(78) Jeszcze raz o zaświadczeniach lekarskich.
Ponieważ ostatnio kilka potencjalnych klientek pytało o to, czy wymagamy zaświadczeń lekarskich przed podjęciem ćwiczeń, powtarzamy dla Was wpis nr 53.
(53) Zaświadczenie od lekarza na zajęcia ciążowe.
Nasze przyszłe
klientki często pytają, czy wymagamy zaświadczeń od ginekologa przed
podjęciem ćwiczeń. Nie wymagamy. Wiemy, że niektórzy tak robią, ale
pomysł wydaje nam się dość absurdalny, rodem sprzed lat.
Bo jak można
zinterpretować żądanie zaświadczenia? Może tak: "Tobie nie wierzymy,
będziemy rozmawiać tylko z ginekologiem, nie jesteś dla nas partnerką".
To jedna sprawa, ale idźmy dalej.
Załóżmy, że masz
takie zaświadczenie wystawione w piątek. We wtorek zamierzasz u nas
ćwiczyć, ale źle się czujesz (np. początki przeziębienia albo ból
głowy). Decyzję o ćwiczeniach podejmiesz na podstawie piątkowego
papierka od doktora, czy aktualnej sytuacji i zdrowego rozsądku? Na
pewno zdrowego rozsądku. Po cóż więc byłaby taka absurdalna
niekonsekwencja - niby decyduje doktor, bo Twoje zdanie się nie liczy,
ale tak naprawdę to Ty decydujesz, bo to Ty jesteś ze sobą 24 godziny na
dobę.
Albo inaczej:
gdybyśmy żądały zaświadczeń, to musiałybyśmy ich żądać chyba przed
każdymi ćwiczeniami, bo niby z jaką częstotliwością? Wyobrażacie sobie,
żeby ktoś chodził dwa razy w tygodniu do ginekologa, żeby poćwiczyć?
Poza tym pytanie o
zgodę na ćwiczenia, jest równie sensowne jak pytania: "Czy aby na pewno
mogę się zdrowo odżywiać?", "Czy aby na pewno mogę się wysypiać?", "Czy
wolno mi się nie stresować?". Moje Drogie, ruch to zdrowie. Zawsze.
Musisz mieć naprawdę poważny powód, żeby w ogóle pytać o zgodę na ruch i
jeszcze poważniejszy, żeby nie ćwiczyć. Bezruch to jest mniejsze zło, a
nie profilaktyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz