Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

wtorek, 22 sierpnia 2017

(142) Jak rodziłam na pilatesie


Nie, nie rodziłam naprawdę, spokojnie, to tylko taki zaczepny tytuł, ale naprawdę poczułam się nagle w trakcie zajęć, tak jakbym rodziła. I był to "poród", do którego byłam przygotowana. Na czym więc polegały analogie?

Po pierwsze byłam bardzo skupiona na sobie, swoim ciele, na tym co robię. Odrzuciłam mentalnie wszystkie "przeszkadzacze", odcięłam się od reszty świata. Dochodziły do mnie tylko instrukcje prowadzącej ("położnej").

Po drugie oddychałam, oddychałam, oddychałam. Nie na rozkaz, tylko robiłam co czułam. Większy wysiłek, dyskomfort, więcej oddechu. To jest bardzo fajne na zajęciach pilatesu, na których ćwiczą osoby bardziej zaawansowane, że w pewnych momentach słychać głośne oddechy. Bez komend. To po pewnym czasie samo się dzieje, nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że tak robimy.

Po trzecie bardzo czułam swoje ciało, "słyszałam" je i reagowałam na jego potrzeby. Nie wytrzymam dłużej w tej pozycji? To może lekka korekta ustawienia ręki, itp.

Po czwarte, ćwiczyłam płynnie, bo znałam większość ćwiczeń. Nie wiedziałam w jakiej kolejności wystąpią, ile będzie powtórzeń albo jakie warianty, ale nie byłam zaskoczona samymi ćwiczeniami (Ty też możesz, a nawet powinnaś w ciąży przećwiczyć różne pozycje porodowe - większość z nich, to wymagające "ćwiczenia". Nie wystarczy zobaczyć ich na obrazku w książce, żeby zastosować).

Po piąte pracowało moje dno miednicy. W czasie porodu też by pracowało :-)

Do tego miały jeszcze miejsce dwie "porodowe" okoliczności: "nie mogłam" sama przerwać wysiłku, tak jak nie można zatrzymać porodu. No i nie ma porównania do skurczy porodowych, ale dyskomfort spowodowany wysiłkiem, czy czasem lekki ból, w czasie aktywności fizycznej się odczuwa.

Opisałam to doświadczenie, bo było wyjątkowo intensywne, ale tak naprawdę, to żadna nowość. Od wielu lat i bez przerwy mówimy przyszłym mamom, że regularna aktywność fizyczna praktykowana w ciąży uczy rodzić. 

Po pierwsze uczy skupienia na zadaniu, na swoim ciele, wyłączenia się.

Po drugie uczy oddychania w warunkach dyskomfortu (w naszej szkole rodzenia prowadzimy zajęcia z oddychania, ale nie mamy złudzeń - one nic nie dają kobietom, które uparcie odmawiają aktywności fizycznej. To tak jakby uczyć się obsługi komputera z pogadanki).

Po trzecie regularna aktywność fizyczna zaprzyjaźnia nas z naszym ciałem.

Po czwarte pozwala wielokrotnie przećwiczyć pozycje porodowe.

Po piąte przygotowuje dno miednicy do porodu.

Po szóste i siódme wzmacnia tolerancję na ból i wysiłek (jak robiłaś deskę lub przysiady, też było tylko względnie miło, więc co Ci tam skurcze).

Przekonana? Zacznij od poniedziałku ćwiczyć z naszym Stowarzyszeniem.