Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

poniedziałek, 7 grudnia 2020

(171) Obowiązki domowe i opieka nad dziećmi zamiast ćwiczeń?




Bardzo często zdarza mi się słyszeć coś takiego: "nie muszę ćwiczyć, bo opieka nad dzieckiem i obowiązki domowe, to wystarczająca gimnastyka". Wrócę jeszcze do tego w następnym poście, takim bardziej kulturowym, ale tu chciałabym wykazać nieprawdziwości takiego twierdzenia z punktu widzenia fizjologii. Tzn. zostawmy kwestie społeczne, emocjonalne. Nie ruszajmy tego czy masz czas, możliwości, siły i ochotę ćwiczyć. Skupmy się na chłodnej analizie obu sposobów ruchu.

Będę się upierać przy tezie, że obowiązki domowe i opieka nad dzieckiem nie zastępują ćwiczeń. Oto argumenty:

- Ruchy, które wykonujesz przy obowiązkach domowych mają bardzo ograniczony repertuar. Ruchy wykonywane na ćwiczeniach są bardziej zróżnicowane. Nigdy nie liczyłam poszczególnych ćwiczeń ani na zajęciach, w których byłam uczestniczką, ani na takich, które prowadziłam, ale spokojnie są to dziesiątki różnych ruchów w ciągu np. godziny. Tymczasem jeśli np. prasujesz, to ... prasujesz. Jest to ten sam ruch przez długi czas. A nasze ciało kocha różnorodność. Mamy plus dla ćwiczeń.

- Tu w pewnym sensie kontynuacja poprzedniego punktu. W związku z powyższym, nie ćwicząc, wielu ruchów nie wykonujesz w życiu codziennym nigdy. Chyba, że tak jak mój syn, idziesz po tosty z pokoju do kuchni na rękach. W takim przypadku przepraszam, wycofuję się i nie musisz już czytać dalej, ani próbować wygospodarować kwadransa ćwiczeń.

- Ruchy wykonywane na ćwiczeniach są z założenia prawidłowe, fizjologiczne, służące zdrowiu. Jasne, że możesz zrobić coś nie tak, szczególnie teraz, kiedy pozostają nam raczej płyty DVD i You Tube, czyli nie ma kontroli instruktora, ale to będzie wypadek przy pracy, a nie prawidłowość. Tymczasem w odniesieniu do obowiązków domowych nieprawidłowości zdarzają się bardzo często, czasami z naszej niewiedzy, czasami z konieczności, czy z innych powodów. Np. właśnie garbimy się prowadząc dziecko w parku, spinamy barki, bo mamy za wysoki blat do krojenia, krzywimy się przy odkurzaniu, bo rura od odkurzacza zablokowała się i nie chce się wydłużyć, nosimy dziecko tylko na lewym biodrze, bo prawą ręką musimy przecież mieszać zupę, itd.

- I znów uszczegółowienie poprzedniego punktu: na ćwiczeniach wykonujemy symetryczne ruchy. Jeśli najpierw jest wykrok prawą nogą, to za chwilę będzie lewą. Nasze ciało lubi balans, więc mu się to podoba. I znów punkt dla ćwiczeń. Tymczasem w domu, tak jak już pisałam wyżej, a to prasujemy godzinę jedną ręką, a to nosimy dziecko na jednym biodrze, a  to skrobiemy michę warzyw ręką dominującą, a co z drugą stroną?

- Kolejny argument to to, że aktywności domowe nie są wystarczająco intensywne dla młodych zdrowych kobiet. Pomijam sytuację, gdy masz 4 dzieci i/lub  gospodarstwo rolne oraz rąbiesz drwa i palisz w piecu. Jednak nawet wtedy upierałabym się przy ćwiczeniach od czasu do czasu, choć o innym charakterze - rozciągającym, wyciszającym (Pamiętasz? Nie mówię o realnych możliwościach organizacyjnych, tylko o tym co optymalne z punktu widzenia naszego ciała). Doskonale wiem, jak można być zmęczonym przy nawet jednym dziecku, ale to zmęczenie nie wynika z dużej intensywności potrzebnej naszemu ciału, ale z braku resetu, braku relaksu, monotonii, poczucia braku wsparcia, itd., a nie z czysto fizycznego obciążenia. Gotowanie obiadu to nie jest trening kardio, przykro mi.

- Obowiązki domowe nas nie edukują, nie uczą prawidłowych zachowań, nie przygotowują do porodu, itd., itp. To możesz zyskać tylko w czasie formalnego treningu na żywo czy online. Jeśli np. skorzystasz z DVD, które są ilustracją do tego tekstu, to zyskasz dużą dawkę wiedzy i umiejętności (oczywiście jeśli będziesz ćwiczyć, a nie tylko oglądać). Takiego efektu nie osiągniesz wkładając pranie do pralki czy naczynia do zmywarki. Nigdy przy tych czynnościach nie usprawnisz dna miednicy, nie nauczysz się prawidłowego oddychania... Kolejny punkt dla ćwiczeń. 

- Następna rzecz - ćwiczenia relaksują właśnie ze względu na wspomniany wyżej reset, bo jeśli cały dzień zajmujesz się domem, to kwadrans, pół godziny czy godzina totalnie innej aktywności będzie resetem. Wiem, że trudno w to uwierzyć, bo wiele kobiet odbiera to jako jeszcze jeden obowiązek, jeszcze jedno obciążenie, ale to naprawdę jest reset (ale o ty w następnym, tym kulturowym odcinku).

No i mamy 6 punktów na rzecz ćwiczeń, tak na szybko, a pewnie znalazłoby się ich więcej. Dlatego proszę nie mówcie już "nie musze ćwiczyć, bo mam starsze dziecko", "nie muszę ćwiczyć, bo gotuję i sprzątam". Lepiej będzie: "nie jestem w stanie wygospodarować dziesięciu minut na ćwiczenia, ale rozumiem, jakie to ważne i potrzebne" :-)