Stowarzyszenie na Rzecz Wspierania Kobiet "Dbamy o Mamy"

wtorek, 24 lutego 2015

(106) Jeszcze o badaniach USG

Chciałam dorzucić swoje trzy grosze do postu Kasi. Są to trzy grosze z działki promocji zdrowia. My najczęściej, w ciąży czy bez, nie bierzemy odpowiedzialności za swoje zdrowie. Wolimy oddać się w ręce ekspertów. To tak jakby jeździć samochodem bez zapinania pasów i łamać wszelkie przepisy, bo przecież mamy świetnych ratowników i chirurgów. 

Wyobraźmy sobie dwie panie. Panią Kowalską i panią Nowak. Pani Kowalska z jakiegoś powodu nie ma dostępu do badań USG (po komentarzu Pani Sylwii zamieniam na: "Pani Kowalska była na usg tylko zalecane 3 razy" - to nie jest istotne dla całości tekstu), ale przez całą ciążę nie wzięła do ust ani kropli alkoholu, nigdy nie paliła, stara się odżywiać zdrowo, ćwiczy i zażywa dużo innych form ruchu. Stara się też uzyskać jak najwięcej wiedzy o ciąży i porodzie. Unika stresu i szuka wsparcia i miłego towarzystwa, lubi artykuły psychologiczne.

Pani Nowak robi co tydzień badanie USG, ale nie odmawia lampki wina od czasu do czasu lub piwa (przecież to nie alkohol, a poza tym coś jej się od życia należy), pali (lekarz jej powiedział, że rzucenie palenia mogłoby spowodować szok dla jej organizmu, niekorzystny dla dziecka), nie rusza się, bo jej się nie chce, poza tym wiadomo - od tego można poronić lub przedwcześnie urodzić, a pani Nowak jest przecież odpowiedzialną matką. Dlatego też je za dwoje i spełnia wszystkie swoje zachcianki (tort o 2.00 w nocy). Do szkoły rodzenia nie chodzi, bo nie będzie nawiedzonych bab słuchać, nie są lekarzami, to nic o ciąży nie wiedzą. Nie czyta również, bo czytanie zawsze ją męczyło. Ostatnio jest trochę płaczliwa, ale maskuje to agresją i lekami. Nie nic jej nie jest, cieniasy zajmują się tylko czymś takim jak emocje. Panicznie boi się porodu, ale przecież się nie przyzna. Kombinuje jakby to zrobić, żeby na pewno mieć cesarskie cięcie. 

Jak myślicie, która z pań będzie zdrowsza? Które dziecko ma lepszy start? I jakie znaczenie w tym wszystkim ma fakt robienia lub nie robienia usg?

środa, 18 lutego 2015

(105) USG - konieczne, czy nie?


Może i tytuł jest dość kontrowersyjny w czasach, gdy diagnostyka obrazowa stanowi dla medyków chleb powszedni. Jednak uderzył mnie komentarz Matki na jednej z Facebookowych stron o tematyce rodzicielskiej. Mowa była o tym, czy możliwe jest w Polsce prowadzenie ciąży w ramach NFZ od "A do Z". Zdania były różne, zaczynając od tych, gdzie wszystkie wizyty i badania finansowane są z ubezpieczenia zdrowotnego (powody były dwa: 1. Rodziców nie stać na prywatną opiekę, 2. Rodzice uważają, że jeśli mają obowiązek odprowadzania składek do ZUS, mogą z nich skorzystać), poprzez system "mieszany" (wizyty u ginekologa w większości są prywatne, a badania laboratoryjne wykonywane są na Fundusz po uprzednim otrzymaniu skierowania od lekarza rodzinnego), kończąc na Mamach, które wydają fortunę na wizyty i badania przez blisko 40 tygodni, bo "tylko prywatnie przyjmujący lekarz otoczy mnie i moje dziecko opieką, której potrzebujemy".

I właśnie o tym ostatnim przypadku chciałabym krótko napisać. Wśród wielu komentarzy znalazłam jeden o tym, że kobieta była zachwycona swoim prywatnym ginekologiem, ponieważ na każdej, cotrzytygodniowej wizycie, wykonywał jej USG. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy to faktycznie prawda, a może nieco nagięta rzeczywistość. Dodam, że jej ciąża przebiegała fizjologicznie.

Polskie Towarzystwo Ginekologiczne w rekomendacjach z 2005 roku i Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 20.09.2012 roku zalecają wykonanie badań ultrasonograficznych w prawidłowo przebiegającej ciąży 3 razy - między 11. a 14. tygodniem ciąży (najczęściej przezpochwowo), następnie przez powłoki brzuszne w 18.-22. oraz 28.-32. tygodniem ciąży. Dodatkowo po 40. tygodniu ciąży. Oczywiście liczba ta może się zwiększyć, jeśli osoba prowadząca ciążę ma wątpliwości co do jej fizjologii (ale o patologii tu nie mówię, to zupełnie inna bajka).

Rozumiem, że zobaczenie nienarodzonego dziecka przez rodziców na monitorze jest wielkim wydarzeniem. Jednak czy warto narażać dziecko na fale ultradźwiękowe, które są na tyle świeżym instrumentem badań, aby wykluczyć jego dalekosiężne skutki? Chcemy wykonać USG 3D lub 4D - jeśli komuś zależy, to niech ono będzie wykonane zamiast tradycyjnego 2D w odpowiednim terminie. W USA wykonywanie USG dla posiadania zdjęcia płodu, a nie w celach medycznych zostało uznane za naruszenie prawa.

Na koniec, aby wyjaśnić wątpliwości. Jestem wdzięczna naukowcom, którzy wprowadzili badanie ultrasonograficzne. Jestem jak najbardziej za wykonywaniem badań USG podczas ciąży. Jednak nie zbadano dokładnie wpływu fal dźwiękowych na tkanki. Traktujmy więc USG jako narzędzie do diagnostyki jak każde inne - podkładamy rękę pod igłę, aby codziennie wykonać badanie krwi? Raczej nie. Robimy to tylko wtedy, gdy jest to konieczne. A w fizjologicznej ciąży USG konieczne jest 3-4 razy. I do tego będę namawiać. Co za dużo, to niezdrowo!

PS. Zachęcam do szczegółowej lektury na stronie Fundacji Rodzić po Ludzku http://www.rodzicpoludzku.pl/Ciaza/Badania-USG-w-czasie-ciazy.html

Jeśli lekarz uważa, że coś jest podejrzanego w przebiegu ciąży, nie brońcie się przed piątym, szóstym, czy siódmym badaniem. Cały artykuł odnosił się do stanu fizjologicznego.

Zdaję sobie sprawę, że tekst może być kontrowersyjny, dlatego czekamy na Wasze opinie w komentarzach.