Cały czas zastanawiam się dlaczego kobiety w ciąży nie
ćwiczą.
Tym razem trop kardiologiczny z artykułu „Serce kobiety” (ZWIERCIADŁO nr 10 (2147) październik 2025).
Cytuję:
Redaktor Joanna
Derda: A jeśli już się trafi zawał? Podobno kobiety rzadziej i mniej
chętnie korzystają z rehabilitacji kardiologicznej.
Kardiolożka dr Anna
Słowikowska: Niestety to prawda. Są żonami, mamami, babciami – opiekunkami.
Partner mówi: „Ale jak to, zostawisz mnie na kilka tygodni? Co ja bez ciebie
zrobię?”. I kobieta myśli: „Może wystarczy jak sobie pochodzę na spacery…” A
potem nawet na te spacery nie ma czasu.
Mnie ten fragment po prostu przeraził. Jak bardzo mamy
„zrytą banię” przez kulturę, ale też jaki brak wsparcia w, zdawałoby się,
najbliższych osobach, że swoje życie stawiamy na samym końcu spraw do
ogarnięcia.
W tym momencie przypomniało mi się zachowanie mojej dawnej
znajomej, która miała jakiś dziwny problem z tym, co robię. Otóż, kiedy
opowiadałam jej o zajęciach dla kobiet w ciąży, wrzasnęła na mnie (!!!): „Ani
ja ani żadna moja koleżanka na takie zajęcia nie przyjdziemy! My wolimy iść z
naszymi dziećmi do parku!”. Nawiasem mówiąc znajoma była żoną lekarza i sama
pracowała w branży zdrowotnej. Kiedy zaczęła rodzić zginana przez skurcze
przygotowała kolorowy, pożywny posiłek na wynos dla swojego męża, żeby nie
umarł z głodu, jak ona będzie rodzić (mąż w tym czasie spał).
Wracając do wywiadu o rehabilitacji po zawale – w tym
kontekście przestaje mnie dziwić niechęć do ćwiczeń w ciąży. Skoro otarcie się
o śmierć nie jest motywacją do rehabilitacji, to dlaczego miałyby nią być tak
„nieważne” i niewymierne sprawy jak lepsze samopoczucie w ciąży, łatwiejszy
poród, szybszy powrót do formy po porodzie?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz