Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

piątek, 13 października 2017

(144) Dziękujemy za darowizny Lasom Państwowym!

Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy" bardzo dziękuje za przekazanie darowizn na nasz kolejny projekt:
Panu Arkadiuszowi Sudołowi - Nadleśniczemu Nadleśnictwa Bolesławiec
Panu Jackowi Szczepanikowi - Nadleśniczemu Nadleśnictwa Oborniki
Panu Jarosławowi Czarneckiemu - Nadleśniczemu Nadleśnictwa Osusznica
Panu Marcinowi Majchrzakowi - Nadleśniczemu Nadleśnictwa Tuczno
Panu Sławomirowi Piątkowskiemu - Nadleśniczemu Nadleśnictwa Warcino
Dzięki zebranym środkom, 12 października zaczęłyśmy pracę nad przetłumaczeniem i wydaniem książki rozwiewającej szkodliwe mity na temat aktywności fizycznej w ciąży i połogu. O postępach projektu będziemy informować na bieżąco na stronie internetowej, blogu i FB.

    poniedziałek, 2 października 2017

    (143) Głosuj na bezpłatne zajęcia dla kobiet i mam w PBO 2018!




    Mamy przyjemność poinformować, że projekty zgłoszone przez członkinie naszego Stowarzyszenia, przeszły kilkuetapową weryfikację i będzie można na nie głosować w ramach Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego 2018.

    Nasze projekty to:

    VIII.5 "Poznanianki ćwiczą mięśnie miłości" Darmowe ćwiczenia mięśni dna miednicy dla kobiet (Chartowo, Rataje, Żegrze).

    X.1 "Mama nie jest sama" Cykliczne warsztaty, zajęcia i spotkania wspierające przyszłe i młode mamy (Świerczewo, Wilda, Zielony Dębiec)

    Jeśli nasze projekty zdobędą w swoich rejonach największą liczbę głosów, to otrzymamy pieniądze z Urzędu Miasta na ich realizację, a Wy, Wasze siostry,koleżanki, sąsiadki, mamy i babcie będziecie mogły cały rok korzystać np. z warsztatów i regularnych zajęć dotyczących dna miednicy, warsztatów chustonoszenia, przygotowujących do porodu, wspierających rodzicielstwo bliskości i wielu innych (nie musicie mieszkać w danych dzielnicach, żeby uczestniczyć w zajęciach). 

    Głosować będzie można od 9 do 30 października na stronie internetowej:
    budzet.um.poznan.pl/glosowanie

    Każdy mieszkaniec Poznania może zagłosować raz na 2 projekty rejonowe (czyli wymienione wyżej :-) i jeden projekt ogólnomiejski (proponujemy wybrać projekt 44 "Trener osiedlowy i trener senioralny" - darmowe zajęcia ruchowe dladzieci, młodzieży i seniorów z Poznania)

    wtorek, 22 sierpnia 2017

    (142) Jak rodziłam na pilatesie


    Nie, nie rodziłam naprawdę, spokojnie, to tylko taki zaczepny tytuł, ale naprawdę poczułam się nagle w trakcie zajęć, tak jakbym rodziła. I był to "poród", do którego byłam przygotowana. Na czym więc polegały analogie?

    Po pierwsze byłam bardzo skupiona na sobie, swoim ciele, na tym co robię. Odrzuciłam mentalnie wszystkie "przeszkadzacze", odcięłam się od reszty świata. Dochodziły do mnie tylko instrukcje prowadzącej ("położnej").

    Po drugie oddychałam, oddychałam, oddychałam. Nie na rozkaz, tylko robiłam co czułam. Większy wysiłek, dyskomfort, więcej oddechu. To jest bardzo fajne na zajęciach pilatesu, na których ćwiczą osoby bardziej zaawansowane, że w pewnych momentach słychać głośne oddechy. Bez komend. To po pewnym czasie samo się dzieje, nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że tak robimy.

    Po trzecie bardzo czułam swoje ciało, "słyszałam" je i reagowałam na jego potrzeby. Nie wytrzymam dłużej w tej pozycji? To może lekka korekta ustawienia ręki, itp.

    Po czwarte, ćwiczyłam płynnie, bo znałam większość ćwiczeń. Nie wiedziałam w jakiej kolejności wystąpią, ile będzie powtórzeń albo jakie warianty, ale nie byłam zaskoczona samymi ćwiczeniami (Ty też możesz, a nawet powinnaś w ciąży przećwiczyć różne pozycje porodowe - większość z nich, to wymagające "ćwiczenia". Nie wystarczy zobaczyć ich na obrazku w książce, żeby zastosować).

    Po piąte pracowało moje dno miednicy. W czasie porodu też by pracowało :-)

    Do tego miały jeszcze miejsce dwie "porodowe" okoliczności: "nie mogłam" sama przerwać wysiłku, tak jak nie można zatrzymać porodu. No i nie ma porównania do skurczy porodowych, ale dyskomfort spowodowany wysiłkiem, czy czasem lekki ból, w czasie aktywności fizycznej się odczuwa.

    Opisałam to doświadczenie, bo było wyjątkowo intensywne, ale tak naprawdę, to żadna nowość. Od wielu lat i bez przerwy mówimy przyszłym mamom, że regularna aktywność fizyczna praktykowana w ciąży uczy rodzić. 

    Po pierwsze uczy skupienia na zadaniu, na swoim ciele, wyłączenia się.

    Po drugie uczy oddychania w warunkach dyskomfortu (w naszej szkole rodzenia prowadzimy zajęcia z oddychania, ale nie mamy złudzeń - one nic nie dają kobietom, które uparcie odmawiają aktywności fizycznej. To tak jakby uczyć się obsługi komputera z pogadanki).

    Po trzecie regularna aktywność fizyczna zaprzyjaźnia nas z naszym ciałem.

    Po czwarte pozwala wielokrotnie przećwiczyć pozycje porodowe.

    Po piąte przygotowuje dno miednicy do porodu.

    Po szóste i siódme wzmacnia tolerancję na ból i wysiłek (jak robiłaś deskę lub przysiady, też było tylko względnie miło, więc co Ci tam skurcze).

    Przekonana? Zacznij od poniedziałku ćwiczyć z naszym Stowarzyszeniem.

    sobota, 8 lipca 2017

    (141) Brzuch Lewandowskiej a aktywność fizycznej w ciąży

    Przez media przetacza się walka dwóch obozów: obrońców fit brzucha Anny Lewandowskiej i "prawdziwych" matek, dla których "wygląd nie jest najważniejszy".

    Chciałam dodać trzy grosze, trochę z innej beczki.

    Ćwiczyło z nami już ponad tysiąc ciężarnych. Te, które robiły to dwa razy w tygodniu do końca ciąży (a nawet te co raz, ale ekstremalnie regularnie) wielokrotnie ze zdziwieniem raportowały, że po trzech dniach, tygodniu lub dwóch po porodzie wchodziły w przedciążowe dżinsy, nie pracując nad tym specjalnie. Poza tym nie zostawał im brzuch, raczej nie miały rozstępów, ani co ważniejsze, nie miały epizodów nietrzymania moczu.

    Zauważcie, że to miało miejsce po 1-2 godzinach ćwiczeń w tygodniu, a nie dziennie. I że nasze ćwiczenia są siła rzeczy umiarkowane. Myślę, że Anna Lewandowska nie nazwałaby tego nawet ćwiczeniami, tylko przeciąganiem się :-)

    Sama ciąża nie jest powodem "psucia" się figury. Powodem jest nasz styl życia, w czasie ciąży szczególnie niekorzystny z powodu źle rozumianego "oszczędzania się".






    wtorek, 6 czerwca 2017

    (140) Macierzyństwo w średniowieczu

    To nie jest ironiczny tytuł oddający traktowanie rodzących na porodówkach :-)
    To jest tytuł dosłowny.

    Rezerwat Archeologiczny, który jest w Poznaniu na Ostrowie Tumskim, przygotował wystawę czasową (do 31 października) pt. "Rodzina i dziecko w średniowieczu".
    Bilety wstępu są bardzo tanie, a w niedzielę wstęp bezpłatny. Jest to miejsce bardzo przyjazne dzieciom.

    Mi osobiście najbardziej podobały się tablice z informacjami dotyczącymi ciąży, porodu i macierzyństwa w tamtym okresie. Dowiedziałam się np. tego, że:

    - znachorki i akuszerki były nazywane dzieciobiorkami, pęporzezkami lub babkami,
    - pierwsze zawodowe położne pojawiły się w Niemczech w XIII wieku, w Polsce trzy wieki później,
    - kobiety rodziły nie tylko z akuszerkami, ale też z wieloma innymi kobietami, które miały za zadanie wspierać kobietę i pomagać akuszerce,
    - pomagały kobietom wybierać wygodną pozycję,
    - okres połogu wynosił 6 tygodni i w tym czasie kobieta nie wstawała z łóżka. Przepisy kościelne uznawały wtedy kobietę za nieczystą, nie miała prawa wstępu do kościoła.
    - matki karmiły piersią, ale nie w pierwszej dobie, wtedy pojono dzieci woda z miodem...

