Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

piątek, 6 grudnia 2019

(162) Nie leż w czasie porodu! Ciąg dalszy



Muszę uzupełnić poprzedni wpis, bo nie chcę żebyś nabrała przekonania, że skoro nie masz leżeć w czasie porodu, to może masz ciągle chodzić, zmieniać pozycje, bez przerwy się ruszać albo że koniecznie musisz wykonać sugerowane w poprzednim wpisie ćwiczenia.

Nic z tych rzeczy!

W chodzeniu w czasie porodu nie chodzi o to, żebyś przemierzała kilometry równym tempem :-) Chociaż znamy dziewczyny, którym bardzo pomogło dojście na porodówkę na osobistych nogach (nie miały daleko). O dobrych skutkach przychodzenia (a nie przyjeżdżania) do porodu wspominała też położna Iwona Marczak w kontekście swojej książki "W Kórniku czy w malinach". Zresztą w szpitalu nie będzie nawet przestrzeni, żeby maszerować, ale nie szkodzi. Mówiąc "chodzenie" mamy na myśli kilka kroków przemierzonych z godnością, przerywanych np. pochyleniem i podparciem o drabinki/partnera, kołysaniem bioder, itd. cokolwiek Twoje ciało "wymyśli".

Zmienność pozycji też nie jest istotna. To nie jest tak że im więcej, tym lepiej. My na swoich zajęciach uczymy ich dużo, ale po to, żebyś miała wybór. Być może w czasie porodu wykorzystasz tylko jakieś dwie lub trzy. A może jednak dziesięć. Nie wiem tego ani ja, ani Ty. Tu jeszcze ciekawostka - w czasie porodu nie musisz wcale wykorzystywać ruchów, "ćwiczeń", które lubiłaś w ciąży. Słyszymy np. o tym, że ktoś w czasie ciąży nie rozstawał się z dużą piłką do siedzenia, kołysania, a w czasie porodu nie mógł na nią nawet patrzeć.

Nie musisz się ruszać bez przerwy i raczej nie będziesz, jeśli Twój poród potrwa trzynaście godzin albo chociaż dziewięć. Możesz spędzić mnóstwo czasu w jednej pozycji np. siedząc okrakiem na krześle, opierając się na oparciu i poddając masowaniu albo klęcząc albo jeszcze inaczej. Pamiętaj tylko, żeby nie było to leżenie na plecach.

Nie musisz wykonać żadnego z opisanych w tym czy poprzednim poście "ćwiczeń". To tylko sugestie. Na zajęciach zawsze podkreślam, że w idealnym świecie, w którym żyłybyśmy w harmonii ze swoimi ciałami, nauka pozycji porodowych byłaby nonsensem. Po prostu rodziłabyś sobie w instynktowny sposób. Niestety jednak nie żyjemy w takim świecie, a nawet powiedziałabym, że większość z nas żyje bardzo daleko od swoich ciał. Latami nie zażywamy ruchu, a w ciąży to już wcale, zbieramy miliony napięć w ciele, większość życia siedzimy, nie chcemy dowiedzieć się niczego o swoim ciele nawet za darmo (wiemy, bo prowadzimy bezpłatne warsztaty o takiej tematyce), kiepsko oddychamy, jak bolą plecy, to bierzemy środek przeciwbólowy, zamiast poruszać się i/lub skorzystać z fizjoterapii, itd. itp. Dlatego konieczne są zajęcia przygotowujące do porodu, które w idealnym świecie nie miałyby racji bytu.Jednak to co na nich prezentujemy to tylko sugestia, a nie jedyna możliwość. Prawdopodobnie nawet nie najlepsza możliwość. To Twoje ciało wymyśli najlepszą, pod warunkiem, że się nad nim trochę pochylisz, otworzysz na doznania, dostarczysz ruchu, tlenu i relaksu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz