Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

środa, 2 stycznia 2013

(40) Przesądy o ruchu w ciąży


Nasza klientka opowiedziała nam anegdotę. W początkach ciąży trafiła do szpitala z powodu drobnego krwawienia. Na szczęście był to jednorazowy epizod z niewiadomego powodu. W czasie jej pobytu w szpitalu widziało ją kilku lekarzy. Wszyscy mówili: „Cóż zdarza się, krwawienie zawsze jest niepokojące, ale  może nic nie znaczyć”. Jednak jeden znalazł powód całego zajścia. To dlatego, że zademonstrowała mężowi kilka kroków walca w tym trzy obroty! Szczególnie te obroty były niekorzystne dla zdrowia i życia. Tak, Moje Drogie, były to kroki walca, nawet nie zumby albo czegoś bardziej energetycznego. Na szczęście krwawienie nigdy się nie powtórzyło, a ona z czasem została naszą klientką, ale ile kobiet uwierzyłoby doktorowi i "nie oddychało" do porodu? 

Jestem wściekła i nie rozumiem kompletnie, jak lekarz, czyli ktoś kto zna się na anatomii i fizjologii może opowiadać takie rzeczy? I co to wnosi oprócz prawdopodobnego chronicznego stresu pacjentki? Ruch, ani rekreacyjny, ani codzienny nie wpływa niekorzystnie na ciążę. Wręcz odwrotnie. A kilkanaście kroków walca i trzy obroty trudno w ogóle nazwać ruchem!
(Oczywiście nie chodzi o to, żeby z krwawieniem biec na fitness zamiast do szpitala. Chodzi o to, żeby nie wierzyć w głupoty jak wspomniana poronna funkcja walca).

Pomyślmy przez chwilę:

- gdyby trzy obroty powodowały krwawienie, a sześć poronienie, to nie byłoby zabiegów aborcji. Ciążę można by usunąć tańcząc przy miłej muzyce i to za darmo.
 
- istnieją np. amerykańskie badania, na które już się na blogu powoływałam, jednoznacznie wykazujące, że aktywność fizyczna (prawdziwa, nie trzy obroty) nie powoduje poronień, nie utrudnia zajścia w ciążę, ani nie powoduje wad płodu (te trzy rzeczy badano). Co więcej, osoby regularnie się ruszające, ronią nieco rzadziej, niż osoby nieaktywne! 

- badania mówią, że przyczyny poronień są w ok. 85% genetyczne, a w ok. 15% spowodowane infekcjami (tak mniej więcej, zależy od badania i nie wchodząc w szczegóły). To się sumuje do 100%. Gdzie więc kategoria „poronienia z powodu normalnej aktywności życiowej”? Nie ma takiej kategorii, bo nie ma takiego związku!

- użyjmy logiki: gdyby głupie osiem kroków i obrót w czymkolwiek szkodziło, to większości z nas nie byłoby na świecie. Jeśli walc szkodzi, to kobiety powinny masowo ronić idąc do pracy, podbiegając do autobusu, podnosząc kilogram ziemniaków z podłogi lub szklankę do ust. Może niektóre z nas, zamożniejsze i mieszkające w dużych miastach, mają (wątpliwy) komfort leżenia i nieoddychania, ale to nie jest raczej powszechne dla wszystkich kobiet w Polsce. A nawet gdyby, to już np. nasze mamy niekoniecznie miały taki (powtarzam: wątpliwy) komfort, a babcie tym bardziej (moja całą ciążę pracowała ciężko w polu, babcia mojego męża w takim polu urodziła jedno z dzieci). A co z jeszcze wcześniejszymi pokoleniami? Albo z biedniejszymi krajami?

- natura jest mądra. Gdyby każdy „gwałtowniejszy” ruch (muszę użyć cudzysłowu, bo dla mnie obrót w walcu, to nie jest ruch gwałtowny) powodował krwawienie, to w momencie zapłodnienia trafiałby nas paraliż na 9 miesięcy. Natura by nie ryzykowała.

- funduję nagrodę każdemu, kto wyjawi mi, dlaczego niby umiarkowane zginanie kończyn miałoby kończyć się krwawieniem? Jak krążysz barkami, to też sobie płuca zarysowujesz? Jak biegasz to serce Ci się urywa? Jak skaczesz na skakance to masz krwotok z dróg rodnych? Jak robisz brzuszki, to żołądek Ci się nieodwracalnie spłaszcza? Nie, prawda? Tak samo w ciąży nie dziurawisz macicy robiąc skręty, ani nie rozwierasz szyjki zginając kolanka.

- ruch jest dobrodziejstwem na każdym etapie życia i zdrowia (moja 87 letnia babcia też zauważa, że się lepiej czuje, kiedy pospaceruje). Ruch poprawia krążenie, ciśnienie, przemianę materii wpływa korzystnie na układ oddechowy, nerwowy, pokarmowy, na samopoczucie i psychikę, odporność, wagę, wytrzymałość, sprawność, itd. Funduję więc drugą nagrodę, dla osoby, która wytłumaczy dlaczego w ciąży jakakolwiek aktywność miałaby być groźna. Rozumiem, że ciężarna nie powinna mieć sprawnego układu krążenia, metabolizm może jej siąść, powinna złapać jak najwięcej infekcji, puchnąć, cierpieć z powodu bólu kręgosłupa, być otyła i niesprawna oraz zdołowana psychicznie?
Uff...

1 komentarz:

  1. 'Urwał, 'urwał, 'urwał - czemu nie trafiłam na tego bloga jak byłam w ciąży??! :(
    Teraz jestem miesiąc po porodzie, brzuch mam jak w 6 miesiącu (tak, tak, ma ten cały rozstęp mięśni i w moim pipidówku nie ma mi kto na niego pomóc), żadnej pomocy w ćwiczeniach:( A tak chciałam wrócić do figury sprzed ciąży!:( W 42 roku życia to może zanadto chcę (jak rzekl mi jeden konował), ale przecież jeszcze przed ciążą ćwiczyłam (karate, jujutsu) i wyglądałam jak kobieta (zgrabna i szczupła) a nie baryłeczka na nóżkach. (Nie, trener mi nie pomoże w powrocie do figury sprzed ciąży - sam tak powiedział, że nie czuje się kompetenty a nie chce mi zaszkodzić). Macie jakieś rady dla mam także po porodzie? Proooszę!

    OdpowiedzUsuń