    Wystawie towarzyszą stylizowane zdjęcia (przykład poniżej), a dzieci mogą pobawić się kopiami zabawek. Naprawdę fajne miejsce dla mam i dzieci, żałuję, że odkryłam je dopiero w maju.


    niedziela, 12 marca 2017

    (139) Strach przed porodem

    Niedawno miałam przyjemność uczestniczyć w warsztatach na temat bólu porodowego prowadzonych dla naszego Stowarzyszenia przez doulę Mariannę Szymarek. Jedną z wielu korzyści wyniesionych z warsztatu było nagłe olśnienie co do tego dlaczego kobiety na ogół nie są aktywne fizyczne w ciąży.

    A było tak... Marianna zadała nam ćwiczenie. kazała napisać na kartkach z czym nam się kojarzy trud porodu. Z kilkunastu osób tylko jedna czy dwie osoby napisały, że z wysiłkiem fizycznym, aktywnością fizyczną. No cóż, jeśli Rodos nie kojarzy Ci się z deszczem, to nie bierzesz parasola na wakacje. Jeśli poród nie kojarzy Ci się z wysiłkiem FIZYCZNYM, aktywnością FIZYCZNĄ, nie ćwiczysz.

    Z tej ankiety wyszło coś innego: ogromne poczucie bezradności, strachu, przerażenia przed porodem, a przecież osoby, które trafiły na nasze warsztaty niewątpliwie należały do "porodowej" elity. Większość kobiet w ciąży przecież w żaden sposób nie przygotowuje się do tego wielkiego wydarzenia.

    niedziela, 5 lutego 2017

    (138) Przygotuj się

    Jakiś czas temu byłyśmy z Kasią na prelekcjach dla kobiet w ciąży. Pierwszy wystąpił ginekolog, profesor z kliniki przy Polnej. Byłyśmy przerażone tym co wygadywał (pozycje wertyklane zwiększają obrażenia krocza, kobieta powinna leżeć cały poród w łóżku, "bo jesteśmy za nią odpowiedzialni", "mąż powinien uderzyć pięścią w stół, pokazać kto w domu rządzi" i NIE towarzyszyć żonie w porodzie) oraz tym jak wygadywał (arogancko). Ucieszyłam się, że porody mam za sobą i nie grozi mi spotkanie z kimś takim.

    Muszę się jednak zgodzić z jedną kwestią, którą poruszył prelegent. Powiedział, żeby mężowie się nie wygłupiali, jak żona rodzi kolejna godzinę i błaga, żeby mąż poszukał doktorów i zmusił "żeby coś zrobili", aby jej pomóc. Profesor mówił, że nic się zrobić nie da, nie należy zawracać głowy doktorom i robić z siebie kretynów.

    My cały czas Wam to mówimy. Jeśli nie przygotujesz się do porodu fizycznie, emocjonalnie, nie zdobędziesz trochę wiedzy, to w czasie porodu nic już nie da się zrobić. Tak jak w czasie egzaminu, nic nie umiesz, nie spłynie na Ciebie wiedza objawiona. Dlatego czytaj, rozmawiaj, szukaj wspierających kobiet, ćwicz, ćwicz, ćwicz, ćwicz, spaceruj, ucz się metod relaksacji, maszeruj, trenuj dno miednicy, masuj krocze, kucaj (300 razy dziennie jak nakazuje kultowa położna Ina May Gaskin), ćwicz, trenuj pozycje wertykalne, oddychaj, oddychaj, oddychaj, idź na warsztat dna miednicy i wspierające opowieści porodowe, umów się z doulą, czytaj, czytaj, czytaj, maszeruj codziennie 6 km (odległość zalecana do codziennego pokonania ciężarnym), ćwicz, ćwicz, ćwicz.

    Publiczność słuchała rewelacji profesora z otwartymi ustami, rozanielona. Po wystąpieniu doktora ponad połowa słuchaczy wyszła. Położnych, fizjoterapeutów, dietetyczek już nikt słuchać nie zamierzał. No cóż, dostarczą profesorowi kolejnych przykładów do obśmiania. Kompletnie nieprzygotowana żona, będzie błagać męża żeby poszukał doktorów i zmusił "żeby coś zrobili", aby jej pomóc. A wtedy profesor parsknie im w nos. Nam niestety pozostanie tylko powiedzieć, "a nie mówiłam"? Cóż nam jednak po takiej Schadenfreude.