie użytecznego, oryginalnego, ciekawego, itd. A takie jest promowanie aktywności fizycznej wśród kobiet w ciąży.
"Samotrzeć", poświęcając czas wolny, własnymi środkami, usiłujemy zwalczać ogromny problem epidemiologiczny jakim jest bezruch przyszłych mam. Wprawdzie prowadzone przez nas zajęcia są płatne, ale skromy zysk idzie na wynajem sali, szkolenia, książki, promocję. Gdyby naszym celem była przedsiębiorczość, to już dawno rzuciłybyśmy to wszystko w cholerę. Zresztą stereotypy są tak silne, że kobiety nie chciały masowo ćwiczyć nawet wtedy, kiedy poszukałyśmy sponsora zajęć i można było brać w nich udział całkiem za darmo.
Całą resztę działań prowadzimy w ramach misji i obsesji - edukujemy, udzielamy informacji kobietom z całej Polski, pomagamy piszącym prace dyplomowe, blogujemy, piszemy, opinujemy, występujemy, szukamy każdej sposobności, żeby mówić o aktywności fizycznej w ciąży, masowo ślemy informacje do mediów.
Kiedy mamy kryzys to myślimy, że przecież to nie my powinnyśmy robić, ale jakieś instytucje (NFZ, Urząd Miasta, stowarzyszenia ginekologów, media?)
Sylwetki kandydatek są np. w dzisiejszym (14.03) wydaniu "Głosu Wielkopolskiego" oraz na stronie internetowej gazety. O nas możesz poczytać tutaj:
http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/3364437,kobieta-przedsiebiorcza-2013-anna-wawrzyniakstrzelinska-i-katarzyna-grzymislawska,id,t.html
Tam możesz też śledzić na bieżąco wyniki plebiscytu.
Liczymy na Ciebie i Twoich znajomych! Dziękujemy nie tylko w swoim imieniu, ale też kobiet, które teraz nie wiedzą o aktywności fizycznej w ciąży lub myślą o nie stereotypowo, a po publikacjach w "Głosie" zmienią zdanie z korzyścią dla siebie i swoich dzieci!
PS Jeśli jesteś naszą klientką, to pewnie zastanawiasz się, gdzie jest Danka-ceniona położna. Danka trzyma za nas kciuki, ale sama niestety nie chciała wystąpić.
Zostałyśmy zgłoszone do plebiscytu "Głosu Wielkopolskiego" na "Kobietę przedsiębiorczą 2013 roku".
Prosimy, zagłosuj na nas, przyczyń się do promowania aktywności fizycznej w ciąży!
Wyślij sms na nr 72355 o treści SUPER.242
Niestety sms kosztuje 2,46 zł.
Może namówisz też swoich znajomych, swoje znajome - szczególnie mamy obecne, przyszłe lub potencjalne?
Poniżej więcej informacji o plebiscycie i naszym udziale w nim.
Zostałyśmy zgłoszone do plebiscytu, ponieważ tak naprawdę nie chodzi o kobiety przedsiębiorcze, ale o kobiety robiące coś społecznie użytecznego, oryginalnego, ciekawego, itd. A takie jest promowanie aktywności fizycznej wśród kobiet w ciąży.
"Samotrzeć", poświęcając czas wolny, własnymi środkami, usiłujemy zwalczać ogromny problem epidemiologiczny jakim jest bezruch przyszłych mam. Wprawdzie prowadzone przez nas zajęcia są płatne, ale skromy zysk idzie na wynajem sali, szkolenia, książki, promocję. Gdyby naszym celem była przedsiębiorczość, to już dawno rzuciłybyśmy to wszystko w cholerę. Zresztą stereotypy są tak silne, że kobiety nie chciały masowo ćwiczyć nawet wtedy, kiedy poszukałyśmy sponsora zajęć i można było brać w nich udział całkiem za darmo.
Całą resztę działań prowadzimy w ramach misji i obsesji - edukujemy, udzielamy informacji kobietom z całej Polski, pomagamy piszącym prace dyplomowe, blogujemy, piszemy, opinujemy, występujemy, szukamy każdej sposobności, żeby mówić o aktywności fizycznej w ciąży, masowo ślemy informacje do mediów.
Kiedy mamy kryzys to myślimy, że przecież to nie my powinnyśmy robić, ale jakieś instytucje (NFZ, Urząd Miasta, stowarzyszenia ginekologów, media?)
Sylwetki kandydatek są np. w dzisiejszym (14.03) wydaniu "Głosu Wielkopolskiego" oraz na stronie internetowej gazety. O nas możesz poczytać tutaj:
http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/3364437,kobieta-przedsiebiorcza-2013-anna-wawrzyniakstrzelinska-i-katarzyna-grzymislawska,id,t.html
Tam możesz też śledzić na bieżąco wyniki plebiscytu.
Liczymy na Ciebie i Twoich znajomych! Dziękujemy nie tylko w swoim imieniu, ale też kobiet, które teraz nie wiedzą o aktywności fizycznej w ciąży lub myślą o nie stereotypowo, a po publikacjach w "Głosie" zmienią zdanie z korzyścią dla siebie i swoich dzieci!
PS Jeśli jesteś naszą klientką, to pewnie zastanawiasz się, gdzie jest Danka-ceniona położna. Danka trzyma za nas kciuki, ale sama niestety nie chciała wystąpić.
sobota, 8 marca 2014
(84) Tym razem o porodzie Ani
Prezentujemy kolejną opinię naszej klientki. Ania twierdzi, że trafiła do nas po przeczytaniu poprzednich relacji porodowych. Może Ty ruszysz się i przestaniesz się "oszczędzać" po przeczytaniu relacji Ani?
"Cześć Dbamy o mamy :)
Prezentujemy kolejną opinię naszej klientki. Ania twierdzi, że trafiła do nas po przeczytaniu poprzednich relacji porodowych. Może Ty ruszysz się i przestaniesz się "oszczędzać" po przeczytaniu relacji Ani?
"Cześć Dbamy o mamy :)
Kilka słów o moim porodzie...
Planowałam dotrzeć na zajęcia jeszcze we wtorek 18. lutego i w następne dni - do terminu planowanego porodu (22. lutego).
Czwartkowe zajęcia 13. lutego prowadziła Danusia, która rzuciła
fachowym okiem na mój brzuch i powiedziała, że główka już jest ładnie
wstawiona w kanał rodny więc w przyszłym tygodniu pewnie urodzę.
Pomyliła się tylko trochę :) Bo poród zaczął się w walentynkowy wieczór.
Noc spędziliśmy na porodówce w Raszei, gdzie walczyłam o kolejne
centymetry rozwarcia poprzez bociani krok i przysiady przy drabince.
Niestety pomimo skurczów nie odchodziły wody płodowe ani rozwarcie nie
postępowało.
Ostatecznie szczęśliwe zakończenie miało miejsce o 15:35 15. lutego.
Pomimo mocnego wyczerpania (właściwie byłam pewna, że nie znajdę na to
sił) w pięciu parciach Helenka była już na świecie. Mogliśmy pobyć
jeszcze razem przez ponad godzinę na sali porodowej. Siły wróciły
natychmiast, chyba dostałam jakichś ponadludzkich mocy ze szczęścia. Po
tym czasie przyszły położne aby nas przenieść, ja zaś... wstałam z
łóżka, założyłam spodnie i chciałam iść na salę :) Położne były nieco
przerażone moim postępowaniem :) Na sali, kilka godzin po porodzie i
nieprzespanych 48 h, usłyszałam od położnej "Ale pani kwitnąco wygląda".
Kolejnej nocy nie przespałam - z nadmiaru emocji i dlatego, że wolałam
gapić się na moje cudo. Jak się czułam po porodzie? Jakbym mogła
przebiec maraton.
Dziś mija 11 dni od porodu a ja wciąż mam energię na nocne wstawanie i dzienne ogarnianie rzeczywistości :)
Rozpoczęcie ćwiczeń w Dbamy o mamy to była jedna z najlepszych decyzji
podczas ciąży. Endorfiny i pozytywne nastawienie, wiedza, co może mnie
czekać, fachowość i kreatywność prowadzących - dziękuję! Pozdrawiam i do
zobaczenia przy następnej ciąży a wszystkim dziewczynom życzę pięknych
porodów! :)"
Ania Matuszczak
Subskrybuj:
Posty (Atom)