We wtorek ćwiczyło z nami znów kilkanaście pań.
W zakresie ćwiczeń ciążowych działamy w Poznaniu najdłużej
(już prawie 10 lat), wcześniej odbywały się chyba tylko jedne zajęcia z jogi,
ale to inna kategoria zajęć. Wydaje nam się, że nie tylko działamy najdłużej,
ale jesteśmy również najbardziej popularne. Konkurencja zamyka zajęcia dla
ciężarnych, zawiesza na wakacje, wymaga zapisów, bo nie zawsze zajęcia się
odbywają lub chodzi po kilka osób. Nasz wynik (przepraszam za wyrażenie w tym
kontekście) – po kilkanaście przyszłych mam na każdych wakacyjnych upalnych
ćwiczeniach bardzo cieszy. Z drugiej strony pomyślcie – w Poznaniu rodzi się po
kilka tysięcy dzieci rocznie (i to bliżej 10 tysięcy niż pięciu), a rusza się kilkanaście
osób. No dobrze, przesadzam trochę dla potrzeb bloga, ale tylko trochę, bo w
życiu nie widziałam ciężarnej na rowerze, z kijkami, na jakichkolwiek zajęciach
czy w fitness klubie. Przepraszam - raz (kilka lat temu) spotkałam ciężarną na „zwykłym”
tańcu brzucha. Niby przyszła, ale była ciężko przerażona, co dwie minuty robiła
przerwę na picie i nigdy więcej już się nie pojawiła. Na basen nie chadzam, ale
z relacji klientek też wiem, że na basenie też ciężarnej ze świecą szukać, co
skutkuje tym, że nawet ratownicy są przerażeni albo wręcz wkurzeni (Po co baba
przyszła w takim stanie, chyba tylko kłopotów na robić. A może brzuch ja
pociągnie na dno?). Czasem, ale też bardzo rzadko, można spotkać przyszłą mamę
na spacerze. Niestety na ogół wygląda to jak pierwszy spacer osoby po ciężkiej
operacji, więc się nie liczy.
Bezruch w ciąży to jest moje drogie naprawdę ogromny problem
epidemiologiczny, którego nikt nie dostrzega, a już na pewno nie lekarze. A
przyczyną tego bezruchu są głównie zakorzenione w głowach stereotypy, bo nie
brak możliwości i pieniędzy (ćwiczyć możesz całkiem za darmo, w dowolnym czasie
i w wielu miejscach – parku, lesie), ani nie brak czasu (chcesz zobaczyć
mnóstwo ciężarnych – idź do jakiegokolwiek centrum handlowego, spotkasz około
10 pań w pół godziny i raczej nie będzie wyglądało na to, że załatwiają tam
jakieś pilne sprawy). Ruszać się możesz też z dzieckiem – będzie przeszczęśliwe,
o wiele bardziej niż wtedy, kiedy oddajesz się szorowaniu łazienki.
Wracając do wtorkowych zajęć, to dziewczyny weszły na temat
porodów domowych. Większość była za, a przynajmniej dwie będą chyba w domu
rodzić. My nie sprzedajemy żadnej ideologii porodowej. To Twoja sprawa. Zresztą
wszelkie założenia mogą prysnąć w akcji. Np. jedna z naszych dziewczyn chciała
rodzić chodząc, trzymając partnera za rękę, konwersując z położną. Tymczasem
najlepiej się czuła, kiedy kucała sama w łazience ze zgaszonym światłem. Ups,
to znowu była dygresja. W każdym razie chodzi o to, że jeśli myślisz o porodzie
domowym albo chociaż o tzw. porodzie naturalnym to bądź w ciąży aktywna
fizycznie. Sama świadomość i czytanie literatury nie wystarczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz