Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

wtorek, 28 sierpnia 2012

(20) Jeszcze o ciążowych zwolnieniach

W odcinku (16) nawiązałam do dyskusji toczonej w "Wysokich Obcasach" (11 sierpnia) na temat zasadności zwolnień lekarskich w czasie ciąży, uczciwości kobiet, itd.

W najnowszych "Wysokich Obcasach" (25 sierpnia) jest rozwinięcie tego tematu i genialny felieton Wojciecha Orlińskiego "O mężczyznach na L4". Dziennikarz przeanalizował ogólnie dostępne dane na stronie ZUS i wyszło mu, że to mężczyźni są zagrożeniem dla pracodawców i systemu, a nie kobiety w ciąży. Na zachętę kilka cytatów: "ZUS wymienia 12 jednostek chorobowych, z którymi się wiążą długotrwałe zwolnienia. I nie kobiety w ciąży, ale mężczyźni przodują w dziesięciu kategoriach na 12". "Generalnie my, mężczyźni, dużo częściej coś sobie łamiemy, mamy też więcej chorób wynikających z niezdrowego trybu życia". 

Po przeczytaniu felietonu nasunęło mi się jeszcze rozwinięcie tematu. Jeśli w firmie jest dobra komunikacja, a ciąża nie przebiega dramatycznie, to zwolnienie ciążowe nie musi być dla pracodawcy gromem z jasnego nieba. Można się umówić na różne sprawy, można coś zaplanować. Natomiast nawet jeśli w firmie jest genialna komunikacja, to żaden mężczyzna nie poinformuje pracodawcy: "W sobotę zamierzam się rozbić na motorze, wrócę po rehabilitacji za 7 miesięcy" lub "Przez ostatnie 10 lat robiłem wszystko, żeby zapracować na zawał. Jutro go będę miał. Proszę pomyśleć o zastępstwie".

Dlaczego w ogóle piszę na blogu o zwolnieniach? Ponieważ nie jestem, ani pracodawczynią, ani dyrektorką ZUS, tylko promotorką zdrowia. Z mojego punktu widzenia zwolnienia w czasie ciąży mogą być elementem wspierającym zdrowy styl życia. A jak pisze Wojciech Orliński "(...) średni wiek rodzącej to 28 lat, co oznacza, że jeszcze zdąży ona zwrócić społeczeństwu ten rzekomo straszliwy dług, który zaciągnęła swoją ciążą".



1 komentarz:

  1. Tak. To był wyjątkowo mądry artykuł. Poza wszystkim matka "daje" społeczeństwu przyszłego producenta PKB i płatnika składek (także na ZUS i NFZ). No i nie tylko chodzi o to, że młoda zdąży odpracować i "oddać społeczeństwu" kasę. Starsza matka (piszę o sobie - po 40stce) tyle już oddała do państwowej kasy, że teraz "odbierając" i tak wciąż jestem "na minusie" (oddałam więcej niż pobrałam) a jako "bonus" społeczeństwo ma ode mnie zdrowego przyszłęgo w/w płatnika. Fakt, że byłam na zwolnieniu, nie stresowałam się, wysypiałam, ćwiczyłam itp. z pewnością wpłynął na to, że w/w przyszły płatnik w/w składek jest ZDROWY (a zatem nie stanowi obciążenia dla budżetu). Brutalne? Cyniczne? Tiaaa... A co z chorobami wynikającymi ze złego trybu życia... (czyli patrz omawiany artykuł).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń