Prezentujemy kolejną opinię naszej klientki. Ania twierdzi, że trafiła do nas po przeczytaniu poprzednich relacji porodowych. Może Ty ruszysz się i przestaniesz się "oszczędzać" po przeczytaniu relacji Ani?
"Cześć Dbamy o mamy :)
Kilka słów o moim porodzie...
Planowałam dotrzeć na zajęcia jeszcze we wtorek 18. lutego i w następne dni - do terminu planowanego porodu (22. lutego).
Czwartkowe zajęcia 13. lutego prowadziła Danusia, która rzuciła
fachowym okiem na mój brzuch i powiedziała, że główka już jest ładnie
wstawiona w kanał rodny więc w przyszłym tygodniu pewnie urodzę.
Pomyliła się tylko trochę :) Bo poród zaczął się w walentynkowy wieczór.
Noc spędziliśmy na porodówce w Raszei, gdzie walczyłam o kolejne
centymetry rozwarcia poprzez bociani krok i przysiady przy drabince.
Niestety pomimo skurczów nie odchodziły wody płodowe ani rozwarcie nie
postępowało.
Ostatecznie szczęśliwe zakończenie miało miejsce o 15:35 15. lutego.
Pomimo mocnego wyczerpania (właściwie byłam pewna, że nie znajdę na to
sił) w pięciu parciach Helenka była już na świecie. Mogliśmy pobyć
jeszcze razem przez ponad godzinę na sali porodowej. Siły wróciły
natychmiast, chyba dostałam jakichś ponadludzkich mocy ze szczęścia. Po
tym czasie przyszły położne aby nas przenieść, ja zaś... wstałam z
łóżka, założyłam spodnie i chciałam iść na salę :) Położne były nieco
przerażone moim postępowaniem :) Na sali, kilka godzin po porodzie i
nieprzespanych 48 h, usłyszałam od położnej "Ale pani kwitnąco wygląda".
Kolejnej nocy nie przespałam - z nadmiaru emocji i dlatego, że wolałam
gapić się na moje cudo. Jak się czułam po porodzie? Jakbym mogła
przebiec maraton.
Dziś mija 11 dni od porodu a ja wciąż mam energię na nocne wstawanie i dzienne ogarnianie rzeczywistości :)
Rozpoczęcie ćwiczeń w Dbamy o mamy to była jedna z najlepszych decyzji
podczas ciąży. Endorfiny i pozytywne nastawienie, wiedza, co może mnie
czekać, fachowość i kreatywność prowadzących - dziękuję! Pozdrawiam i do
zobaczenia przy następnej ciąży a wszystkim dziewczynom życzę pięknych
porodów! :)"
Ania Matuszczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz